Banaś nie miał zaufania do ludzi z ministerstwa finansów

Banaś nie miał zaufania do ludzi z ministerstwa finansów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były wiceminister finansów odpowiedzialny za sprawy hazardu w czasie rządów PiS Marian Banaś powiedział we wtorek przed komisją śledczą badającą aferę hazardową, że nie miał zaufania do osób, które pracowały w departamencie Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych MF, jednak nie nazwał go nigdy "uwikłanym".

Takie określenie tego departamentu pojawia się w notatce, jaką 2 sierpnia 2006 roku sporządził ówczesny przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski po spotkaniu z ówczesną p.o. dyrektora Departamentu Służby Celnej w MF Anną Cendrowską i wiceszefem klubu PiS Krzysztofem Jurgielem.

Z notatki wynika, że właśnie owo "uwikłanie" skłoniło kierownictwo resortu, by projekt nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych (który jak się okazało powstał w Totalizatorze Sportowym), a który Gosiewski otrzymał na tym spotkaniu, był projektem klubu PiS.

Według notatki, Jurgiel miał na spotkaniu poinformować, że otrzymał od Banasia (którego na spotkaniu reprezentowała Cendrowska) projekt zmian w ustawie hazardowej z prośbą o skierowanie go do Sejmu, jako projektu klubowego.

"Powodem wniesienia powyższego projektu, jako inicjatywy poselskiej jest fakt, że departament zajmujący się grami losowymi jest uwikłany, i że złożenie tego projektu, jako przedłożenia rządowego byłoby w związku z tym niemożliwe, zaś jego ocena stronnicza" - przytoczono w notatce argumenty, jakie podawać miała Cendrowska.

Natomiast Banaś powiedział przed komisją, że fakt, iż od 2003 r. departament gier w resorcie finansów nie podjął żadnej pracy nad nowelizacją ustawy hazardowej był dla niego wystarczającym argumentem, żeby nie ufać kierownictwu tej komórki i "nie pracować z tymi ludźmi nad tą ustawą".

Pytany, czy jego zdaniem departament był "uwikłany", odpowiedział, że nie wie. Dopytywany, czy w momencie, gdy powstała notatka (2 sierpnia 2006 r.) departament gier jeszcze istniał, odpowiedział, że "był on w trakcie zmian reorganizacyjnych".

"Ale istniał, czy nie" - dociskał Bartosz Arłukowicz (Lewica). Banaś przyznał, że "departament praktycznie był już zlikwidowany". "O ile sobie przypominam ten departament, o którym mówimy, przestał istnieć gdzieś pod koniec kwietnia, na początku maja" - powiedział b. wiceminister.

Indagowany, dlaczego zatem Cendrowska mówiła o "uwikłanym departamencie" i w ten sposób tłumaczyła konieczność wniesienia noweli ustawy hazardowej przez klub PiS, powiedział, że stwierdziła ona "pewien stan, który miał miejsce wcześniej". "Za jej wypowiedź nie będę tutaj w pełni odpowiadać. To nie byłby moje słowa, tylko pani Cendrowskiej" - oświadczył Banaś.

Pytany przez Jarosława Urbaniaka (PO), czy prosił zatem o to, by projekt (tak jak jest to opisane w notatce Gosiewskiego) trafił do Sejmu przez klub PiS powiedział, że zwrócił się z prośbą, aby klub się nad nim zastanowił i ewentualnie skierował go jako swój projekt.

Według jego relacji projekt ten, gdy trafił od Przemysława Gosiewskiego do ministerstwa finansów, został tam negatywnie zaopiniowany. Zaznaczył, że propozycja została zarzucona w październiku i nikt nad nią później nie pracował.

Banaś mówił, że po tym wszystkim został poproszony do Gosiewskiego, który go poinformował, że finalizowana jest koncepcja budowy Narodowego Centrum Sportu i potrzebna będzie w związku z tym zmiana ustawy o grach, by znaleźć na to środki.

"Odpowiedziałem, że taką pracę podejmiemy i te środki postaramy się wypracować. Od tego momentu rozpoczęły się prace, poinformowałem o tym panią premier Zytę Gilowską" - relacjonował b. wiceminister. W wyniku tej decyzji został powołany zespół zajmujący się tą sprawą w resorcie finansów. Banaś zeznał, że wszedł do niego również przedstawiciel Totalizatora Sportowego, by skrócić prace mogące się przedłużać na skutek zgłaszanych przez tę spółkę opinii.

PAP, mm