- Wiadomo, że jest zawsze presja, żeby wylądować, bo ważne osobistości życzą sobie, żeby było po ich myśli. Ale jeśli pilot podjął już decyzję o wylądowaniu, to co by się nie stało, nic nie miało na niego wpływu – komentuje ujawniony fragment major Michał Fiszer. Zdaniem Fiszera pilot skierował te słowa do załogi. Fiszer przypomniał też, że nawet odtworzenie wszystkich fragmentów rozmów z kokpitu jest niewiele warte, dopóki nie zestawi się ich z zapisem skrzynki rejestrującej parametry lotu.
Z kolei Robert Zawada, sejmowy ekspert ds. lotnictwa, podkreśla, że nie wolno oceniać tych słów bez kontekstu w jakim padły, choć przyznaje, że świadczą one o ogromnej determinacji pilota. - Nie wierzę, że za wszelką cenę pilot chciał zabić siebie i pasażerów - zaznacza.
Prokuratura nie komentuje całej sprawy. - Na zlecenie prokuratury odczytywaniem stenogramów, zwłaszcza tych fragmentów których nie udało się rozszyfrować Rosjanom, zajmuje się Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. Równolegle nad stenogramami pracują laboratoria policyjne na zlecenie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - ucina temat minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski dodając, że on nie wie, czy śledczym udało się rozszyfrować jakieś nowe fragmenty zapisu rozmów z kokpitu Tu-154M.
TVN24, arb