Halicki: czy PiS ma samych krupierów w swoich szeregach?

Halicki: czy PiS ma samych krupierów w swoich szeregach?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzecznik klubu PO Andrzej Halicki apelował na konferencji prasowej do klubu Prawa i Sprawiedliwości, aby wytypował posłów w miejsce wykluczonych w piątek z prac komisji hazardowej Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna.
Ta dwójka posłów został usunięta z komisji ponieważ, jak argumentowała PO, muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Posłowie PiS uznali to posunięcie za sprawę polityczną. Jednak Halicki uważa, że winę za to ponosi PiS, bo delegował posłów, którzy nie mogą być bezstronni w tej sprawie.

- Członkami sejmowej komisji śledczej nie mogą być osoby, wobec których świadkowie czują dyskomfort w zeznaniach - uważa Halicki. "PiS - przestrzegaliśmy przed tym - delegowało do komisji osoby, które nie są neutralne" - zwrócił uwagę poseł PO.

Jak podkreślił Halicki, Prawo i Sprawiedliwość "ma pełną wiedzę i było świadome, kogo deleguje do komisji". Czy w ponad 150-osobowym klubie nie ma nikogo, kto nie miał do czynienia z ustawą hazardową? Czy jest ktokolwiek, kto byłby neutralny w tej materii i mógłby być członkiem komisji śledczej?" - pytał Halicki. Zastrzegł, że "prawo musi obowiązywać i musi dotyczyć wszystkich, także członków PiS".

Apelując o wskazanie kandydatów do pracy w komisji, Andrzej Halicki podkreślił, że powinny to być osoby, które nie miały związku z ustawą hazardową, "które są w stanie być w świetle prawa członkami komisji śledczej". Poseł Platformy chciałby, aby nowi posłowie komisji zostali powołani przez Sejm 15 grudnia "po to, by można było procedować zgodnie z prawem".

Według posła z hazardowej komisji śledczej Jarosława Urbaniaka (PO), dwójka posłów PiS musiała zostać wykluczona, ponieważ podczas piątkowego posiedzenia komisji pierwszych świadków "przesłuchiwały dwie osoby, które nie są bezstronne, ich zeznania można podważyć".

W piątek komisja przesłuchała zastępcę dyrektora departamentu służby celnej w MF Annę Cendrowską, sekretarz Komitetu Stałego Rady Ministrów Małgorzatę Hirszel oraz b. wiceministra finansów z czasów rządów SLD Jacka Uczkiewicza.

Powołując się na opinię Biura Analiz Sejmowych, Urbaniak dowodził, że uczestnictwo w komisji osób zamieszanych w proces legislacyjny podważyłoby prace całej komisji. "W lutym okazałoby się, że komisja pracowała bez odpowiedniej podstawy prawnej" - mówił Urbaniak. W jego ocenie, jeśli PiS nie wskaże nowych członków, to sparaliżuje prace komisji.

Inny poseł Platformy w komisji śledczej Sławomir Neumann zaznaczył, że gdyby jego klub miał wiedzę, jaką ma obecnie, przedstawiłby zastrzeżenia do marszałka Sejm wobec Kempy i Wassermanna, już na etapie zgłaszania ich kandydatur. "Materiały do komisji spływają (...) ale wiedzę miał szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, wskazując posłów do komisji" - dodał Neumann.

Czy chodzi o to, by z powodów formalno-prawnych zdyskwalifikować prace komisji i by nie można wydać ostatecznego raportu, bo będzie zaskarżalny? - pytał Halicki. Jak dodał, praca komisji musi mieć sens.

Halicki nie wykluczył, że termin prac komisji trzeba będzie wydłużyć. Ale ocenił, że pytanie o to jest przedwczesne. Zgodnie z uchwałą powołującą komisję, ma ona pracować do 28 lutego.  Wcześniej w radiu RMF FM o takiej możliwości mówił Grzegorz Schetyna.

pap, em