Dialog głuchych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z profesorem LESZKIEM BALCEROWICZEM, byłym wicepremierem i ministrem finansów
"Wprost": - Kto poniesie faktyczne konsekwencje rozpadu koalicji AWS-UW? Czy na przykład pragnący stabilnego rozwoju kraju obywatele mogą pracować spokojnie?
Leszek Balcerowicz: - Polska gospodarka opiera się na mocnych podstawach. Gdyby nie przeszkody ze strony działającej w Sejmie egzotycznej koalicji SLD, PSL, KPN Ojczyzna, ROP oraz części AWS, pozytywne tendencje w naszej gospodarce byłyby jeszcze silniejsze. Oczywiście, są nie rozwiązane problemy. Niektóre z nich mają także zewnętrzne źródła. Tylko demagodzy z PSL mogą twierdzić, że w Rosji nie było kryzysu lub że nie miał on żadnego wpływu na stan polskiej gospodarki. Wszyscy bezstronni i rzetelni analitycy podkreślają, że to głównie wstrząsy zewnętrzne spowodowały, iż w 1999 r. przejściowo spadło tempo naszego wzrostu gospodarczego. W tym roku będzie już wyższe. Najlepszą gwarancją umocnienia rozwoju jest dalsze zdecydowane ograniczanie deficytu finansów państwa, umożliwiające łagodniejszą politykę monetarną. Czy taka polityka będzie realizowana, przekonamy się w najbliższym czasie, w trakcie prac nad przyszłorocznym budżetem. Odpowiednie założenia przygotowano w Ministerstwie Finansów. Ogromne znaczenie dla naszego rozwoju ma również dokończenie reform strukturalnych, takich jak prywatyzacja, sprawna restrukturyzacja górnictwa, PKP, przemysłu zbrojeniowego, głęboka reforma rynku pracy, reforma podatków, odbiurokratyzowanie prawa gospodarczego.
- Czy istotą obecnego konfliktu jest toczony od lat spór między zwolennikami liberalnej i socjalnej przyszłości naszego kraju?
- W Polsce merytorycznego sporu jest mało, a dużo dialogu głuchych i zwykłej demagogii. Można się spierać merytorycznie dopiero wówczas, gdy obie strony mówią na ten sam temat oraz stosują się do reguł zwykłej logiki i elementarnej wiedzy fachowej. O poważnej merytorycznej debacie możemy mówić wtedy, gdy sprecyzujemy jej cel (na przykład zmniejszenie bezrobocia), a następnie odwołamy się do sprawdzonej wiedzy, aby wybrać środki, które najlepiej służą realizacji owego celu (w wypadku ograniczenia bezrobocia takimi środkami są uzdrawianie finansów państwa, reforma rynku pracy, reforma podatków itp.). Tymczasem w Polsce większość polityków wysuwa postulaty gospodarcze, które w krajach OECD byłyby uważane za księżycowe. Nikt poważny nie domaga się tam na przykład zwiększenia deficytu budżetowego. Nikt rozsądny nie twierdzi, że można przyspieszyć wzrost gospodarczy przez "dosypanie" pieniędzy i nie krytykuje "chłodzenia" gospodarki.
- Wśród powodów takich zachowań przeważa brak wiedzy czy cynizm?
- U różnych ludzi występują zapewne różne przyczyny, jest wśród nich skrajne zaślepienie i używanie polityki gospodarczej do nieustającej partyjnej propagandy. Czy można prowadzić merytoryczną debatę na przykład z prof. Bielą czy panią poseł Kraus? Jakich argumentów merytorycznych można używać w debacie z politykami PSL, choćby z posłem Pękiem? A zachowania wielu przedstawicieli SLD nie są lepsze, tylko na ogół zręczniejsze.
- Czy wyjście UW z koalicji oznacza, że kolejna próba liberalizacji polskiej gospodarki zakończyła się co najmniej częściowym fiaskiem?
