Rosjanie: po co Polakom Patrioty? My już mamy rakiety

Rosjanie: po co Polakom Patrioty? My już mamy rakiety

Dodano:   /  Zmieniono: 
Moskwa nie rozumie, po co Polsce pod Kaliningradem potrzebne są rakiety USA, skoro pełno jest tam rakiet rosyjskich – tak „Kommiersant” komentuje uwagi szefa dyplomacji Rosji Siergieja Ławrowa, dotyczące zapowiedzianego przez stronę polską rozmieszczenia amerykańskiej baterii pocisków kierowanych ziemia-powietrze Patriot w Morągu.
„Kommiersant" zauważa, że „dokładnie takie pytanie Warszawa adresowała do Moskwy w zeszłym roku, gdy rosyjscy wojskowi ogłosili plany wzmocnienia sił Rosji w regionie Morza Bałtyckiego i przeprowadzili bezpośrednio u polskich granic wielkie manewry Zachód-2009”. „Kommiersant” wskazuje, że „obecna reakcja ministra zauważalnie różni się od stanowiska, jakie w tej kwestii zajął on w ubiegłym roku”. „Wówczas pan Ławrow oznajmił, że w sprawie rozmieszczenia w Polsce rakiet Patriot nie ma nic do komentowania i że Moskwę niepokoją nie te baterie, lecz losy trzeciego rejonu pozycyjnego, czyli planów ulokowania elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej”.

Flota Bałtycka? Standardowe przegrupowanie

Gazeta „Kommiersant" zwraca uwagę, że w przeddzień konferencji prasowej Ławrowa rosyjskie Ministerstwo Obrony „oficjalnie uspokoiło opinię publiczną” zaprzeczając, jakoby planowało wzmocnić Flotę Bałtycką Rosji w odpowiedzi na plany rozmieszczenia baterii Patriotów w Polsce. Wzmocnienie Floty Bałtyckiej zapowiedział wysoki rangą przedstawiciel rosyjskiej marynarki wojennej, którego cytowała agencja RIA-Nowosti. – Przede wszystkim wzmocniona zostanie nawodna, podwodna i lotnicza część Floty Bałtyckiej – oświadczył rozmówca rosyjskiej agencji.

„Wszystkie przedsięwzięcia w sferze przezbrajania i modernizacji, prowadzone w rosyjskiej marynarce wojennej, w tym Flocie Bałtyckiej, odbywają się planowo, w ramach zmiany oblicza sił zbrojnych" – cytuje gazeta komunikat resortu obrony Rosji. „Kommiersant” podkreśla, że „o tych planach i ramach częściowo poinformowano już jakiś czas temu, a interesujące jest to, że założono w nich wzmocnienie wojsk na granicach z Polską”.

O co ta afera?

Gazeta przypomina też, że rosyjska obrona powietrzna w obwodzie kaliningradzkim została poważnie wzmocniona już w latach 90. „Właśnie wtedy jako uzupełnienie dla wyrzutni S-300W, w miejsce przestarzałych systemów radzieckich, przerzucono tam kilka dywizjonów baterii S-300PS, odpowiedników Patriotów" – pisze „Kommiersant”.

Dziennik zauważa, że „dwa z tych dywizjonów – w rejonie Mamonowa i na Mierzei Wiślanej - ulokowano bezpośrednio przy granicy z Polską: w odległości, odpowiednio, 5 i 17 km". „Nie bacząc na to, że część ościennego terytorium polskiego, na wschód od linii Gdańsk-Warszawa, nie była osłaniana jakimikolwiek rakietami przeciwlotniczymi, żadnych pytań pod adresem Moskwy na temat: Dlaczego umacnia się w tym rejonie?, na przestrzeni ponad 10 lat na szczeblu oficjalnym ze strony Polaków nie było” – pisze „Kommiersant”. „Pytania pojawiły się dopiero w zeszłym roku i to z innego, o wiele ważniejszego powodu” – dodaje gazeta i przypomina reakcję Polski na rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zachód-2009.

PAP, arb