Nosimy po Was żałobę (galeria)

Nosimy po Was żałobę (galeria)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost
„Tutką” będzie bezpieczniej - powiedzieli w piątek Zbigniewowi Wassermannowi jego współpracownicy, gdy sprawdzali, którym samolotem będzie leciał do Smoleńska. Wassermann wsiadł do „tutki” za Jarosława Kaczyńskiego, który w ostatniej chwili odwołał wyjazd. Gdyby nie jego chora mama, zginąłby w sobotę o 8.56 tak jak Lech Kaczyński, pierwsza dama i kilkudziesięciu najważniejszych ludzi w państwie.
Kiedy w sobotni poranek wszyscy szukaliśmy słów, by opisać to, co stało nieopodal smoleńskiego lotniska, otworzyłam książkę z esejami nieżyjącego już profesora Leszka Kołakowskiego. „Sytuacje elementarne
to te, gdzie zamiera taktyka, to jest takie sytuacje ludzkie, do których nasz stosunek moralny pozostaje niezmieniony bez względu na okoliczności, w jakich te sytuacje dochodzą do skutku" – pisał w jednym
ze swych esejów profesor.

I oto jesteśmy dziś w Polsce w sytuacji elementarnej. Ze świata bieżączki, świata rozmytych sensów i wartości, świata dwuznaczności, złośliwości, z piekiełka politycznych i obyczajowych połajanek wkroczyliśmy nagle w świat dwuwartościowy – świat dobra i zła. Nie ma dziś nikogo, kto zaprzeczy, że w sobotę o 8.56 w Rosji, wśród podsmoleńskich drzew pod Katyniem wydarzyło się zło ogromne. Straciliśmy głowę państwa, pierwszą damę, wicemarszałków Sejmu i Senatu, rzecznika praw obywatelskich, szefa Narodowego Banku Polskiego, kandydata na prezydenta, licznych posłów, senatorów – w sumie kilkadziesiąt najważniejszych osób dla polskiej państwowości.

Nie znamy jeszcze konsekwencji tego wydarzenia dla polskiej sceny politycznej. To bezmiar dramatu w wymiarze państwowym. Ale jest to – być może przede wszystkim – dramat w wymiarze ludzkim. Odeszli niezwykli ludzie – mężowie stanu, intelektualiści, osoby wszechstronne, ale też ojcowie, matki, mężowie, żony, bracia i siostry. To niewyobrażalny dramat rodzin wspaniałych ludzi, którzy stracili życie.

Trzy lata temu wraz z delegacją prezydencką i innymi dziennikarzami byłam w Katyniu. Lecieliśmy tym samym tupolewem, który rozbił się w sobotę rano. Lotnisko w Smoleńsku to lotnisko wojskowe. Bez całej nowoczesnej obsługi, jaka znana jest nam z europejskich lotnisk. Jest surowe. Na ziemi leżą betonowe bloki, między nimi leżą kamyki, dookoła stoją stare samoloty. Wysokie drzewa, często mgła… Taki widok to nic przyjemnego. Ale pamiętam atmosferę, jaka panowała wśród tamtej delegacji – dużo pozytywnych emocji, energia, ożywione rozmowy.


Dla prezydenta Kaczyńskiego i jego żony Katyń był miejscem bardzo ważnym. Zawsze przygotowywali się do tych wizyt. Sam Kaczyński czerpał wielką radość z tego, że – choć dialog z Rosją jest trudny i żmudny – świat zna dziś prawdę o Katyniu, a rodziny pomordowanych oficerów mogą odwiedzać ich groby. W środę, czwartek i piątek Polska żyła w radości, że w 70. rocznicę zbrodni NKWD rosyjskie władze po raz pierwszy wraz z polskimi zorganizowały obchody upamiętnienia pomordowanych. Cieszyliśmy się wszyscy, że polski i rosyjski premier ramię w ramię stoją przy mogiłach. W sobotę spotkała nas niewyobrażalna tragedia. Tym większa, że to właśnie pod Katyniem znów straciło życie tak wielu ważnych Polaków.

My, dziennikarze redakcji „Wprost", znaliśmy osobiście wielu znakomitych ludzi, którzy zginęli w sobotę – w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonkę. Z prezydentową Marią Kaczyńską rozmawialiśmy w czwartek, na dwa dni przed śmiercią. Zgodziła się na krótki wywiad, choć natłok obowiązków służbowych – między innymi związanych z przygotowaniem do wizyty w Katyniu – praktycznie jej na to nie pozwalał.  Składając ten numer do druku, chcieliśmy oddać Wam wszystkim hołd. I złożyć najserdeczniejsze kondolencje Waszym rodzinom.

Katarzyna Kozłowska

p.o. redaktor naczelna "Wprost"

Galeria:
Wprost uczcił pamięć prezydenta