Czy Hiszpanie podziękują Smudzie?

Czy Hiszpanie podziękują Smudzie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy Andres Iniesta w 117 minucie strzelał gola na wagę Pucharu Świata cieszyła się nie tylko cała Hiszpania i liczni fani tej drużyny rozsiani po całym świecie. Gol ten musiał ucieszyć również naszych rodzimych kadrowiczów oraz Franciszka Smudę. Dzięki trafieniu Iniesty mogą dziś tłumaczyć, że wprawdzie pozwolili wpakować sobie sześć goli – ale grali przecież z przyszłymi mistrzami świata.
Iniesta i jego koledzy mają, moim zdaniem, dług wdzięczności wobec biało-czerwonych. Przed mistrzostwami świata patrząc na grupę do jakiej trafili obawiałem się, że wygrywając do zera z Hondurasem, Chile i Szwajcarią popadną w taki samozachwyt, że potem zamiast grać będą już myśleć wyłącznie o tym jacy są wielcy – a w rezultacie jacyś Niemcy, albo nawet Portugalczycy wybiją im futbol z głowy. Wszak o Hiszpanii przez lata mówiło się, że gra pięknie jak nigdy, a przegrywa jak zawsze.

Tymczasem dzięki naszym nielotom Hiszpanie w samozachwyt mogli popaść nieco wcześniej. Mecz z Polską miał być wszak ostatecznym sprawdzianem przed spotkaniem ze Szwajcarami – i kiedy Hiszpanie zaaplikowali podopiecznym Smudy sześć bramek (a mogli, przyznajmy to szczerze, strzelić drugie tyle) mieli prawo uznać iż zwycięstwo ze Szwajcarią mają w kieszeni. Okazało się jednak, że Smuda to nie Ottmar Hitzfeld, a Helweci to jednak nie Polacy i na samym początku Mundialu Hiszpanie dostali lekcję pokory. Śmiem twierdzić, że to w dużej mierze dzięki niej sięgnęli po mistrzowski tytuł – bo od tego meczu grali już bardzo metodycznie. Zamiast czarować piłkarską magią i starać się wbijać kolejnych rywali w ziemię zaczęli grać spokojnie i metodycznie punktując rywali niczym rasowy bokser zostali najlepszą drużyną globu. Wróćmy do meczu z Polakami – gdyby nie to, że Smuda postawił zaskoczyć Hiszpanów grą ofensywną (którą trudno jednak prowadzić gdy się ma na boisku jednego piłkarza - Jakuba Błaszczykowskiego i dziesięć koszulek…) co umożliwiło Hiszpanom wbicie nam sześciu goli, być może ostre strzelanie Hiszpanie urządziliby sobie dopiero na Mundialu, wszyscy by się zachwycili, Hiszpanie graliby dalej radosny i beztroski futbol – i dziś z mistrzostwa świata cieszyliby się Holendrzy po zwycięstwie nad Niemcami. Innymi słowy – Franz Smuda może czuć się współautorem mundialowego zwycięstwa Hiszpanii. Nieźle nie?

Niestety Smuda jest trenerem Polski, a nie Hiszpanii – w związku z czym warto spojrzeć jak z perspektywy zakończonego Mundialu wyglądają szanse Polaków w czasie Euro 2012. Cóż – wyglądają marnie. Kiedy porówna się bowiem umiejętności Hiszpanów, mądrość taktyczną Holendrów, siłę ognia Niemców, ba – nawet determinacją Słowaków – z możliwościami naszej kadry (a przecież niewykluczone że z takimi Hiszpanami, czy Holendrami zagramy w jednej grupie na Euro) to okaże się, że naszym sukcesem będzie sytuacja, w której uda nam się uniknąć trzech porażek 0:6. Nie chodzi nawet o to, że naszym kopaczom brakuje umiejętności – wiadomo zła baza szkoleniowa, brak boisk, dwie wojny, trzy okupacje, etc., etc. Problem w tym, że kadra Smudy pozbawiona jest ambicji, która pozwoliła takim drużynom jak Urugwaj czy Paragwaj dojść na tych mistrzostwach tak daleko. W meczu z Hiszpanami Polacy przestali grać kiedy stracili drugą bramkę. Urugwaj stracił w półfinale z Holendrami trzy gole – a jednak walczył do końca, w 90 minucie zmniejszył straty i był o krok od doprowadzenia do remisu. Robert Lewandowski musiał pukać się w głowę kiedy widział jak Diego Forlan wypluwa płuca na boisku. No bo niby po co – skoro i tak miał już zaklepany transfer do lepszego niż Atletico Madryt zespołu? Efekt jest taki, że o Forlanie mówi dziś cały świat – a Lewandowski ma wszelkie dane ku temu by na zawsze zostać „dobrze zapowiadającym się napastnikiem".

Z czym na to Euro? – wypada więc zapytać na dwa lata przed rozpoczęciem turnieju. Franz Smuda musi wreszcie uświadomić sobie, że na eksperymenty nie ma zbyt wiele czasu – a piłkarski świat uciekł nam bardzo daleko. Jeśli nie chcemy wstydzić się za biało-czerwonych – przez najbliższe dwa lata Smuda musi przede wszystkim przekonać naszych kadrowiczów, żeby im się chciało chcieć. A tym którym się nie chce – podziękować. Na razie bowiem nie potrzeba ośmiornicy Paula by wytypować jakimi wynikami zakończą się mecze Polaków na Euro.