Agent WSI zamieszany w szantaż Piesiewicza?

Agent WSI zamieszany w szantaż Piesiewicza?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Piesiewicz nie stawił się na wtorkowym przesłuchaniu komisji regulaminowej mającej rozstrzygnąć o uchyleniu mu immunitetu. "Jego stan zdrowia w tej chwili nie pozwala wystawiać go na widok publiczny i na obstrzał medialny" – tłumaczył Piesiewicza w rozmowie z "Wydarzeniami" senator Piotr Andrzejewski z PiS. Tymczasem według informacji, do których dotarły "Wydarzenia" Polsatu, zatrzymany w sprawie mężczyzna, który mógł być mózgiem szantażu, zeznał w śledztwie, że był agentem WSI.
Piotr Zientarski z PO ocenił, że "istnieją wątpliwości formalnoprawne, czy senator Piesiewicz w sposób dostateczny określił czyny, co do których wyraził zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej". "Była to zaplanowana akcja skompromitowania bardzo znanego senatora" – uważa Zientarski. Jednak szef komisji Zbigniew Szaleniec (PO) przypomniał, że Piesiewicz przyznał w liście, że gdy podejmował decyzję o zrzeczeniu się immunitetu, nie znał pełnego uzasadnienia wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu. Piesiewicz napisał też, że z wieloma elementami tego uzasadnienia się nie zgadza. "Można domniemywać, że gdyby pan senator tę wiedzę miał, być może podjąłby inną decyzję" - powiedział Szaleniec. Z kolei senator PiS Piotr Andrzejewski ocenił, że oświadczenie Piesiewicza o zrzeczeniu się immunitetu zostało "wymuszone sytuacyjnie", a sam senator "działał pod presją". "List świadczy o uchyleniu się od immunitetu (...) pod wpływem błędu - podkreślił.

Dlatego też, jak tłumaczył Andrzejewski, te wątpliwości przesądzają, że senatorowie nie dojrzeli jeszcze do podjęcia decyzji o uchyleniu Piesiewiczowi immunitetu. To jednak nie jedyne wątpliwości, z jakimi borykała się komisja. Senatorowie podważyli główny dowód obciążający Piesiewcza: zeznania szantażystek. Uznali, że wiarygodność takich świadków jest niewystarczająca. Co więcej, według informacji "Wydarzeń" jednak z kobiet twierdzi, że druga podała jej narkotyk w mieszkaniu Piesiewicza, a ta nie wiedziała, co się tam działo.

Prokuratura chce postawić zarzuty Krzysztofowi Piesiewiczowi posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób. Wówczas "Wprost" dowiedział się, że sprawa ta wyszła na jaw po doniesieniu, jakie senator Piesiewicz złożył do prokuratury, twierdząc, że padł ofiarą grupy szantażystów.

Czytaj więcej: Piesiewicz bez immunitetu

18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy. Redakcja "Super Expressu" zamieściła na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. Senator wszystkiemu zaprzecza,  twierdząc, żebrały proszek widoczny na nagraniu "to nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa".

Polsat "Wydarzenia", dar