- Ściśle biorąc, Unia nie wyszła z koalicji, bo koalicja AWS-UW została - wskutek zachowań części AWS - praktycznie zniszczona i nie udało się jej odbudować. Ale wracając do panów pytania: wielką zasługą rządu AWS-UW jest podjęcie i przyspieszenie wielu niezbędnych reform. Wbrew destrukcyjnym działaniom opozycji i niektórych polityków AWS udało się zrealizować trzy odpowiedzialne budżety. Budżet z 1998 r. był budżetem stabilizacji gospodarki. Taki sam charakter miał budżet na 1999 r. Niestety, w 1999 r. zdarzył się "wypadek Alota". Mimo moich protestów, szefem ZUS, bardzo ważnej instytucji państwowej, mianowano osobę, która wskutek niekompetencji przyczyniła się tam do nie zaplanowanego wzrostu deficytu o parę miliardów złotych. To osłabiło stabilność polskiej gospodarki. W dodatku długo nie można było odwołać tego niekompetentnego człowieka. Budżet na rok 2000 - rezultat ciężkiej walki politycznej - jest silnym stabilizatorem naszego rozwoju. Przygotowane założenia na 2001 r. przewidują dalszą zdecydowaną redukcję deficytu finansów państwa.
W ciągu ostatnich trzech lat udało nam się również zdecydowanie przyspieszyć prywatyzację, czyli odpolitycznić przedsiębiorstwa. Udało się pozbawić polityków wpływu na sektor finansowy. Dzięki prywatyzacji banki (może z wyjątkiem BIG) są odporne na ingerencje polityków, w tym tych, którzy nie mają skrupułów. Natomiast pieniądze z prywatyzacji - wbrew temu, co twierdzą m.in. przedstawiciele PSL - nie zostały przejedzone, lecz zainwestowane i to dobrze zainwestowane, głównie w reformę systemu emerytalnego. Udało się zreformować sporą część systemu podatkowego, usunąć część biurokratycznych przepisów, zaawansować restrukturyzację chorych sektorów. Ale przeszkody polityczne zablokowały inne reformy, na przykład reformę rynku pracy, bez której nie sposób szybko obniżać bezrobocia, czy też szybszą racjonalizację wydatków socjalnych, która z kolei jest niezbędna do naprawy finansów państwa. Nowemu rządowi pozostawiamy pakiet propozycji antykorupcyjnych. Unia Wolności z całą pewnością będzie wspierać rząd mniejszościowy w usuwaniu źródeł korupcji. Przygotowano wiele innych rozwiązań.
- Czy obecnie dostrzega pan wolę dokończenia reformy podatkowej?
- W ubiegłym roku Marian Krzaklewski najpierw podpisał porozumienie, a potem poseł Goryszewski, ówczesny szef komisji finansów publicznych, zachowywał się tak, jakby o tym nie wiedział lub miał do wykonania zadanie zlecone - obstrukcję uzgodnień w Sejmie. Mimo to dzięki mojej presji udało się zrealizować dużą część reformy. I to też jest dorobkiem tego rządu. Kto się spodziewał, że tak szybko uda się obniżyć podatki od przedsiębiorstw? Mówiono mi, że z powodów politycznych i finansowych nie uda się zlikwidować patologii związanej z ulgami dla zakładów pracy chronionej. Trzeba jeszcze dokończyć dostosowanie VAT do zaleceń Unii Europejskiej oraz zreformować PIT, gdzie - wskutek weta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - pozostały stare przepisy z wieloma niepotrzebnymi komplikacjami i niejasnościami oraz ze starym układem stawek i ulg. Ciekaw jestem, jakie będzie w tych sprawach stanowisko AWS i nowego rządu?
- Na szczęście zarzucił pan kotwice, które powodują, że nie można radykalnie zmienić zasad działania gospodarki.
- Sytuacja jest podobna do tej z końca 1991 r. Wówczas też pozostawiłem zabezpieczenia utrudniające politykom psucie gospodarki. Następcy, szczególnie w latach 1994-1997, jedynie spowolnili proces reform. Dzisiaj nasza sytuacja byłaby o wiele lepsza, gdyby rządzący wówczas politycy wykorzystywali odziedziczony dorobek i dobrą światową koniunkturę do szybkich reform, zwłaszcza takich jak prywatyzacja, restrukturyzacja górnictwa, uzdrawianie finansów państwa, elastyczność rynku pracy. Dziś nasza gospodarka, w tym banki, jest sprywatyzowana w znacznie większym stopniu niż pod koniec 1995 r. i to ogranicza możliwości jej psucia przez polityków nie myślących kategoriami państwa. Ale polityka nie mogła i nie może całkowicie wyjść z gospodarki, bo przecież państwo jest organizacją polityczną. Dlatego tak ważne jest, na kogo się głosuje.
