Kaczyński: Tusk to premier wyjątkowej nieudolności

Kaczyński: Tusk to premier wyjątkowej nieudolności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że w przypadku osiągnięć rządu Donalda Tuska trzeba bardzo dużego wysiłku, żeby pokazać choć jedną rzecz pozytywnie załatwioną ze społecznego punktu widzenia. - Z całą pewnością jest to rząd ogromnie sprawny propagandowo - co przy bardzo daleko idącym poparciu zdecydowanej większości mediów, nie jest tak bardzo trudne - podkreślił lider PiS.
Kaczyński dodał, że "w kwestiach merytorycznych można odróżnić sfery zupełnej katastrofy, z finansami publicznymi czy służbą zdrowia na czele i sfery zdecydowanego niepowodzenia, które są właściwie wszędzie". - Szukać sukcesu jest bardzo trudno. Może gdyby się bardzo przyjrzeć, to gdzieś jakieś pojedyncze sprawy udałoby się, ale tak naprawdę jest to rząd zdumiewającej nieudolności - ocenił lider PiS.

Spisek Platformy

Kaczyński uznał, że w ciągu ostatnich dwóch lat doszło do wielu zdarzeń niepokojących z punktu widzenia funkcjonowania państwa i demokracji. Zaliczył do nich "faktyczną likwidację" niezależności CBA, ataki na niezależność NIK, "planowany atak" na IPN czy "opresyjne działania" służb specjalnych i innych instytucji wobec redakcji nieprzychylnych Platformie - np. "Gazety Polskiej" i Radia Maryja. - Krótko mówiąc, powolutku próbuje się skonstruować taki system, w którym wszystko jest w jednym ręku. Nie mówię tu o Donaldzie Tusku, ale o pewnym środowisku. Ten establishment, który tak bardzo się przestraszył naszych rządów, jakiejś weryfikacji jego pozycji społecznej, dzisiaj próbuje za wszelką cenę, poprzez swojego politycznego reprezentanta - PO, doprowadzić do tego, by demokracja została na tyle ograniczona, aby nigdy nie mogli dojść do władzy ludzie kwestionujący konstrukcję społeczną powstałą po 1989 roku, wywodzącą się z Okrągłego Stołu - zaznaczył J. Kaczyński. - Nie chodzi oczywiście o kwestionowanie demokracji, samorządności, trójpodziału władzy czy przynależności Polski do różnych instytucji czy organizacji międzynarodowych. Kwestionowany jest bardzo niedobry i niszczący dla Polski społeczny porządek, który gdyby został zmieniony na początku lat 90., to z całą pewnością Polska byłaby dzisiaj na drodze rozwoju dalej niż jest - dodał.

"PiS rządziło lepiej"

Jarosław Kaczyński podkreślił, że to dwa lata rządów PiS były "najlepszym okresem dla Polski po roku 1989". - Gdzie by nie spojrzeć, tam sytuacja się zdecydowanie poprawiała, było mnóstwo różnych pozytywnych zmian w różnych dziedzinach życia, tylko to nie były te zmiany, których oczekuje establishment czy takie ośrodki jak "Gazeta Wyborcza" - mówił. - Myśmy szli w innym kierunku i to wywoływało prawdziwą furię, chcieliśmy społecznej i narodowej konsolidacji, odwoływaliśmy się do solidarności: społecznej, narodowej, międzyregionalnej i tradycji solidarnościowej - prowadziliśmy politykę, której celem było silne polskie społeczeństwo, naród i państwo, mocna pozycja Polski w Europie - wyliczał prezes PiS.

Wiara w dobrych wujków

Kaczyński ostrzegł, że niebezpieczeństwo dla Polski niosą rządowe plany prywatyzacji strategicznych gałęzi gospodarki, w których inwestorami mają szansę zostać duże, państwowe koncerny niemieckie czy szwedzkie. - Coś, co było państwa polskiego staje się czymś, co jest państwa niemieckiego i nikt nie jest w stanie udowodnić, że to nie jest wbrew polskiemu interesowi narodowemu. Polityka międzynarodowa jest twarda i ten, kto ma atuty, to je wykorzystuje. Tylko polskie elity uznały, że Polskę otaczają dobrzy wujkowie. Otóż Polski nie otaczają dobrzy wujkowie i tylko ktoś bardzo, bardzo niemądry może w takie rzeczy wierzyć - ocenił prezes PiS. Za "skrajne niedołęstwo" uznał lider PiS także upadek stoczni i towarzyszące temu sprawy senatora Tomasza Misiaka z PO i działań wokół przetargu z udziałem inwestora z Kataru.

Źle, źle i jeszcze raz źle

Mówiąc o polityce zagranicznej prezes PiS uznał wybór Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego za sukces "propagandowy, bez praktycznego znaczenia". Do niepowodzeń rządu PO zaliczył natomiast fiasko otwarcia na Wschód, nie zablokowanie budowy Gazociągu Północnego i pogorszenie stosunków z USA. - Źle, źle i jeszcze raz źle - tak to można określić - podsumował Kaczyński. Jego zdaniem, z przyczyn konstytucyjnych, wybory parlamentarne będą możliwe dopiero na wiosnę roku 2011. Kaczyński zapowiedział, że jego ugrupowanie nie zamierza jednak dążyć za wszelką cenę do ich przyśpieszenia, choć - jak mówił - spodziewa się, że kolejne dwa lata rządów PO będą dla Polski "pod wieloma względami stracone". - W Polsce niezwykle trudno jest rozwiązać parlament, musieliby się na to wszyscy zgodzić, a PO zgodziłaby się tylko wtedy, gdyby była przekonana, że wygra te wybory. Wtedy z kolei my nie mielibyśmy powodów, żeby jej pozycję kolejnym zwycięstwem umacniać, więc sądzę, że szybsze wybory są mało prawdopodobne - ocenił prezes PiS.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE "RZĄD NA TRÓJKĘ"

Radio Maryja, arb