Zirajewski zatruł się lekami?

Zirajewski zatruł się lekami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Gdańska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Artura Zirajewskiego - gangstera, który obciążał polonijnego przedsiębiorcę Edwarda Mazura odpowiedzialnością za zlecenie zabójstwa byłego komendanta głównego policji Marka Papały. Zirajewski zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Ostatnio odsiadywał 15-letni wyrok. Tymczasem szef Służby Więziennej płk Kajetan Dubiel przyznał, że dzień przed Bożym Narodzeniem Artur Zirajewski otrzymał od innego skazanego gryps, po którym był "niezadowolony", spalił wszystkie notatki, napisał list do żony, a 28 grudnia zatruł się lekami nasennymi.
Tymczasem minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powołał w resorcie specjalny zespół ds. wyjaśnienia okoliczności śmierci Zirajewskiego. Zespół ma do 8 stycznia przedstawić pierwsze ustalenia. Minister wysłał też do Gdańska zespół kontrolny Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Jeszcze w poniedziałek zacznie on prace w areszcie w Gdańsku, gdzie Zirajewski zmarł w niedzielę. Zespół przesłucha strażników więziennych oraz współosadzonych z Zirajewskim.

Samobójstwo? Raczej nie

Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że uprawnione były wcześniejsze wypowiedzi jego i przedstawicieli więziennictwa, że nic nie wskazywało na to, by Zirajewski podejmował próby samobójcze. "Ostatecznie wykażą to śledztwo i prace ministerialnej komisji" - powiedział minister.

Kalendarium zdarzeń

Szef Służby Więziennej płk Kajetan Dubiel przedstawił kalendarium ostatnich dni Zirajewskiego: 16 i 22 grudnia miał widzenia z żoną. 22 i 23 grudnia otrzymywał paczki żywnościowe. 23 grudnia otrzymał też - jak ustalono po rozmowie z współwięźniami - gryps od jednego z innych skazanych, po przeczytaniu którego był niezadowolony i spalił go. Spalił również większość swojej korespondencji, pism i notatek.

Według dotychczasowych ustaleń po spaleniu notatek, Zirajewski napisał list do żony, który znaleziono podczas przeszukania celi. W liście były wskazówki jak wychowywać dzieci i w sprawie postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Zarazem podkreślono, że nic nie wskazywało na samobójstwo Zirajewskiego. "List do żony absolutnie nie miał charakteru pożegnalnego. Dotyczył trwającego procesu o zawieszenie praw rodzicielskich oraz planowanej strategii przed Europejskim Trybunałem" - dodał płk Dubiel.

28 grudnia Zirajewski nie stawił się na porannym więziennym apelu o 6.30, więc do celi wezwano lekarza. Stwierdził on zatrucie lekami i skazany trafił do szpitala MSWiA w Gdańsku, gdzie pozostawał pod ochroną funkcjonariuszy służby więziennej i policyjnych antyterrorystów. "Zakwalifikowaliśmy to jako próbę samouszkodzenia, dlatego nie informowaliśmy o tym wcześniej, przypadków samookaleczeń jest ponad sto rocznie" - podkreślił szef więziennictwa. 31 grudnia "Iwan" został wypisany ze szpitala MSWiA i przeniesiony do szpitala w areszcie śledczym. Przebywał cały czas w sali z przeszkloną ścianą, pod stałą obserwacją funkcjonariusza. Na sali był również monitoring - zaznaczył płk Dubiel.

Według niego lekarze wstępnie zdiagnozowali zatrucie przypisanym Zirajewskiemu na sen lekiem estazolam oraz zapalenie płuc. Płk Dubiel poinformował, że 3 stycznia Zirajewski upadł i nie dawał oznak życia. Wezwany lekarz i pielęgniarka zaczęli reanimację, którą kontynuowała ekipa pogotowia. O 15.39 stwierdzono zgon.

Pytany o szczegóły szef Służby Więziennej podkreślił, że skazani - jeśli mają przepisane leki - otrzymują je od więziennej pielęgniarki pojedynczo według zapisanej dawki; nie mogą ich dostawać na zapas. Zaznaczył zarazem, że nieograniczona jest pomysłowość osadzonych, którzy w celu zgromadzenia większej ilości medykamentu potrafią "przechować pod językiem" pigułkę, albo nawet wywołać wymioty.

Śledztwo w sprawie śmierci Zirajewskiego wszczęła gdańska Prokuratura Okręgowa. Kwiatkowski powiedział, że nadzór nad postępowaniem sprawuje wiceprokurator apelacyjny w Gdańsku Zbigniew Niemczyk. "Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby zgon nastąpił w wyniku samobójstwa" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk. Dodała, że na oddziale szpitalnym aresztu Zirajewski był pod 24-godzinnym dozorem: pilnowali go funkcjonariusze służby więziennej.