- Czy istnieją warunki, których spełnienie mogłoby doprowadzić jeszcze w tej kadencji parlamentu do odbudowania koalicji AWS-UW?
- Trudno to sobie wyobrazić. Narastająca choroba nielojalności i głosowanie części posłów AWS razem z opozycją spowodowało, że określenie "koalicja" stało się pustym słowem. Mieliśmy pozorny układ większościowy, w istocie rzeczy - nieczytelny, chory układ mniejszościowy. Seria głosowań w parlamencie (w tym przegłosowanie w Sejmie korupcjogennej ustawy o zerowej stawce podatku VAT w rolnictwie) i ustanowienie w interesie grupy posłów AWS zarządu komisarycznego w gminie Centrum w Warszawie nie pozostawiało wątpliwości, że nie możemy werbalnie protestować, a faktycznie godzić się na narastający dryf i degradację rządzenia w Polsce. To byłoby szkodliwe dla Polski i dla Unii Wolności. Unię oskarżano by o słabość i koniunkturalizm. Nasza reakcja była więc zdecydowana i podporządkowana jednej myśli strategicznej: albo w krótkim czasie uda się uzyskać gwarancję odbudowy koalicji, albo trzeba będzie ostatecznie zerwać ze szkodliwą fikcją i przejść do czytelnego układu mniejszościowego. To pierwsze - mimo ogromnych wysiłków ze strony negocjatorów UW - się nie udało. Realizuje się wariant drugi.
- Może należało wcześniej doprowadzić do przesilenia w koalicji?
- Być może. Z perspektywy czasu wszystko wydaje się jasne i przejrzyste. Jednak poczucie odpowiedzialności nakazuje walczyć do końca. Starałem się, aby liderzy AWS z Marianem Krzaklewskim na czele byli świadomi wszystkich zagrożeń i abyśmy razem mogli im zapobiec. Dlatego 27 marca przedstawiliśmy im memorandum, które mówiło, co konkretnie należy zrobić, a czego nie można robić, jeśli chcemy osiągnąć wcześniej uzgodnione ważne społeczne cele, takie jak umocnienie rozwoju gospodarki, szybkie ograniczenie bezrobocia, szybkie dostosowanie naszego prawa do norm UE, korekta reformy służby zdrowia, odpartyjnienie państwa. Niestety, zostało to zlekceważone. Co gorsza - nastąpiła seria rażących kroków ze strony części AWS.
- Czy sytuacja Polski jest na tyle dobra, że możemy wybierać między przedterminowymi wyborami w najbliższym czasie albo rządem mniejszościowym i wyborami wiosną 2001 r.?
- To zależy od polityki prowadzonej przez AWS i nowy rząd. Uważam, że jesienny termin wyborów 2001 r. jest zły, ponieważ wówczas budżet państwa pada ofiarą przedwyborczej demagogii. Dlatego też najlepszym terminem jest wiosna 2001 r., ale do tego potrzebne jest porozumienie trzech klubów: AWS, UW i SLD.
- Inne kraje w walce o własną przyszłość nie marnują czasu; na przykład Rosja zamierza wprowadzić 13-procentowy podatek liniowy. Jak w tej sytuacji brzmi testament Leszka Balcerowicza dla następnego ministra finansów?
- Dlaczego testament? Przecież nadal będzie walczyć, tyle że w nowym układzie, o to samo: o wzmocnienie bazy politycznej dobrych rządów w naszym państwie. Dotychczas część polityków AWS starała się odsuwać decyzje w sprawach trudnych, a koniecznych dla Polski. Niektórzy chcieli się przypodobać wyborcom, mówić: dalibyśmy wszystkim więcej pieniędzy, ale na przeszkodzie stoi Unia Wolności, a zwłaszcza jej przewodniczący. Teraz przychodzi czas czytelnej odpowiedzialności AWS. Jeżeli szefowie AWS zrozumieją, że już nie mogą się kryć za cudzymi plecami, to uda się utrzymać pozytywne tendencje w naszej gospodarce. Unia będzie zdecydowanie działać na rzecz dobrych spraw, ale z równą mocą będzie się przeciwstawiać propozycjom i krokom szkodliwym, zwłaszcza upartyjnianiu państwa, nieczystym powiązaniom między polityką i gospodarką, niekompetencji na ważnych stanowiskach, ryzykowaniu rozwoju naszej gospodarki.

Więcej możesz przeczytać w 25/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.