Polsce potrzeba parytetu!

Polsce potrzeba parytetu!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do Sejmu trafił właśnie obywatelski projekt zmian w prawie dzięki któremu Polska po latach ciemiężenia kobiet w ramach krwawego patriarchatu wreszcie wprowadzi prawdziwie demokratyczną zasadę polegającą na tym, że na listach wyborczych partii obie płcie będą reprezentowane po równo. Miejmy nadzieje, że mężczyźni zasiadający w Sejmie są ukrytymi feministkami i podpiszą się pod nim obiema rękami. Bo to dopiero pierwszy krok w słuszną stronę.
Kiedy już uda się wprowadzić parytet w Sejmie należy zadbać o równość w administracji rządowej. Na wszystkich stanowiskach urzędniczych należy wprowadzić parytet. Jak szef jest mężczyzną to jego zastępczyni musi być kobietą. A po roku zamieniają się miejscami. To samo zresztą na szczytach władzy – premier-samiec powinien zamieniać się cyklicznie na stanowisku z wicepremierem-samicą. A prezydentów powinniśmy wybierać dwóch – kobietę i mężczyznę.

Kiedy aparat władzy zostanie zdemokratyzowany przez parytety należy zacząć naprawę Polski na innych polach. Połowa miejsc na uczelniach wyższych powinna przypadać kobietom niezależnie od wyników egzaminów. Nawet jak którejś kandydatce pójdzie nieco gorzej, to przecież wiadomo, że odpowiada za to agresywna samcza ideologia tłamsząca naturalne zdolności dziewczęcia. To samo musi być ze służbami państwowymi – policjantów ma być tyle co policjantek, żołnierzy co żołnierek, a strażaków co strażaczek. W ten sposób nie tylko dogonimy Europę, ale przegonimy ją o lata świetlne w walce z seksizmem.

Ale problem kobiet to nie jedyny problem. Nie wiem czy zauważyliście państwo, że w Sejmie nieproporcjonalnie mało jest wąsatych mężczyzn. Biedny Krzysztof Putra musi przemykać się opłotkami gnębiony przez ogolonych. Trzeba skończyć z tym dyktatem! Potrzeba parytetu dla wąsatych – tak gdzieś na poziomie 20 procent, bo tylu pewnie się ich znajduje w populacji. Skoro jednak pamiętamy o wąsatych, nie możemy zapomnieć o łysych. I posiadaczach psów. Kolekcjonerach znaczków. Miłośnikach poezji Aleksandra Wata. Fanach „M jak miłość". Wędkarzach. Cyklistach. Szachistach. Bezrobotnych. Znawcach języka suahili. Ekshibicjonistach. Należy poprosić OBOP by wyliczył jak się rozkładają w społeczeństwie proporcje tych grup w stosunku do ogółu i zapewnić im równy udział we władzy. Bo nie może być tak by miłośnicy psów byli dyskryminowani wobec miłośników kotów – gdyż grozi to kociokracją. Jeśli szachiści będą przeważać nad scrabblistami to mogą przeforsować ustawę spychającą tych drugich do podziemia. A Adam Mickiewicz przestanie być wielkim poetą jeśli w parlamencie będzie z byt wielu miłośników Słowackiego.

Tak naprawdę jednak zamiast tych wszystkich parytetów wystarczyłoby wprowadzić inny parytet. Niedemokratyczny. Parytet dla mądrych i głupich. Zakładałby on, że ci drudzy mimo że mają silną reprezentację w społeczeństwie mają zakaz wstępu do Sejmu. Niestety nikt go nie wprowadza. Pewnie z obawy przed tym, że wobec niemożliwości znalezienia 460 mądrych polityków i tak trzeba będzie resztę dobrać z tych drugich.