Wilk z Yesiltepe

Wilk z Yesiltepe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mehmet Ali Agca - szaleniec czy genialny mistyfikator?
13 czerwca o godzinie 21.31 turbośmigłowiec ATR-42 tureckich sił zbrojnych wystartował z lotniska w Anconie w kierunku Stambułu. Na pokładzie w towarzystwie komandosów i agentów służb specjalnych znajdował się Mehmet Ali Agca, człowiek, który 13 maja 1981 r. dwukrotnie strzelił do Jana Pawła II, ciężko go raniąc. Wraz z oddalającym się samolotem znikała ostatnia szansa, by się dowiedzieć, kto i dlaczego wydał rozkaz zabicia papieża Polaka. Nie dowiemy się też zapewne, kim naprawdę był niewysoki człowiek o wilczym wzroku, urodzony w 1958 r. w Yesiltepe w prowincji Malatya we wschodniej Turcji. Czy jest on "paranoicznym schizofrenikiem" - jak został określony w ekspertyzie lekarzy sądowych podczas pierwszego procesu w lipcu 1981 r. - czy też wyrafinowanym kłamcą, który stosując przez 19 lat taktykę mydlenia oczu, zdołał osiągnąć trzy pozornie niemożliwe cele: nie powiedzieć prawdy, uzyskać ułaskawienie i nie dać się zabić żadnej z potężnych organizacji, które dybały na jego życie.
Jako nastolatek Agca wstąpił do skrajnie prawicowej organizacji nazwanej Szare Wilki (od mitycznego zwierzęcia, które w XI wieku doprowadziło Seldżuków z Azji Środkowej do Anatolii, gdzie dali początek narodowi tureckiemu). Szare Wilki były organizacją na poły mistyczno-patriotyczną, na poły terrorystyczną, związaną z prawicową partią MHP, która obecnie wchodzi w skład rządowej koalicji, a jej liderem jest Devlet Bahceli, piastujący urząd wicepremiera. MHP odcięła się od ekstremistycznej przeszłości po śmierci swego założyciela Türkesa, a wiele ówczesnych "wilków" zasiada dziś w ławach parlamentu. MHP i Szare Wilki dały początek potężnej "prawicowej mafii", penetrującej system władzy w Turcji, zajmującej się przemytem broni i narkotyków, tworzącej bojówki do czynnego zwalczania kurdyjskiej PKK i utrzymującej kontakty z arabskimi islamistami. Część prasy tureckiej twierdzi, że "prawicowa mafia", mimo islamskiego charakteru, cieszyła się poparciem USA i NATO, bowiem miała organizować ruch oporu na wypadek inwazji radzieckiej. Szefem "prawicowej mafii" był wszechmocny Abdullah Catli, który zginął w tajemniczym wypadku samochodowym w Susurluku. Jego prawa ręka - Alaattin Cakici - przebywa obecnie w stambulskim więzieniu Kartal, tym samym, w którym zamknięty został Agca.
W zeszłym roku siedział tam również Öral Celik, krajan Agcy, uważany za szarą eminencję "prawicowej mafii". Niektóre gazety tureckie sugerują, że organizatorami ucieczki Agcy z tego więzienia w listopadzie 1979 r. byli Celik i Catli, i oni też byli jego protektorami podczas europejskich peregrynacji i przez 19 lat włoskiego więzienia.
20-letni Agca musiał szybko zdobyć uznanie w szeregach Szarych Wilków, bo to właśnie jemu powierzono zadanie zabicia - 1 lutego 1979 r. - Abdiego Ipekciego, redaktora naczelnego postępowego dziennika "Miliyet". Gultekin Turan, sędzia, który wydał za to morderstwo wyrok śmierci na Agcę, twierdzi, że mimo młodego wieku był on już jednym z liderów "wilków" i znał wszystkie ich tajemnice, ale zarówno podczas przesłuchań, jak i w czasie procesu wykazał się opanowaniem: mówił bardzo mało i nie zdradził żadnego istotnego szczegółu. Obiecywał, że "wkrótce" złoży obszerniejsze zeznania, ale już 25 listopada uciekł z doskonale strzeżonego więzienia dzięki pomocy tureckich służb specjalnych, związanych z prawicowymi generałami, którzy rok później dokonali zamachu stanu. Po ucieczce Agca zadzwonił do redakcji "Miliyet", szyderczo przyznał się do morderstwa i zapowiedział, że zabije papieża.
