Republikanie zdobędą bastion Demokratów?

Republikanie zdobędą bastion Demokratów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mieszkańcy Massachusetts głosują we wtorek w wyborach uzupełniających do Senatu, które mogą zmienić układ sił w wyższej izbie Kongresu USA i zahamować reformy planowane przez prezydenta Baracka Obamę. O miejsce zwolnione w zeszłym roku po śmierci legendarnego demokratycznego senatora Edwarda Kennedy'ego rywalizuje kandydatka tej partii Martha Coakley i republikański senator stanowy Scott Brown. Wybory uważa się za test poparcia dla polityki Obamy, zwłaszcza jego reformy ochrony zdrowia.
Z sondaży wynika, że zanosi się na sensację. Chociaż Massachusetts jest stanem zdominowanym przez Demokratów - zarejestrowani wyborcy tej partii trzykrotnie przewyższają Republikanów - na kilka dni przed głosowaniem Brown prowadził w nich różnicą 6-9 punktów procentowych. Jeszcze kilka tygodni temu republikańskiemu kandydatowi nie dawano żadnych szans. Okazało się jednak, że na jego wiece przedwyborcze przychodziło znacznie więcej ludzi niż na spotkania z Coakley, na których widać było głównie panie w średnim wieku. Brown obiecywał w kampanii, że jeśli zostanie wybrany, udaremni plan reformy opieki zdrowotnej - najważniejszy punkt programu Demokratów, napotykający na zaciekły opór Partii Republikańskiej. W istocie bowiem, jeśli republikański kandydat wygra, Demokraci utracą w Senacie "superwiększość" 60 głosów, która pozwoliłaby im uchwalić ustawę o reformie bez obawy jej blokowania przez opozycję metodą obstrukcji parlamentarnej.

Obietnica Browna, że uśmierci reformę, okazała się niezwykle skutecznym argumentem. Republikański kandydat zarzuca rządowemu planowi, że doprowadzi do ogromnego wzrostu deficytu budżetowego, obcięcia funduszu ubezpieczeń federalnych dla emerytów, oraz pogorszenia jakości usług medycznych. Brown jest poza tym umiarkowanym Republikaninem - popiera na przykład prawo kobiet do aborcji i jest przeciwny propozycji konserwatystów, by uchwalić federalny zakaz małżeństw homoseksualistów. Podobny polityk, Mitt Romney, zdobył swego czasu w liberalnym Massachusetts fotel gubernatora. Coakley, z kolei, okazała się słabą kandydatką, popełniła błędy w kampanii i nie potrafiła nawiązać więzi z wyborcami.

Wobec groźby jej porażki do Massachusetts przyjechał specjalnie w niedzielę prezydent Obama, wystąpił na wiecu razem z kandydatką swojej partii i osobiście wezwał do jej poparcia. Wcześniej agitował za Coakley wciąż bardzo popularny były prezydent USA Bill Clinton. W przeddzień wyborów panowała opinia, że o wyniku zadecyduje frekwencja. Jeżeli Demokratom uda się zmobilizować do głosowania wielką liczbę swych wyborców, Coakley może ostatecznie przeważyć szalę na swoją korzyść.

PAP, arb