Patologie związkowe

Patologie związkowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pracownicze związki zawodowe są elementem ładu demokratycznego i mają prawo do działania w systemie społecznym. Państwo ma prawo i obowiązek wspierania związków, nawet ich dotowania, w imię interesu określonej grupy społecznej, jaką są pracobiorcy. Jeżeli pracodawcy się zrzeszają, to również pracownicy mogą mieć prawo do ochrony swoich interesów.
Nowoczesne państwo to państwo praw i ekonomii, w związku z tym związki też muszą mieć narzędzia, wiedzę do obrony interesów swoich członków. Nie rażą mnie wyjazdy, szkolenia, nawet zagraniczne. Rażą mnie za to patologie, jakie przy okazji się tworzą.

Prawo regulujące działalność związków zawodowych w Polsce jest liberalne i pozwalające in na wiele, na zbyt wiele. Praktycznie rzecz biorąc każdy, kto ma trochę ambicji i determinacji, może skrzyknąć kilkanaście osób i założyć organizację związkową. Szczególnie tam, gdzie daje to korzyści ich funkcyjnym działaczom, czyli w firmach państwowych i spółkach Skarbu Państwa. Kilkadziesiąt związków górnictwie, na kolei, w TVP – to nie obrona interesów pracowniczych, ale dbałość o interesy zawodowych związkowców – kacyków związkowych...

„Dziennik – Gazeta Prawna" odnalazł informacje, że zarobki działaczy związkowych w jednej z największych i najbogatszych firm polskich, KGHM, sięgają nawet kwoty 270.000 złotych rocznie. A całość funduszu, jaki zakład musi przekazywać na działalność 15 central związkowych i 48 organizacji zakładowych przekracza kwotę 8,2 mln złotych. Jeżeli dodamy, że każdy członek związku, a należy do nich 90% załogi, deklaruje na działalność 1% swojej pensji, to do dyspozycji związkowców są kwoty wprost niewyobrażalne. I na koniec warto zaznaczyć – w KGHM z kwoty 8 mln złotych ponad 7,2 mln idzie nie na działalności i utrzymanie organizacji, ale na pensje kacyków...

Panowie związkowcy nie są społecznikami, jak widać. Są etatowymi, w większości wypadków, działaczami, którzy żyją z pensji i układów z pracobiorcami. Ich wynagrodzenie pochodzi nie ze składek, lecz z budżetów firm, w jakich są zatrudnieni. I w związku z tym czują się równie pewnie, jak „kadra" firmowa.

W przypadku firm budżetowych, czy dotowanych bezpośrednio przez obywateli (jak np. TVP), płace i działalność związków zawodowych jest finansowana ze środków, podatków wszystkich obywateli. Można powiedzieć, że KGHM jest zakładem produkcyjnym, więc sam wypracowuje swoje środki, te na działalność związków również. Jest to jednak tylko półprawda, ponieważ działalność i koszty związków zaburzają wynik i pozycję giełdową spółki, ewidentnie zaniżając jej wartość. Jeżeli KGHM miałby być przeznaczony do pełnej prywatyzacji, to tak rozbujane i silne (ponad konieczność roli obrony interesów pracowniczych) związki znacznie by zaniżyły wartość handlową firmy. Czyli skarb państwa otrzymałby mniejsze środki za sprzedaż przedsiębiorstwa.

Ale panowie związkowcy mają większe ambicje, wykraczające poza sferę obrony praw, a nawet  dobrego, wygodnego życia ich działaczy. Związki mają ambicje polityczne.

I tak obecny NSZZ "Solidarność", pod kierownictwem Janusza Śniadka, której twarzą jest bojówkarz Karol Guzikiewicz, to nie jest żadna kontynuacja tamtego, sierpniowego  związku, lecz kompletnie wyprana z ideałów banda funkcyjnych działaczy, która żerując na ludziach domaga się pieniędzy od nas, od wszystkich podatników. Jest to, podobnie jak "Sierpień ‘80″, połączenie korporacji etatowych działaczy, z quasi ruchem politycznym.

Już w trakcie rządów Jarosława Kaczyńskiego, Śniadek flirtował z PiS. Przy sprawie stoczni, w Szczecinie i Gdyni , panowie związkowcy z "S" stali w jednym szeregu z politykami PiS, byli nawet przez nich goszczeni w Sejmie. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że na związkowcach również w dużej części opiera swoje poparcie Lech Kaczyński – bądź co bądź specjalista od komunistycznego prawa pracy. I tak zbudowano się sojusz, który polega to na próbie narzucenia woli związków i wąskich interesów grup zawodowych, spowinowaconych z konkretną siłą polityczną rządowi – a szerzej ogółowi społeczeństwa. To nic innego, jak odmiana syndykalizmu, o zabarwieniu narodowo – katolickim, do czego zresztą "Solidarność" zawsze miała inklinacje.

Obok "S" stoją inne związki i ich centrale – OPZZ i "Sierpień ‘80″. OPZZ od zawsze naturalnie dążył ku Sojuszowi Lewicy Demokratycznej.  Politycy tej formacji chętnie będą wygrywać dla swoich celów nutę związkową – to jest przecież w „interesie społecznym" - czytaj – interesie funkcjonariuszy partyjnych.

Przy "Sierpniu ‘80″ sprawa jest już całkowicie jasna – to związek  czysto lewacki, przybudówka Polskiej Partii Pracy, gdzie szef związku, Bogusław Ziętek, jest jednocześnie szefem partii…

Związki zawodowe, a właściwie przepisy prawa regulujące ich działalność, budzą od dawna duże kontrowersje. Tak jak prawo do praktycznie bezkarnego strajku, jak choćby sprzed kilku lat w kopalni "Budryk".

Prawo związkowe, zarówno jeżeli chodzi o zakres działania związków, jak i sposób ich finansowania, powinno być zmienione. Tego wymaga interes państwa, a głównie interes obywateli, okradanych przez takich pseudo działaczy, jak w KGHM.