Niemcy: Kapuściński jak Hemmingway

Niemcy: Kapuściński jak Hemmingway

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia
Wojnę wokół książki Artura Domosławskiego „Kapuściński non- -fiction” Niemcy uważają za infantylną. Ci, którzy wiedzą, o kogo chodzi. Bo Marcel Reich-Ranicki, papież niemieckiej krytyki literackiej, poproszony przez nas o komentarz mówi: „Nie mogę się do tego odnieść, bo nie czytałem ani jednej książki Kapuścińskiego”.
Reporter przybywa, pada strzał. Ofiara osuwa się w jego ramionach i szepce ostatnim tchnieniem: – Jutro o piątej, rewolu… I rzeczywiście. Był reporter, który pojawiał się we właściwym czasie i miejscu. Zmarły w 2007 r. Ryszard Kapuściński docierał zawsze tam, gdzie płonęło, często jako jedyny świadek zdarzeń. My, korespondenci, podziwialiśmy go i zazdrościliśmy mu, gdy jego rodacy uhonorowali go tytułem dziennikarza stulecia. Teraz ukazała się biografia, która demontuje pomnik" – w ten sposób swój komentarz do książki Artura Domosławskiego rozpoczął niemiecki tygodnik „Die Zeit". Opiniotwórczy magazyn stawia pytania dotyczące zarówno podkolorowanych przeżyć reportażysty, jak i spraw wykraczających poza jego twórczość – na przykład jego syndromu borderline, czyli pewnego rodzaju zakłócenia osobowości. „Czy w tym samym cieniu nie poruszał się także dziennikarz Ernest Hemingway czy Graham Greene, zanim stali się wielkimi pisarzami? Czy korespondencje wojenne ich wszystkich nie trąciły autoheroizacją? (...) Nie tyle fakty są decydujące, ile wyobrażenia, jakie o nich mamy” – pisze komentator tygodnika, w ostatnim zdaniu przypominając credo legendarnej redaktor naczelnej „Die Zeit” Marion Dönhoff. „Przypadek Kapuścińskiego uczy: nie ma obiektywnego dziennikarstwa” – podsumowuje.

Co o awanturze wokół książki Artura Domosławskiego o Kapuścińskim sądzą inni Niemcy przeczytasz już w poniedziałek w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost"