Tym razem Majdanu nie będzie

Tym razem Majdanu nie będzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Julia „o urodzie modelki i rozumie Salomona” czy Serhyj Tyhybko, „bankier na całe zło” zostanie rywalem Wiktora Janukowycza w drugiej turze wyborów (urzędujący prezydent, z minimalnym poparciem społecznym, ma na to marne szanse)? Zmęczonych kryzysem i politycznymi przepychankami Ukraińców mało to tak naprawdę obchodzi.
Te wybory może i są ważne, ale prawdziwa zabawa zacznie się dopiero na wiosnę – twierdzi specjalista od politycznego PR, pracujący na rzecz jednego z kandydatów na prezydenta - Już myślimy o wyborach parlamentarnych.

Tych wiosennych wyborów nie ma jeszcze w grafiku, ale pewne jest, że nowy prezydent – ktokolwiek nim będzie - rozwiąże Radę Najwyższą, której aktualny rozkład sił nie odpowiada żadnej z politycznych partii.

Jeżeli Janukowycz teraz przegra, najprawdopodobniej dojdzie do rozłamu w Partii Regionów –  mówi dalej mój znajomy i ma rację. Styczniowe głosowanie to być albo nie być niebieskiego Wiktora, który jak feniks z popiołów podniósł się po porażce w 2004 r. i prowadzi w tegorocznych sondażach. Jednak coraz głośniej mówi się, że w przypadku kolejnej przegranej Janukowycza, Rinat Achmentow - najbogatszy Ukrainiec i szara eminencja wagi ciężkiej - przestanie go sponsorować i znajdzie sobie nową figurę do popierania. Siergiej Tyhybko, który w 2004 r. zasilał drużynę niebieskich, a dziś jest numerem 3. w prezydenckim rankingu, zbiera punkty poparcia od Rosji, a na Ukrainie cieszy się rosnącą popularnością, bo wszystkim przejadł się „tercet egzotyczny" Juszczenko, Tymoszenko, Janukowycz. Przepytani przez tygodnik „Kommersant” biznesmeni, to właśnie Tyhybkę najchętniej widzieliby na najwyższym urzędzie w państwie.

Wcześniej, nadzieje na odnowienie ukraińskiej polityki pokładano w Arseniju Jaceniuku. Młody i prężny eks spiker Rady Najwyższej miał być alternatywą dla wyborców zmęczonych kłótniami na linii prezydent - premier.  Jednak „Królik" -  bo tak żartobliwie nazywają go w narodzie - przez nieprzemyślane wypowiedzi i nieumiejętnie prowadzoną kampanię w kolorze moro roztrwonił swoje szanse.
 proc. Ukraińców wierzy, że nadchodzące wybory będą uczciwe. 14 proc. jest przekonanych o ich totalnej falsyfikacji a 41 proc.  uważa, że nieuczciwe praktyki wpłyną na ostateczny wynik głosowania.

Żadnego „Majdanu 2" nie będzie – przekonuje inny znajomy Kijowianin, aktywny uczestnik pomarańczowych wydarzeń sprzed 5 lat – Ludzie mają politykę gdzieś. Już nie ma ideałów.

W 2004 r. Ukraińcy traktowali walkę wyborczą w kategoriach dobra i zła, dziś większość ludzi zebranych na politycznych demonstracjach jest po prostu wynajęta za pieniądze (a zdarza się, że ci najbardziej obrotni rano krzyczą „Janukowycz, nasz prezydent 2010",a po południu „Julia, Julia”).

Przeciętnemu mieszkańcowi kraju nad Dnieprem prezydencka kampania jawi się jako walka skompromitowanych polityków, którym chodzi wyłącznie o własne ambicje i partykularne interesy. 36% Ukraińców kategorycznie nie wierzy w poprawę sytuacji w kraju, niezależnie od tego, kto zostanie głową ich państwa.