Co piąty poseł nie korzysta z internetu

Co piąty poseł nie korzysta z internetu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. photos.com 
20 procent parlamentarzystów nie ma swojej strony internetowej - wynika z analizy "Politycy w sieci" przygotowanej przez serwis nazwa.pl. Celem badania było sprawdzenie świadomości polityków odnośnie do potencjału internetu w działaniach promocyjnych. Wyznacznikiem była liczba posiadanych domen, które prowadzą do serwisu WWW poświęconego osobie polityka. Analizie poddano wszystkich posłów, senatorów, europarlamentarzystów i kilkunastu innych polityków, m. in.: Lecha Kaczyńskiego i Lecha Wałęsę. Próba liczyła 627 osób.
119 spośród badanych polityków nie miało swojej strony internetowej. Większość posługuje się jedną witryną - w tej grupie znalazły się 432 osoby. 52 polityków ma 2 strony internetowe, a jedyni 24 - ma ich jeszcze więcej. Zdaniem autorów badania politycy wypadli w nich kiepsko, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że dostęp do internetu ma już w swoich domach 56 procent Polaków. Polacy często zresztą wyprzedzają polityków - witryny w których znajdują się imiona i nazwiska takich tuzów naszej sceny politycznej jak Jacek Kurski, Grzegorz Schetyna, Grzegorz Napieralski, czy Lech Wałęsa, zostały zawczasu wykupione przez osoby prywatne i obecnie można je kupić za co trzeba jednak słono zapłacić. Danuta Hubner za swoją opieszałość w rejestrowaniu strony zapłaciła jeszcze drożej - obecnie po wpisaniu w wyszukiwarce www.danutahubner.pl zostaniemy przekierowani na stronę... "Młodzieży Wszechpolskiej"
 Zdaniem autorów badania powinno to być przestrogą dla osób wkraczających na polityczne salony. Warto zawczasu


Dmuchać na zimne

- Marką polityka jest także jego imię i nazwisko. Dla osoby publicznej ich dobre postrzeganie w otoczeniu jest bezcenne. Dlatego politycy powinny dbać o swój wizerunek w Internecie, zwłaszcza, że medium to stale rośnie w siłę. Koszt rejestracji domeny jest stosunkowo niski. Warto więc zarejestrować domeny z użyciem własnego nazwiska, by nie było ono wykorzystywane przez niepowołane osoby — komentuje Daniel Kotyras, dyrektor ds. marketingu i PR w firmie NetArt.

Nie jest źle?

Łagodniej ocenia naszych polityków Eryk Mistewicz. Jego zdaniem fakt, że 80 procent posłów ma witryny jest optymistyczny. - Szczególnie posłowie z dłuższym doświadczeniem doskonale zdają sobie sprawę, że kampania polityczna trwa całą kadencję, a nie tylko przed wyborami. Dlatego dbają o bieżącą komunikację z elektoratem za pośrednictwem internetu. Śledząc aktywność polityków w sieci zauważam, że w ostatnim półroczu istotnie wzrosła. Jeszcze do niedawna na witrynach można było jedynie znaleźć życiorysy posłów, parę zdjęć z ostatniej kampanii wyborczej czy z liderem partii. Niewiele się na nich działo. Obecnie są aktualizowane znacznie częściej - podkreśla Mistewicz.

"Rzeczpospolita", arb