Cichocki: Kamiński powiedział, że nie ma przestępstwa

Cichocki: Kamiński powiedział, że nie ma przestępstwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. A. Jagielak / WPROST)
Sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki oświadczył w środę, że podczas spotkania z premierem Donaldem Tuskiem 14 sierpnia 2009 roku, ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński jednoznacznie stwierdził, że w dowodach zgromadzonych przez Biuro w sprawie afery hazardowej "do tej pory nie ma dowodów na popełnienie przestępstwa".
Jacek Cichocki powiedział, że z wypowiedzi ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na spotkaniu 14 sierpnia zrozumiał, że Biuro zakończyło działania dotyczące nieprawidłowości w pracach nad nowelą ustawy hazardowej.

Franciszek Stafaniuk (PSL) nawiązał do stworzonego przez Cichockiego kalendarium i tego, że Kamiński miał powiedzieć na spotkaniu 14 sierpnia, iż w sprawie związanej z pracami nad nowelizacją ustawy hazardowej, CBA nie ma więcej nic do zrobienia. Na pytanie czy tak było, Cichocki odparł: "Tak. To znaczy, że w tej sprawie, tak jak to wtedy przedstawiał Mariusz Kamiński ja zrozumiałem, że wokół ustawy hazardowej biuro zakończyło swoje prace".

Nie pamiętam, by mówił o córce Sobiesiaka

- Nie przypomina sobie, by na spotkaniu u premiera 14 sierpnia 2009 r. pojawiła się kwestia próby umieszczenia przez Ryszarda Sobiesiaka swojej córki w zarządzie Totalizatora Sportowego "tak precyzyjnie", jak to opisywał b. szef CBA Mariusz Kamiński.

Kamiński zeznał we wtorek, że premier powiedział na tym spotkaniu m.in., że jest zwolennikiem zwiększenia monopolu państwa na rynku hazardowym i zwiększenia roli Totalizatora Sportowego. Wtedy - jak mówił Kamiński - powiedział Tuskowi, że nie ma dla niego dobrych informacji, gdyż trwają "intensywne zabiegi Mirosława Drzewickiego, jego asystenta Marcina Rosoła, żeby do władz Totalizatora wprowadzić córkę pana Sobiesiaka, Magdalenę". Kamiński relacjonował, że Tusk poprosił go wówczas o przygotowanie w najbliższym czasie informacji na temat sytuacji w Totalizatorze.

"Byłem zaskoczony wczorajszymi opowieściami na ten temat ministra Mariusza Kamińskiego, ponieważ po pierwsze nic na ten temat nie było w materiale, który przyszedł 12 sierpnia, po drugie nie przypominam sobie w ogóle, żebyśmy na ten temat rozmawiali" - powiedział Cichocki. Jak zaznaczył, o ile kwestia Totalizatora Sportowego wspomniana była marginalnie, o tyle nie przypomina sobie, by kwestia umieszczania córki Sobiesiaka w zarządzie TS pojawiła się w ogóle w czasie tej rozmowy "tak precyzyjnie, jak opisywał to Kamiński" we wtorek podczas przesłuchania przez komisję.

Dopytywany, czy w czasie rozmowy padło nazwisko Magdaleny Sobiesiak odparł, że wydaje mu się, że nie. "W związku z tym, że minęło pół roku, to nie jestem w stanie stwierdzić; ze względu na przysięgę, którą złożyłem na początku nie chciałbym sformułować kategorycznego stwierdzenia" - podkreślił. Przyznał jednocześnie, że nazwisko Ryszarda Sobiesiaka padło w trakcie spotkania u premiera. Dopytywany czy podczas rozmowy poruszony był wątek jakichkolwiek prób Sobiesiaka załatwienia pracy komukolwiek w TS, zaznaczył, że "cały ten wątek TS był poruszony marginalnie przez ministra Kamińskiego", który wskazywał, że "tam też mogą być problemy". "Nie umiem powiedzieć precyzyjnie, czy rzeczywiście dokładnie wspominał o tym, że kogoś tam próbuje ulokować Ryszard Sobiesiak" - dodał Cichocki.

