Belka prezesem NBP. Dzięki Napieralskiemu

Belka prezesem NBP. Dzięki Napieralskiemu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Belka (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Chciałbym zarekomendować klubowi, abyśmy jednogłośnie poparli prof. Marka Belkę na prezesa NBP - powiedział szef SLD Grzegorz Napieralski podczas posiedzenia jego klubu w sprawie stanowiska wobec kandydatury Belki. Apelu swojego przewodniczącego posłuchali posłowie jego klubu i Marek Belka został głosami PO i SLD wybrany na stanowisko nowego szefa banku centralnego. Przeciwko kandydaturze Belki głosowały PiS i PSL. Kandydaturę Belki poparło 253 posłów, 184 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

- Nie mieliśmy nigdy wątpliwości, wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, Belka, jak i wielu ekonomistów lewicy, jest tutaj najlepszy - mówił o zgłoszonym przez Komorowskiego kandydacie na szefa NBP Napieralski. Nazwał Belkę "naszym człowiekiem".

Napieralski podkreślił jednak, że do dziś nie zgadza się z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim w sprawie czasu i formuły zgłoszenia kandydatury na szefa banku centralnego. Argumentował, że prezes NBP powinien mieć silny mandat, a zamieszanie, które trwało od kilku dni wokół niego, było niepotrzebne i osłabia pozycję tej kandydatury. 

Marek Belka podziękował szefowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu za poparcie jego kandydatury na szefa NBP. Zapewnił, że rozumie, iż nie była to łatwa decyzja, szczególnie w kontekście kampanii wyborczej. - Grzegorz, ja zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwy moment, ani łatwa decyzja. To jest okres kampanii i można było te posunięcia interpretować bardzo różnie - ja to rozumiem - zwrócił się do Napieralskiego.

Przyznał, że jego kandydatura na to "bardzo zaszczytne, wielkie, a dla ekonomisty wręcz z nabożną czcią traktowane stanowisko" nie miałaby szans bez poparcia klubu Lewicy. - Za to Grzegorzowi bardzo serdecznie dziękuję i będę to zawsze powtarzał w wypowiedziach publicznych - powiedział. - Jeżeli dzisiejsze głosowania pójdą tak, jak sobie wszyscy życzymy, to obiecuję sobie uczestnictwo w żywym dialogu na tematy państwa, gospodarki z wami i z innymi - zapewnił Belka.

Podczas debaty nad kandydaturą Belki Krystyna Skowrońska z PO zapowiedziała, że jej klub poprze kandydaturę Marka Belki na prezesa NBP. Podkreśliła, że w obecnej sytuacji ekonomiczno-finansowej i gospodarczej, powołanie prezesa NBP jest inicjatywą ważną dla bezpieczeństwa państwa i obywateli. - Wszystkim nam tu siedzącym, ale i każdemu obywatelowi w Polsce winno zależeć, by państwo, gospodarka funkcjonowały bardzo dobrze - podkreśliła wiceszefowa sejmowej komisji finansów.

Skowrońska podkreśliła, że "w obecnej sytuacji ekonomiczno-finansowej i gospodarczej Europy oraz świata wydaje się, że należy podjąć wszystkie działania, które służą gwarancji bezpieczeństwa państwa". - Zatem na każde z tych pytań o legalność i zasadność inicjatywy powołania prezesa NBP należy odpowiedzieć - inicjatywa marszałka Sejmu pełniącego obowiązki prezydenta w zakresie powołania prezesa NBP jest inicjatywą zasadną, ważną dla bezpieczeństwa państwa i obywateli - dodała. Zaznaczyła, że docenia gest marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, w sprawie odpartyjnienia państwa. Dodała, że polski złoty "nie ma barw partyjnych", powinien być bezpieczny i stabilny".

Z kolei PiS nie zgadza się, aby dziś powoływać prezesa NBP - powiedziała w Sejmie posłanka Beata Szydło z PiS podczas debaty poświęconej kandydaturze prof. Marka Belki na stanowisko prezesa banku centralnego. Wskazała, że są opinie konstytucjonalistów, które wskazują, iż taka decyzja nie powinna być obecnie podejmowana. - To nie ten czas, kiedy powinny być podejmowane tak zasadnicze decyzje personalne - powiedziała.

Posłanka PiS przyznała, że złoty musi być chroniony i bezpieczny, a sytuacja gospodarcza w naszym kraju ma być tym, o co powinniśmy najbardziej zabiegać. Przypomniała jednak, że Belka powiedział, iż NBP dobrze funkcjonuje. Szydło dodała, że opinię tę potwierdzają wyniki NBP i sam rząd mówiący, iż sytuacja jest stabilna. - Skoro jest stabilna i nie ma potrzeby nowelizowania budżetu, to nie przyjmujemy argumentów o tym, że sytuacja wymaga tego, że trzeba ustabilizować sytuację w NBP - uzasadniała.

- Biorąc pod uwagę również fakt, że nie zgadzamy się, by kandydatura prezesa NBP była wikłana w kampanię wyborczą, grę polityczną, klub PiS nie będzie popierał w dniu dzisiejszym wyboru kandydata na stanowisko prezesa NBP - podsumowała.

Za kandydaturą Belki nie chciał głosować również PSL. Pawlak zarzucił kandydatowi, że podczas środowego przesłuchania przez sejmową komisję finansów publicznych uniknął on odpowiedzi na ważne pytania - dotyczyły one m.in. opcji walutowych, priorytetów w polityce monetarnej czy kwestii kursu złotego, przy jakim Polska powinna przystąpić do strefy euro. - Nasze obawy, które wyrażałem w wystąpieniu klubowym 24 czerwca 2004 r., gdy Marek Belka był powoływany na premiera, potwierdziły się później. Mówiąc krótko i obrazowo: to jest twardy biznes, w którym nie udziela się kredytu pod niepełne zabezpieczenie - powiedział Pawlak. 

Już po wyborze nowego szefa NBP komplementował minister Jacek Rostowski. Szef resortu finansów powiedział, że liczy na dobrą współpracę z NBP - "taką, jaka powinna być na zasadzie ustawy o NBP i na zasadzie konstytucji". Jak mówił, chodzi o to, by bank centralny współpracował z rządem, by osiągnąć politykę gospodarczą rządu - "o ile to nie kłóci się z osiągnięciem zasadniczego celu, jakim jest utrzymanie stabilności wartości złotego". - Jestem pewien, że taka współpraca będzie i nie będzie ona z żadnym uszczerbkiem dla niezależności banku centralnego. Bo będzie to zgodne z konstytucją - zaznaczył.

Rostowski ocenił, że Belka to bardzo profesjonalny ekonomista z wielką wiedzą o wielkich zagrożeniach, które obecnie widzimy w europejskiej gospodarce. - Przecież jest to człowiek, który nadzorował program grecki, ostatnio węgierski. Więc zna problemy, które są w Europie i które mogą odbić się później rykoszetem na gospodarce polskiej. Jest to osoba świadoma zagrożeń, czego nie zawsze widziałem w Narodowym Banku Polskim w ciągu ostatniego półtora roku - mówił.

PAP, arb