Engelking mówił, że to, iż organy państwa zainteresowały się osobą Blidy. Wynikało to jednak nie z "politycznych zamówień", tylko z faktu, że osoby, które składały wyjaśnienia w sprawie, "zaczęły wymieniać nazwisko Blidy w negatywnym kontekście". - Dlatego obowiązkiem prokuratury było podjęcie działań zmierzających do wyjaśnienia roli pani Barbary Blidy - powiedział świadek.
- Podjęcie takich działań nie jest jednoznaczne z tym, że Blida popełniła jakiś czyn karalny; za wcześnie, aby o tym mówić - zastrzegł Engelking. Dodał, że postępowanie w tzw. aferze węglowej było trudne i szczególne. - Osobiście nie znam takiego postępowania, w którym nastąpiłaby taka kumulacja znanych nazwisk - zaznaczył świadek.
Engelking, który pierwotnie miał zeznawać pod koniec marca, powiedział na początku przesłuchania, że zastanawiał się nad powodem swego wezwania. - Osoby do tej pory zeznające przed komisją w sposób marginalny traktowały mój udział w sprawie tzw. mafii węglowej - zaznaczył. Dodał jednak, że dobrze się stało, iż może zeznawać przed komisją, bo nigdy nie godził się z negatywnymi ocenami kierowanymi pod adresem prokuratury w tej sprawie.
- Jako osobie współodpowiedzialnej za tamte czasy przykro mi, że tak wiele negatywnych ocen zostało wypowiedzianych pod adresem prokuratury - powiedział Engelking. Dodał, że jego związek ze sprawą węglową był marginalny.
Sprawa polityków i dziennikarzy
Świadek ocenił też, że tragiczna śmierć Blidy była od początku politycznie wykorzystywana przez polityków i dziennikarzy. - Ta śmierć jest wykorzystywana do chwili obecnej. Chciałbym, żeby to wybrzmiało - dodał świadek i zaznaczył, że "to bardzo smutne". Powiedział też, że ma nadzieję, iż po zakończeniu prac komisji śledczej i "sporządzeniu rzeczowego sprawozdania, zakończą się te wszystkie rozgrywki polityczne, w których tak cynicznie wykorzystano śmierć posłanki".
Większość swobodnej wypowiedzi świadka zajęła przygotowana przez niego analiza tekstów zamieszczonych po śmierci Blidy w "Gazecie Wyborczej" w porównaniu z protokołami zeznań prokuratorów referentów sprawy węglowej złożonymi przed łódzką prokuraturą badającą śmierć byłej posłanki. "Wynik tej konfrontacji jest więcej niż zaskakujący, on jest skandaliczny" - ocenił świadek.
- Ja bardzo lubię media i lubię czytać to, co gazety piszą, nie lubię generalnie jak ktoś na siłę narzuca mi własny punkt widzenia - powiedział. Odnosząc się do wskazywanych przez siebie tekstów prasowych, Engelking zaznaczył, że "dziennikarze wypowiadali się w ten sposób za określoną opcją polityczną, a właściwie formułując takie teksty, wypowiadali się przeciwko określonej opcji". "Mieli do tego prawo, ale powinni czynić to uczciwie" - dodał.
"To nie rada etyki dziennikarskiej"
- Bardzo mi przykro, ale nie jesteśmy radą etyki dziennikarskiej, myślę, że to nie jest temat na to posiedzenie - mówiła do świadka Danuta Pietraszewska (PO). Engelking zaznaczył, że w jego ocenie publikowane teksty miały wpływ na powołanie komisji śledczej, a wcześniej "do kreowania negatywnych ocen dotyczących funkcjonowania prokuratury, ABW i całego rządu".
PAP, PP