Cichocki był też pytany o inne elementy spotkania 14 sierpnia 2009 r. Powiedział, że premier dopytywał szefa CBA o trzy osoby: ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, ówczesnego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i ówczesnego wicepremiera Grzegorza Schetynę. "Premier pytał, czy w podobny sposób minister Kamiński ocenia rolę premiera Schetyny jak dwóch poprzednich polityków. Mariusz Kamiński podkreślał, że ocenia w inny sposób, że właściwie w zebranych dokumentach nie ma żadnego potwierdzenia wskazującego na kontakty telefoniczne premiera Schetyny z lobbystami hazardowymi" - powiedział Cichocki.

Kamiński powiedział: w tej sprawie zamknąłem operację

Relacjonował, że premier Donald Tusk dopytywał Kamińskiego, czy CBA będzie jeszcze jakieś czynności w tej sprawie prowadziło. "I tu odpowiedź była, że w tej sprawie nie. Są prowadzone inne sprawy dotyczące tych samych figurantów" - powiedział Cichocki. Dopytywany jeszcze przez innych posłów o tę kwestię Cichocki powiedział: "Nie było też ze strony Mariusza Kamińskiego jednoznacznego stwierdzenia: 'zamknąłem operację'. Było dosyć wyraźne wskazanie, że Biuro wykonało swoją pracę, a teraz jest praca do wykonania po stronie premiera".

Stefaniuk pytał też, czy prawdą jest, że Kamiński w trakcie spotkania 14 sierpnia stwierdził wyraźnie, że w świetle zebranego materiału nielegalny charakter działań Zbigniewa Chlebowskiego oraz Mirosława Drzewieckiego jest oczywisty. "Takie stwierdzenie nie padło" - odpowiedział Cichocki. Poseł pytał również o to, dlaczego premier nie polecił podległym sobie służbom zweryfikowania informacji, które otrzymał od Kamińskiego. Cichocki odpowiedział, że on nie zna żadnej sytuacji, w której premier otrzymując informacje od jednej służby, która prowadzi daną sprawę, sprawdza jej rzetelność, prosząc inne służby o weryfikację przekazanych materiałów.

"Co więcej na koniec spotkania premier zadeklarował, że przyjmuje sugestie pana ministra Kamińskiego. Sam obejmuje nadzór nad pracami legislacyjnymi i będzie wyjaśniał te wątpliwości" - zaznaczył Cichocki. Dodał, że w związku z tym można powiedzieć, że to właśnie premier wziął na siebie ciężar wyjaśniania i weryfikacji tych informacji. "Działania szefa CBA od pierwszego spotkania, 14 sierpnia z panem premierem, traktowałem, jako działania w ramach tarczy antykorupcyjnej i działania, których celem jest uprzedzenie premiera o niepokojącym zjawisku nim przestępstwa się dokonają, a szkoda zostanie wyrządzona" - w ten sposób Cichocki odniósł się do pytania Stefaniuka, czy postrzegał wtedy działania Kamińskiego, jako prowokację polityczną.

Dodał, że miał pewne wątpliwości, co do samego materiału przygotowanego przez CBA i jego kształtu, bo - jak dodał - "był on absolutnie bezprecedensowy". Podkreślił, że takich materiałów nigdy wcześniej, ani później od żadnej służby nie otrzymał.

Spotkanie u premiera

Cichocki mówił przed hazardową komisją śledczą, że spotkanie premiera i Kamińskiego - w którym również on uczestniczył - odbyło się w gabinecie szefa rządu, "w warunkach bezpiecznych". Jak dodał, spotkanie było wywołane materiałem przesłanym przez ówczesnego szefa CBA 12 sierpnia z prośbą o spotkanie. Poświęcone było temu co było zawarte w tym materiale i wnioskom co robić dalej - dodał Cichocki.

Sekretarz kolegium ds. służb specjalnych zaznaczył, że premier po pierwsze chciał ustalić "czy doszło do popełnienia przestępstwa, czy z materiałów wynika, że doszło do popełnienia przestępstwa". "Kamiński jednoznacznie mówił, że materiały i dowody, które zostały zgromadzone do tej pory i są przedstawione w materiale, nie dają podstaw na stwierdzenia, że doszło do popełnienia przestępstwa; opisane wydarzenia są naganne pod względem polityczno-etycznym i będą podlegały dalszym analizom i może być tutaj zastosowany kodeks karny" - relacjonował Cichocki. Jak dodał, gdyby minister rządu lub inny ważny polityk popełnił przestępstwo, "wymagałoby to podjęcia niezwłocznych kroków".

PAP, dar