"PO ma dzisiaj wpływ na to, co dzieje się w prokuraturze"

"PO ma dzisiaj wpływ na to, co dzieje się w prokuraturze"

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Prokuratura, umarzając śledztwo w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej, działa na zlecenie polityczne i kpi z inteligencji Polaków - uważa były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według niego są dowody, iż doszło do przecieku, a prokuratura przyjęła "rozwiązanie, które kłóci się ze zdrowym rozsądkiem" i "całkowicie zakpiła sobie z inteligencji Polaków". Zasugerował też, że to PO ma dziś realny wpływ na to, co dzieje się w prokuraturze, a interesy polityczne obecnie rządzących są takie, żeby stwierdzić, że przestępstwa nie było.
Stołeczna prokuratura umorzyła w czwartek śledztwo w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej. Decyzję podjęto z powodu "braku danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu". W wyniku afery gruntowej z rządu Jarosława Kaczyńskiego został odwołany wicepremier Andrzej Lepper, co ostatecznie doprowadziło do wcześniejszych wyborów parlamentarnych w roku 2007. - Jest to decyzja smutna dla każdego Polaka, któremu leży na sercu konsekwentna walka z przestępczością, walka z korupcją władzy i stosowanie równej miary wobec wielkich i maluczkich - powiedział Ziobro. - Materiał dowodowy - mówił Ziobro - przedstawiony na konferencji prasowej prokuratora Jerzego Engelkinga w sierpniu 2007 roku "nie pozostawiał wątpliwości co do tego, że przeciek miał miejsce". Jak dodał, chodziło tylko o ustalenie, kto się tego dopuścił.

Przecieku nie było? To niepoważne

Ziobro powiedział też, że nie może traktować poważnie twierdzenia, iż przecieku nie było, podczas gdy Andrzej Lepper (ówczesny minister rolnictwa) mówił o tym, że był ostrzeżony przed akcją CBA w jego resorcie. Tak więc twierdzenie, że przecieku nie było jest "tak niedorzeczne, iż żaden, w miarę zorientowany uczeń gimnazjum, który obserwuje rzeczywistość, nie może go brać na poważnie". Lepper "chyba nie został ostrzeżony przez Ducha Świętego" - dodał. - Jest czas, kiedy prokuratura jest skoncentrowana na ściganiu przestępców, nie patrząc na ich wpływy i wielkie pieniądze, jakie za nimi stoją i jest taki czas, kiedy znaczenie ma to, kogo rzecz dotyczy - mówił Ziobro. Podkreślił, że w tej sprawie "pojawiali się politycy, pojawiły się interesy polityczne, pojawili się ludzie wielkiego biznesu - jak pan Ryszard Krauze".

"Chodzi o to, by dołożyć PiS"

Jak mówił Ziobro na późniejszej konferencji prasowej, jest oczywiste, że PO ma dziś realny wpływ na to, co dzieje się w prokuraturze, a interesy polityczne obecnie rządzących są takie, żeby stwierdzić, że przestępstwa nie było. Według niego, chodzi po prostu o to, aby "dołożyć politykom PiS, którzy wówczas odpowiadali za stan wymiaru sprawiedliwości". Jego zdaniem, prawdopodobne jest także, że i "inne interesy" stały za taką, a nie inną decyzją prokuratury. Pytany o ewentualne procesy cywilne, jakie mogą zostać mu wytoczone, Ziobro podkreślił, że każdy ma prawo wytoczyć taki proces - nawet osoba podejrzana o przestępstwo. Dodał, że na groźby osób o podobnej wiarygodności (Lepper, J. Kaczmarek) może odpowiadać jedynie uśmiechem.

PAP, dar