Meksykanie rozpoczęli mecz ze sporym animuszem i bez respektu dla faworyzowanego oraz bardziej utytułowanego przeciwnika. W dziewiątej minucie z ponad 30 metrów huknął Carlos Salcido i gdyby nie poprzeczka, to obrońca PSV Eindhoven cieszyłby się z pięknego gola. Chwilę później z dystansu Sergio Romero próbował zaskoczyć Andres Guardado i niewiele się pomylił. Argentyńczycy w pierwszych fragmentach nie potrafili sforsować defensywy rywali, a indywidualne szarże Lionela Messiego i Carlosa Teveza były łatwo przerywane przez meksykańskich obrońców.
Aż nadeszła 26. minuta gry. Rajd Teveza powstrzymał Oscar Perez, a do odbitej przez niego piłki dopadł Messi, który kopnął w kierunku bramki. W siatce piłka wylądowała dopiero po główce Teveza. Sędzia wskazał na środek boiska, Argentyńczycy rozpoczęli taniec radości, a Meksykanie - protesty, biegnąc gromadnie do arbitra liniowego. Chwilę później w jego kierunku podążył też Roberto Rosetti. Po krótkiej konsultacji decyzji o uznaniu gola nie zmienił. Powtórki telewizyjne wykazały, że Tevez był na spalonym. To kolejny "wielbłąd" sędziów, po nieuznaniu prawidłowo zdobytego gola przez Anglika Franka Lamparda w rozegranym kilka godzin wcześniej meczu z Niemcami (1:4).
Zanim Meksykanie otrząsnęli się po stracie gola, przegrywali już 0:2. Tym razem błąd popełnił Ricardo Osorio - próbował zagrać do partnera, ale piłka trafiła do Gonzalo Higuaina, który ograł bramkarza i skierował ją do pustej bramki. To czwarte trafienie w tym turnieju napastnika Realu Madryt, który jest obecnie najbliżej tytułu króla strzelców. Nawet jeśli trener Javier Aguirre przekonał w przerwie swoich piłkarzy, że odrobienie strat jest możliwe, to nadzieje odebrał im siedem minut po wznowieniu gry Tevez. Po jego bombie z 20 metrów piłka trafiła w okienko meksykańskiej bramki. Jeden z najładniejszych goli tego turnieju.
Mecz był praktycznie rozstrzygnięty i emocje nieco opadły. Obie drużyny wydawały się pogodzone z losem, choć Meksykanom bardziej zależało na zmianie wyniku. W 70. minucie po strzale rezerwowego Pablo Barrery argentyńscy obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej, ale dwie minuty później strzał pod poprzeczkę z pola karnego Javiera Hernandeza znalazł drogę do siatki.
Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego bliski pierwszego gola w mundialu był Lionel Messi, ale piłkę po jego uderzeniu zdołał wybić na rzut rożny Oscar Perez. Gwiazdor Barcelony i Albicelestes musi poczekać na historyczne trafienie co najmniej do najbliższej soboty i ćwierćfinałowego meczu z Niemcami.PP / PAP