Jak poinformowała Wawryniuk, rutynowe w takiej sytuacji śledztwo prowadzone jest pod kątem "nieumyślnego spowodowania śmierci". Rzeczniczka wyjaśniła, że prokuratorzy dopiero zapoznają się z dokumentacją medyczną. "Jedna z diagnoz mówiła o zapaleniu płuc" - dodała Wawryniuk.

Tajemniczy zgon

W poniedziałek w gdańskim Zakładzie Medycyny Sądowej zostanie przeprowadzona sekcja zwłok mężczyzny. Śledczy zajmujący się sprawą mają też poprowadzić przesłuchania, m.in. funkcjonariuszy służby więziennej. Według informacji przekazanych przez Wawryniuk, Zirajewski zmarł w niedzielę ok. godz. 14 na sali oddziału szpitalnego w gdańskim areszcie śledczym. Prokuratorzy dopiero ustalają, dlaczego gangster - odsiadujący już wyrok - znalazł się w gdańskim areszcie. Możliwe, że przywieziono go tu z powodu zeznań sądowych w jakieś sprawie. Jak powiedziała Wawryniuk, Zirajewski trafił do szpitala 28 grudnia. - 31 grudnia przeniesiono go do aresztu - na szpitalny oddział - dodała. Rzecznik wyjaśniła, że prokuratorzy dopiero zapoznają się z dokumentacją medyczną. - Jedna z diagnoz mówiła o zapaleniu płuc - informuje Wawryniuk.

"Kto zabije głównego psa?"

Zirajewski, ps. Iwan, został skazany w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Twierdził on, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa". Według jego relacji Edward Mazur i gangster Andrzej Z. "Słowik" spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem". Mazur, polonijny przedsiębiorca z Chicago, jest podejrzany o to, że w 1998 r. nakłaniał Zirajewskiego do zabójstwa Papały, oferując mu 40 tys. dolarów.

Mazur poza zasięgiem

W lipcu 2007 r. sąd federalny w Chicago nie zgodził się na wydanie Polsce Mazura. "Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana Mazura, sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa" - oświadczył sędzia Arlander Keys. Nakazał zwolnienie Mazura z aresztu, w którym przebywał od października 2006 r. Zeznania Zirajewskiego sędzia ocenił jako niewiarygodne. Według amerykańskiego obrońcy Mazura, adwokata Chrisa Gaira, najsłabszym punktem w argumentacji Polski był brak wiarygodności Zirajewskiego. "Nie składamy broni" - mówił ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując decyzję.

Zirajewski to sobie wymyślił?

Obrońcy Mazura podkreślali zaś, że Zirajewski ułożył sobie w areszcie historię o nim na podstawie doniesień prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.

W czerwcu 2009 r. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinia biegłego to jeden z dowodów w danej sprawie, choć sam w sobie nieprzesądzający.

W listopadzie 2009 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie nakłaniania do zabójstwa Papały przeciw Andrzejowi Z., ps. Słowik, i Ryszardowi B. Śledztwo wobec Mazura trwa.

W listopadzie 2009 r. przeniesiono je z Warszawy do Łodzi. Prokurator Krajowy uznał, że po 11 latach śledztwo wymaga "nowego spojrzenia", łódzka prokuratura ma dokonać swoistego "bilansu otwarcia", a prokuratorzy ze stolicy powinni się skoncentrować na "czynnym udziale" w postępowaniu sądowym przeciw Z. i B. Rzecznik tej prokuratury Jarosław Szubert nie chciał w poniedziałek odnosić się do tego, jak śmierć Zirajewskiego wpłynie na bieg śledztwa. Wskazał, że komentarz wiązałby się z ujawnianiem materiału dowodowego, czego łódzka prokuratura chce uniknąć.

25 czerwca 1998 r. Papała, komendant główny policji, został zastrzelony w samochodzie przed warszawskim blokiem, w którym mieszkał. W toku śledztwa rozpatrywano 11 wersji. Przedłużano je już wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wiele razy. Czynności śledcze podejmowały UOP, ABW i prokuratura m.in. w USA, Szwecji, Austrii i w Niemczech.

Ostatnio prokuratura potwierdzała, że ma nowe dowody przeciw Mazurowi i że przekazano do USA dodatkowy materiał dowodowy - zeznania kolejnych ośmiu świadków. Według prokuratury, sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym". Nie ujawnia się zaś motywu osób nakłaniających do zbrodni.
PAP, em, arb