Polska wycofuje się z propozycji wyborów prezydenta UE

Polska wycofuje się z propozycji wyborów prezydenta UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski i Bogdan Klich (for. A. Jagielak /Wprost)
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przedstawił w Brukseli poprawioną polską propozycję, w której rząd domaga się specjalnej procedury selekcyjnej już tylko dla kandydatów na szefa unijnej dyplomacji, a nie - jak postulował wcześniej - także przewodniczącego Rady Europejskiej. Sikorski stwierdził, że uznał argumenty szwedzkiego przewodnictwa. Stąd "doprecyzowanie" polskiej propozycji.

- Przewodnictwo ma trochę racji, że niezręcznie jest urzędującemu premierowi czy prezydentowi startować jako kandydat, gdyż to go pali u siebie. Natomiast te obiekcje nie stosują się do wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej. Ministrowi spraw zagranicznych naprawdę korona z głowy nie spadnie, jeśli na forum premierów i prezydentów zaprezentuje swoją wizję - powiedział Sikorski. - Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy wybrać na te stanowiska ludzi, o których mało wiemy, na zasadzie targu politycznego w pokoju pełnym papierosowego dymu - dodał.

Altruistyczna Polska

Dlatego Polska proponuje trzyetapową procedurę wyboru szefa unijnej dyplomacji na szczycie w czwartek: po konsultacjach dwustronnych z krajami przewodnictwo ujawnia listę kandydatów, każdy z nich prezentuje siebie i swoją wizję sprawowania urzędu, a potem po dyskusji następuje głosowanie większością kwalifikowaną. - W ten sposób nawet najmniejsze państwo mogłoby zgłosić swoich kandydatów - powiedział Sikorski. Jego zdaniem taka demokratyczna procedura pozwoli potem "rozliczyć" kandydata z jego programu. Zapewniał, że za polską propozycją nie kryje się poparcie dla konkretnego kandydata czy polskiej kandydatury. Polska proponuje wpisanie tych przejrzystych zasad obsady najwyższych stanowisk do regulaminu Rady Europejskiej. - Działamy tutaj altruistycznie: bez własnego kandydata, bez zabiegania o jakieś konkretne rozstrzygnięcie personalne - przekonywał Sikorski. - Ustanowienie precedensu jasnych kryteriów wyboru będzie dobrze służyło nie tylko Polsce, ale całej Unii Europejskiej.

Wyboru nowego, przewidzianego w Traktacie z Lizbony stałego przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, a także nowego sekretarza generalnego Rady UE, szefowie państw i rządów UE dokonają na czwartkowym nieformalnym szczycie w Brukseli. Sikorski nie chciał ujawnić faworytów Polski. - Byłoby miło, gdyby jeden z tych trzech był z naszego regionu - powiedział minister.

Idealny kandydat

Nie chcąc mówić o nazwiskach, nakreślił profil idealnego z punktu wiedzenia Polski szefa unijnej dyplomacji. - To powinien być ktoś, kto będzie miał wizję służby zagranicznej UE, kto będzie miał rzadką kombinację cech: będzie umiał zapanować nad biurokracją, będzie miał głowę do spraw budżetowych, ktoś, kto będzie umiał agregować interesy krajów członkowskich, ktoś, kto umie przewodniczyć, moderować i podsumowywać dyskusję i formułować wnioski w sposób czytelny. Jednocześnie ktoś, kto będzie czuł potęgę UE w relacjach ze światem zewnętrznym, ktoś, kto dla Moskwy, Pekinu i Waszyngtonu będzie partnerem do dyskusji, czyli ktoś, kto będzie skutecznie walczył o interesy całej Europy. Takich ludzi nie ma zbyt wielu, ale mamy kilka takich osób i właśnie chodzi o to, żeby to taka osoba wygrała, a nie, jak czasami bywa w organizacjach międzynarodowych, taka, która jest najmniej ryzykowna dla wszystkich, jest takim najniższym wspólnym mianownikiem. Tego się boimy, bo wtedy UE nie odegra roli, jaką dla niej widzimy. My chcemy ambitnej polityki zagranicznej UE, a to oznacza, że musi być ona realizowana przez ambitnych ludzi - powiedział szef polskiej dyplomacji.

Faworyci na stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej to szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt oraz były premier Włoch Massimo D'Alema; na liście są też m.in. unijna komisarz ds. handlu Brytyjka Catherine Ashton, a także była komisarz i obecna minister ds. edukacji Grecji Anna Diamantopulu. Wcześniej mówiło się też o fińskim komisarzu ds. rozszerzenia Olli Rehnie i byłym sekretarzu generalnym NATO Jaapie de Hoop Schefferze.

PAP, arb