Katastrofa Tu-154 (aktl.)

Katastrofa Tu-154 (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjski samolot pasażerski Tu-154 spadł do Morza Czarnego. Ukraińska Flota Czarnomorska przyznała się do przypadkowego zestrzelenia samolotu. Ministerstwo obrony zaprzecza.
Do kurortu Adler, w pobliżu którego spadł samolot, ma w najbliższym czasie wyjechać rządowa komisja z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Władimirem Ruszajłą na czele. Komisja ma zbadać przyczyn katastrofy.
Przed katastrofą na pokładzie samolotu z Tel Awiwu do Nowosybirska nastąpił wybuch.
Przedstawiciel ukraińskiej Floty Czarnomorskiej Igor Lariczew oświadczył, że rosyjski samolot, został przypadkowo zestrzelony przez ukraińską rakietę - podała agencja AFP.
Następnie ukraińskie ministerstwo obrony zaprzeczyło informacjom, jakoby siły zbrojne tego kraju spowodowały katastrofę rosyjskiego samolotu nad Morzem Czarnym.
"Ani kierunek, ani zasięg (rakiet) nie odpowiada faktycznemu czy teoretycznemu punktowi, w którym eksplodował samolot. Tak więc ukraińscy wojskowi nie mają nic wspólnego z wypadkiem, ani praktycznie ani teoretycznie" - powiedział rzecznik ministerstwa Konstantin Chiwrenko agencji Reuters.
Siły ukraińskie prowadziły ćwiczenia z rakietami na Morzu Czarnym w tym samym mniej więcej czasie, gdy doszło do katastrofy rosyjskiego samolotu - twierdzi Reuters, powołując się na swego reportera, który ćwiczenia obserwował.
Rakiety ziemia-powietrze były odpalane we wschodniej części Półwyspu Krymskiego i kierowane w co najmniej 20 celów powietrznych. Ćwiczenia obserwowały ukraińskie i rosyjskie okręty.

Właśnie źródła amerykańskie podały, że samolot Tu-154, mógł być zestrzelony przez przypadek przez ukraińską rakietę ziemia-powietrze w czasie ćwiczeń.
"To mógł być wypadek podczas ćwiczeń, to mogli być ukraińscy wojskowi, dokonujący testu rakiety. To mógł być tragiczny wypadek" - powiedział anonimowy przedstawiciel USA.
Ze wstępnych raportów Pentagonu wynika, że samolot mógł zostać trafiony przez rakietę ziemia-powietrze lub rakiety wystrzelone z Krymu - powiedział informator.

Jednak, marynarka wojenna Ukrainy zdecydowanie zaprzeczyła doniesieniom zachodnich mediów, jakoby rosyjski samolot został trafiony zabłąkaną ukraińską rakietą bojową.
"Nasze okręty rzeczywiście odbywają ćwiczenia wojskowe w rejonie krymskiego miasta Feodosja. Mają jednak rakiety o zasięgu do 10 kilometrów. Tymczasem rosyjski samolot spadł od tego miejsca w odległości ok. 240 kilometrów. Dlatego fizycznie niemożliwe jest, aby samolot został trafiony naszą rakietą" - powiedział kapitan Mykoła Sawczenko, szef centrum prasowego głównego dowództwa sił zbrojnych Ukrainy w Sewastopolu na Krymie.

Zaraz po katastrofie rosyjskie ministerstwa odpowiedzialne za porządek publiczny, przyznały, że przyczyną katastrofy samolotu Tu-154 mógł być "akt terrorystyczny".
"Biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia na świecie, teoria aktu terrorystycznego jest badana przede wszystkim" - powiedział agencji Interfax przedstawiciel rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Prezydent Władimir Putin powiedział z kolei, że wyjaśniając przyczyny katastrofy nad Morzem Czarnym, nie można wykluczyć wersji zamachu terrorystycznego.
Wszyscy pasażerowie to obywatele izraelscy. Może to przemawiać za hipotezą, że przyczyną katastrofy był zamach terrorystyczny - stwierdziła także izraelska dyrekcja lotnictwa cywilnego.

Rosyjska służba kontroli lotów poinformowała, że samolot Tu-154, leciał z Tel Awiwu bezpośrednio do Nowosybirska i po drodze nigdzie nie lądował. Również dyrektor generalny linii lotniczych "Sibir" Władisław Fiłajew zdementował wcześniej informację, że samolot lądował po drodze w Bułgarii.
Według izraelskich władz lotniczych, zdecydowana większość z 66 pasażerów, którzy byli na pokładzie, to nowi imigranci z Rosji z obywatelstwem izraelskim. Kilku pasażerów należało do liczącej 15 tysięcy ludzi wspólnoty żydowskiej w Nowosybirsku - poinformował stojący na jej czele rabin Zalman Zaklas.

Przy Federalnej Służbie Bezpieczeństwa stworzono specjalny sztab do zbadania przyczyn katastrofy. Nawiązał on już współpracę z MSZ i ministerstwem ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji oraz partnerami zagranicznymi, zainteresowanymi ta sprawą.
Izraelskie ministerstwo transportu poinformowało, że bada wszelkie hipotezy przyczyn katastrofy rosyjskiego samolotu, który w czasie lotu z Tel Awiwu wpadł do Morza Czarnego.
"To mógł być wypadek albo sabotaż, to mogło być wszystko. Nie wykluczamy żadnej możliwości" - powiedział rzecznik ministerstwa. "Jeszcze nic nie wiemy. Sprawdzamy wszystkie szczegóły. Czynimy to wraz z władzami rosyjskimi i izraelskimi" - dodał.
Z Morza Czarnego wyłowiono dotychczas sześć ciał: czterech kobiet i mężczyzny z 76 ofiar (64 pasażerów i 12 członków załogi) katastrofy rosyjskiego samolotu.
Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że łączność z samolotem należącym do linii lotniczych "Sibir" urwała się o godz. 13.45 czasu moskiewskiego (11.45 czasu polskiego). W jakiś czas potem okazało się, że Tu-154 spadł do morza 180 km na  południe od kurortu Adler. Głębokość morza w tym rejonie wynosi tysiąc metrów.

W Tel-Awiwie poinformowano, że samolot odbywał regularny lot czarterowy na Syberię. Samoloty startowały zawsze do tego rejsu w czwartki ok. godz. 10.00.
Nie wiadomo, czy katastrofa Tu-154, który wykonywał lot nr 1812, jest w jakiś sposób powiązana z zamachami z 11 września w Nowym Jorku i Waszyngtonie.
Do wybuchu doszło na wysokości 11 tys. metrów - podała agencja DPA.
Samolot, który spadł 185 kilometrów na południowy zachód od nadmorskiego kurortu Soczi, na piętnaście minut przed katastrofą znalazł się w strefie zasięgu punktu kontroli lotów w Rostowie nad Donem. Leciał wówczas zgodnie z planem z prędkością 850 kilometrów na godzinę - podało radio "Echo Moskwy".
Według agencji Interfax, świadkiem katastrofy był pilot należącego do armeńskich linii lotniczych samolotu An-24, który zauważył na lewo od siebie spadające do morza odłamki maszyny.
Na miejsce katastrofy wysłano samolot i statek ratowniczy.
nat, pap