Zanzibar, czyli wyspa zmysłów

Zanzibar, czyli wyspa zmysłów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Eirik Newth/Wikipedia 
U wybrzeży Tanzanii w Afryce leżą wyspy, które poznaje się nie wzrokiem, lecz słuchem i powonieniem. Słuch uwodzi niezwykła muzyka taarab, a nozdrza oszałamia bogactwo aromatów egzotycznych przypraw. Zanzibar od wieków intrygował europejskich kupców i awanturników kuszonych marzeniami o bajecznych bogactwach.
Kamienne Miasto – tak nazywa się stara dzielnica w porcie Zanzibar, stolicy wyspy. Pośród wąskich uliczek co chwila rozbrzmiewają muzyczne wibracje. Taarab przeplata się z reggae, a hinduskie brzmienia z hip- -hopem. Właśnie tu, za murami Starego Fortu, co roku w połowie lutego odbywa się festiwal muzyki arabsko-afrykańskiej Sauti za Busara.

Muzyka nowoczesna oparta na brzmieniu mięsistych rifów z elektronicznej bałałajki w wykonaniu jednej z gwiazd tegorocznej imprezy Dawdy Jobarteha z Gambii czy tradycyjna wyrażana pięknym wokalem artystki z RPA Thandiswy wprawiła w tym roku publiczność w stan bliski ekstazy. Ekstazy, która za sprawą wyjątkowej mieszanki kultur występujących artystów i gości festiwalu, ich bezpretensjonalnej ludyczności, ekspresji i unoszących się nad ich głowami kłębów marihuanowych chmur wyzwala w uczestnikach tego wydarzenia wyjątkowe poczucie wolności i beztroski, skłaniające do całkowitego zapomnienia o sprawach życia doczesnego. Nie liczy się nic poza przeżywaniem tu i teraz. Poczuć Sauti za Busara i umrzeć! Nam udało się go poczuć i przeżyć.

Poza muzyką, która jest przygotowana absolutnie profesjonalnie, poza teatrem świateł i przemykającym cieniem Bao Bao (wyznawcy wudu na Zanzibarze wierzą, że Bao Bao przychodzi nocą do ich domów w przeddzień dnia św. Walentego i „kradnie" seksualną godność ich żon i mężów, dlatego wielu z nich spędza tę noc, śpiąc na plażach) Zanzibar podczas Sauti za Busara to raj dla smakoszy. Pieczone na wolnym ogniu ośmiornice, świeżo grillowane homary czy szaszłyki mishkaki są w stanie zadowolić najbardziej kapryśne podniebienia. Rankiem, wracając z Kamiennego Miasta, które jest główną areną festiwalu, zamiast zsiadłego mleka pijemy mleko z kokosów zerwanych przy nas przez okolicznych mieszkańców (ok. 1 zł za sztukę). Kojące! Duch Boba Marleya nadal jest z nami, a Bao Bao szczęśliwie nas oszczędził. Około dziewiątej docieramy na plażę, woda ma 28-30°C. I tak oto Zanzibar sprawia, że przestajesz myśleć, że świat składa się ze zdań wielokrotnie złożonych, a poniedziałek jest początkiem nowego tygodnia pracy. Jeśli taka forma wypoczynku jest dla was jednak zbyt „męcząca", zawsze możecie powrócić na tanzański ląd i w kolejnym tygodniu zdobyć najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro. My zdobyliśmy go przed wizytą na Zanzibarze.

Bez poruszających dźwięków nie byłoby dzisiejszego Zanzibaru, a być może również jednej z największych gwiazd zachodniej muzyki. Właśnie w owej atmosferze żywiołowości, nieskrępowanych emocji i radosnej zabawy dorastał niejaki Farrokh Bulsara, którego świat zapamiętał jako Freddiego Mercury’ego. Legendarny wokalista grupy Queen urodził się w 1946 r. w Kamiennym Mieście i chociaż jego rodzinna kilkakrotnie się przeprowadzała, z całą pewnością przez pewien czas mieszkał w budynku, gdzie dziśmieści się restauracja Camlur. Freddie Mercury dziś miałby problemy z poruszaniem się po rodzinnym mieście. W 2004 r. Zanzibar zakazał związków homoseksualnych, a słynący z gejowskich upodobań Mercury byłby z pewnością oskarżany przez muzułmanów o promowanie zachowań niezgodnych z ich przekonaniami.

W murach Kamiennego Miasta zapisana jest burzliwa historia Zanzibaru. Władali nim arabscy kupcy, Portugalczycy i potężni sułtani Omanu. Ponieważ wyspa leży na skrzyżowaniu najważniejszych szlaków handlowych, kwitł na niej handel bogactwami Wschodu, poczynając od przypraw, a kończąc na niewolnikach. W miejscu dzisiejszej katedry anglikańskiej mieścił się ogromny targ, na którym rocznie sprzedawano od 10 do 50 tys. ludzi. Proceder ten ukrócono zaledwie 140 lat temu. Dziś handluje się głównie przyprawami, przede wszystkim na rynku Darajani. Na archipelagu znajdują się ogromne plantacje imbiru, czarnego pieprzu, wanilii, gałki muszkatołowej, kardamonu i goździków. Organizowane są tam wycieczki. Turyści mogą przetestować swoje goździki – wrzucają je do wody i sprawdzają, czy toną i stają na sztorc, jak należy (oznaka dobrej jakości).