Kilka dni później był już w ogarniętym rewolucyjnym szałem Iranie. W Teheranie przeszedł przeszkolenie terrorystyczne, dostał fałszywy paszport, gotówkę i listę adresów w Europie. Wiadomo, że przebywał w Szwajcarii, Niemczech, Bułgarii i we Włoszech. Podczas jednej z "wycieczek" do Rzymu wkręcił się na spotkanie z papieżem w jednej z rzymskich parafii i spokojnie stał nie dalej niż dwa metry od swojego przyszłego celu.
13 maja 1981 r. na dźwięk strzałów uciekły tylko gołębie. Otaczający zamachowca ludzie stali w miejscu i patrzyli nań ze zdumieniem. Największą przytomnością umysłu wykazała się siostra Łucja Giudice, która rzuciła się na Agcę z parasolem i celnym ciosem powaliła go na ziemię. Chwilę później zamachowca blokował również młody karabinier. "Dlaczego to zrobiłeś?" - zapytała zakonnica. "Nie ja" - odpowiedział Agca. Ale gdy podniesiony został z ziemi, zaczął krzyczeć na całe gardło: "Ja sam, ja sam!". Już od pierwszych przesłuchań zaczął stosować dziwną taktykę, którą utrzymał aż do ostatniego dnia pobytu we włoskim więzieniu. Opowiadał z powagą i szczegółami epizody ze swego życia, by następnego dnia wszystko odwołać i przedstawić zupełnie odmienną, lecz równie wiarygodną wersję tych samych wypadków.
To nie on pierwszy ujawnił "trop bułgarski". Uczyniła to w 1982 r. na łamach "Rea-der’s Digest" kontrowersyjna dziennikarka amerykańska Claire Sterling. Agca siedział jeszcze w nadadriatyckim więzieniu w Marino del Tronto, gdzie odwiedzany był przez dziesiątki agentów służb specjalnych, niektórych - jak Andrea Pazienza czy szef włoskiego wywiadu, generał Pietro Musumeci - związanych z CIA. I dopiero wówczas - jak twierdzi większość badaczy okoliczności zamachu na papieża - wyuczony jak papuga Agca wciągnął w całą sprawę Siergieja Antonowa, Żelio Wasiliewa i Todora Ajwazowa. Jego zeznania były logiczne, konsekwentne i prawdopodobne. Cały świat uwierzył w "trop bułgarski" i w gruncie rzeczy wierzy do dzisiaj. Ale prokuratorowi specjalnemu Ilario Martelli, a później Antonio Mariniemu i Rosario Prioremu, nie udaje się znaleźć żadnego dowodu potwierdzającego tak sugestywne zeznania Agcy. Mało tego: Turek popadł w sprzeczności, a jego wiedza na temat bułgarskich służb specjalnych wyglądała na zaczerpniętą z kiepskich amerykańskich filmów sensacyjnych. W dwóch kolejnych instancjach włoskie sądy zmuszone były uniewinnić wszystkich oskarżonych Bułgarów, tym bardziej że Agca odwołał wszystkie swoje zeznania i stwierdził, iż został nakłoniony do ich złożenia przez agentów CIA.
W więzieniu w Marino di Tronto Agca siedział w jednej celi z Giovannim Senzanim, jednym z założycieli i ideologów Czerwonych Brygad, współorganizatorem porwania i zabójstwa Aldo Moro. Odwiedzał go często w celi za zgodą władz więziennych (później dowiemy się, że rozkaz przyszedł z MSW w Rzymie) aresztowany, lecz współpracujący z władzami przywódca neapolitańskiej kamory Raffaele Cutolo. Jednak przełomem w życiu Ali Agcy była wizyta papieża. 27 grudnia 1983 r. Jan Paweł II spotkał się z nim w cztery oczy w celi rzymskiego więzienia Rebibbia i ewidentnie zapytał go, czy znał trzecią tajemnicę fatimską. Wcześniej Ali nigdy o niej nie wspominał. Wkrótce po spotkaniu z papieżem, zeznając w trzecim procesie, powiedział: "Fakt, że strzeliłem do papieża, związany jest z trzecią tajemnicą fatimską. Ja jestem Mesjaszem. Jestem nowym wcieleniem Jezusa Chrystusa i przybyłem na ziemię, by oznajmić ludziom koniec świata".
