Komendant świętokrzyskich strażaków Zbigniew Muszczak powiedział, że przez całą noc "opaskę" na wale w Koćmierzowie - dzielnicy Sandomierza - podwyższało i umacniało ponad 200 osób. Obecnie pracuje tam ok. 240 osób - głównie strażacy i żołnierze. "Ułożona jest podwójna warstwa folii, worki z piaskiem i kruszywem" - mówił komendant.
Umacniany był także przyczółek wokół huty szkła. Chodzi o utrzymanie zastawki z worków, którymi obwałowano okolice huty, broniąc jej przed zalaniem dwa tygodnie temu.
Na ulice prawobrzeżnego Sandomierz od czwartkowego wieczoru wdzierała się woda od strony Podkarpacia, z Trześniówki - dopływu Wisły.
Jak mówił Muszczak, woda nadal wpływa. W nocy komendant wydał decyzję o wycofaniu z zalewanych terenów pomp, w tym wysokowydajnej pompy z Czech, przy pomocy których strażacy usuwali nadmiar wody. "Więcej wody wpływało, niż byliśmy w stanie wypompować. Czeska pompa była zagrożona zalaniem" - relacjonował komendant.
Burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski mówi, że w niektórych miejscach woda ma dwa metry głębokości. Ponownie zalana została większość terenów, które ucierpiały podczas powodzi przed dwoma tygodniami. Rozlewisko zaczyna się na wysokości kościoła, przy ul. Lwowskiej.
Władze miasta organizują transport suchego prowiantu i wody dla mieszkańców, którzy pozostali w prawobrzeżnym Sandomierzu. Potrzebne rzeczy będą dostarczały cztery małe amfibie. Nie wiadomo dokładnie jak wiele osób zostało na zalanych terenach. Według burmistrza może to być ok. tysiąca mieszkańców - tych, którzy wcześniej wrócili porządkować swoje posesje.
Trwa umacnianie wałów w powiatach buskim i staszowskim. W nocy pracowało tam ok. 100 strażaków. W powiecie buskim w sobotę ma pomagać także wojsko.pap, em