Vulgarity show

Dodano:   /  Zmieniono: 
200 tys. zł kary zapłaci TV4 za emisję programu "Gladiatorzy". KRRiT uznała, że naruszył on ustawę o radiofonii i telewizji, prezentując wulgarne zachowania w czasie ustawowo chronionym.
Stacja TV4, zgodnie z deklaracjami obecnych właścicieli, miała być skierowana do inteligencji. Tymczasem "Gladiatorzy" to, jak ocenia przewodniczący KRRiT Juliusz Braun, "wulgarne słownictwo, nieprzyzwoite gesty, promocja prymitywnych, naruszających godność ludzką zachowań, a wszystko to w czasie ustawowo chronionym".

To pierwsza grzywna dla programu typu "reality show" w Polsce. Do tej pory swoją dezaprobatę dla tego rodzaju programów rada wyrażała jedynie poprzez pisemne oświadczenia oraz ostrzegawcze rozmowy z nadawcami. Rozmowy, do których - jak ocenia rzeczniczka przewodniczącego rady, Joanna Stempień - przedstawiciele TV4 podchodzili lekceważąco.

Podobnie jak w innych tego typu programach, uczestnicy zamknięci są na trzy miesiące w jednym domu i obserwowani przez kilkadziesiąt kamer. Tytułowi gladiatorzy wybierają sobie partnerki, a dobrane w ten sposób pary oceniają widzowie.
Stosunek uczestników do znajomości zawartych w programie obrazuje dobrze - według rady - wypowiedź jednego z gladiatorów: "Małżeństwa z tego nie będzie, dzieci nie będzie, ale mały seks i dobry taniec to może być".

Radę oburzył szczególnie odcinek "Gladiatorów" z 21 września tuż przed godz. 19, czyli w porze, kiedy przed telewizorami zasiadają dzieci i młodzież. Uczestnicy programu mieli w nim za zadanie odegrać jedną z wcześniej wylosowanych scenek. Pierwsza przedstawiała roznegliżowaną kobietę oraz jej partnera "wulgarnie prezentujących seksualne aspekty relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną". Gra obydwojga uczestników miała wskazywać, że są pijani.

"Powaga niektórych problemów kontrastowała z wulgarnym i nieodpowiedzialnym sposobem ich przedstawiania. Kwestie dotyczące odpowiedzialności za życie ludzkie, za zachowania seksualne i inne relacje międzyludzkie oraz rodzinę zostały zobrazowane w sposób prymitywny i oderwany od uczuć wyższych. (...) Nadto uczestnicy programu oraz - co istotne - jego prowadzący najwyraźniej aprobowali sposób, w jaki prezentowano poszczególne scenki, dając temu wyraz oklaskami, śmiechami i okrzykami" - napisał w uzasadnieniu decyzji rady Juliusz Braun.

em, pap