Agca zaczął się zachowywać jak chory psychicznie. Przez kilkanaście lat podpisywał wszystkie swoje listy imieniem "Mesjasz". Powtarzał, że jest "elementem tajemniczego planu boskiego wyjawionego w Fatimie". Powtórzył to również 13 maja tego roku w programie telewizyjnym znanego dziennikarza Bruno Vespy, choć przyznał wówczas, że gdy strzelał do papieża, był "nawiedzony", a dzisiaj jest już innym człowiekiem, spokojnym i miłującym bliźniego. Przestał się kontaktować z kimkolwiek. W więzieniu w Marino zapadł na gruźlicę i kazał sprawdzać każde lekarstwo, zanim je zażył. Po przeniesieniu do więzienia Monteacuto w Anconie mieszkał w pojedynczej celi - dwa na trzy metry z telewizorem i kuchenką, na której sam przyrządzał sobie jedzenie. Codziennie wykorzystywał "godzinę powietrza" do joggingu i ćwiczeń gimnastycznych. Oglądał wszystkie wydania wiadomości telewizyjnych i dosłownie pożerał wszystkie gazety oraz czasopisma włoskie i zagraniczne, które przynoszono mu do celi. Był doskonale zorientowany w zawiłościach polityki włoskiej i światowej. Mówił, że nadal pozostaje muzułmaninem, chociaż nauczył się szacunku dla katolicyzmu.
Był przykładnym więźniem i dlatego darowano mu w sumie 1500 dni więzienia za dobre sprawowanie. Strażnicy z więzienia w Monteacuto twierdzili, że to psychopata, chociaż spokojny i uprzejmy, natomiast wszyscy prokuratorzy, którzy się z nim zetknęli, mówią, iż to przebiegły gracz, który tylko udaje psychopatę. Są też przekonani, że w każdym swoim wystąpieniu publicznym - na rozprawach i podczas wywiadów - Agca przekazywał swoim towarzyszom z Szarych Wilków przekaz: "nigdy was nie zdradzę". Właśnie dzięki temu Agca nie tylko jest nadal żywy, ale też cieszy się podziwem i zaufaniem kompanów. Władze włoskie nigdy nie zdobyły pewności, kim naprawdę jest Ali Agca: wariatem czy graczem? Do wyboru pierwszej opcji przekonała ich adwokat Marina Magistrelli. To jej wytrwałości i energii Agca zawdzięcza swoje ułaskawienie we Włoszech. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Magistrelli była jedną z najbliższych współpracownic Romano Prodiego i wraz z nim współzałożycielką partii Demokraci, wchodzącej w skład koalicji rządowej.
Obecnie Agca przebywa w Turcji w luksusowej dwupiętrowej celi więzienia Kartel w azjatyckiej części Stambułu. Jak zapewnia minister sprawiedliwości Hikmet Sami Türk, odsiedzi tam jeszcze 3492 dni za zabójstwo Ipekciego. Jednakże adwokat rodziny zamordowanego dziennikarza twierdzi, że zostanie zwolniony już niedługo na mocy planowanej amnestii. Wszyscy - we Włoszech i w Turcji - zgodnie przyznają, że jeśli Agca do tej pory nie wyjawił nazwisk swoich mocodawców, to nie wyjawi ich już nigdy. I coraz częściej w czynach Agcy szuka się inspiracji islamskiej. Zwłaszcza że działający nie tylko w Iranie ekstremiści szyiccy utrzymują, iż w 1917 r. trojgu pastuszkom nie ukazała się Matka Boska, lecz Fatima, córka Mahometa, a Watykan "przywłaszczył sobie" pierwsze wielkie objawienie islamu.

Więcej możesz przeczytać w 26/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.