Berlusconi pozostanie w szpitalu

Berlusconi pozostanie w szpitalu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wikipedia
Mimo widocznych obrażeń, jakie odniósł w ataku szaleńca premier Włoch Silvio Berlusconi, operacja nie będzie konieczna - poinformował ordynator oddziału kliniki w Mediolanie, gdzie przewieziono szefa włoskiego gabinetu. Premier na razie pozostanie w szpitalu, a decyzja o terminie jego wypisania zapadnie we wtorek.
Doktor Alberto Zangrillo, osobisty lekarz szefa rządu i zarazem ordynator oddziału w klinice w Mediolanie, gdzie jest on hospitalizowany,  poinformował, że Berlusconi, u którego uderzenie w twarz ciężką miniaturką katedry spowodowało pęknięcie kości nosowej, ma trudności z przyjmowaniem pożywienia i napojów. Dostaje środki przeciwbólowe i antybiotyki.

Przewodniczący Senatu Renato Schifani po poniedziałkowej wizycie w mediolańskim szpitalu powiedział: "Oprócz bólu fizycznego premier cierpi z powodu nienawiści politycznej, która przekształciła się w agresję". "Widać ból wewnętrzny człowieka, który nie rozumie, skąd ta gwałtowna nienawiść" - podkreślił Schifani po spotkaniu z szefem rządu.

Zamknąć stronę fanów agresora!

Politycy centroprawicowej koalicji rządowej domagają się od ministerstwa spraw wewnętrznych natychmiastowego zamknięcia stron internetowych, na których wysławia się sprawcę napaści na premiera. zaraz po ataku na portalu Facebook utworzono stronę fanów 42-letniego niezrównoważonego psychicznie agresora. Obecnie są już ich tysiące.

Minister ds. europejskich Andrea Ronchi oświadczył, że to "skandal" i postępowanie "moralnie nie do przyjęcia". "Należy powiedzieć +basta+ siewcom nienawiści i tym, którzy chcą wprowadzić we Włoszech klimat wojny domowej" - powiedział minister.

Inny przedstawiciel rządu, minister Gianfranco Rotondi zaapelował do prezydenta Giorgio Napolitano, by interweniował w sprawie nienawiści do Berlusconiego, szerzącej się w internecie. "Z pokorą i szacunkiem proszę prezydenta Napolitano, by wygłosił telewizyjne orędzie do narodu we wszystkich stacjach" - powiedział Rotondi.

Atak po wiecu

Do incydentu doszło na mediolańskim Piazza Duomo po wiecu partii Lud Wolności. Gdy włoski premier schodził z podestu, pod którym zebrała się grupa jego zwolenników, został trafiony rzuconym w nim przedmiotem - metalową miniaturką mediolańskiej katedry.

Szef włoskiego rządu został odwieziony do szpitala. Premier stracił sporo krwi i doznał urazu twarzy - ma pękniętą kość nosową, uszkodzone dwa zęby i wargę. Według lekarzy, do zdrowia powróci nie wcześniej niż za 20 dni.

Osobisty lekarz Berlusconiego Alberto Zangrillo powiedział, że premier był cały czas przytomny, jednak bardzo wstrząśnięty, przybity i zasmucony.

Massimo Tartaglia, przejęty przez policję z rąk rozwścieczonego tłumu, został przewieziony na komendę policji i poddany przesłuchaniom. Według wstępnych ustaleń 42-latek, od 10 lat leczący się psychiatrycznie, nie był wcześniej notowany, nie jest też członkiem żadnej organizacji opozycji. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną ataku.

Napaść na premiera wywołała we Włoszech powszechne poruszenie. Prezydent Giorgio Napolitano potępił ją i zaapelował do polityków o złagodzenie klimatu, tak by zapobiec "wszelkim odruchom i spirali przemocy". Rzecznik Watykanu, ksiądz Federico Lombardi, wyraził solidarność z premierem i wskazał na niebezpieczeństwo przejścia "od przemocy słów do przemocy czynów".

Włoskie dzienniki telewizyjne zwracają też uwagę na niepokojące znaki aprobujące atak na Silvio Berlusconiego w internecie. Na portalu społecznościowym Facebook fanklub Massimo Tartaglia zdobywa coraz większe rzesze sympatyków. Nowo założone profile Massimo Tartaglia mają już łącznie kilkadziesiąt tysięcy fanów. Widnieją na nich wpisy typu: "Dziękujemy Massimo Tartaglia" i "Massimo Tartaglia: 42 lata, niekarany i bardzo odważny".

Di Pietro: To Berlusconi podżega do przemocy

Zakrwawiony Berlusconi trafił do szpitala. Ma pękniętą kość nosową

mm, em, IAR, WP, PAP