"Wypuszczenie więźniów to tylko przynęta"

"Wypuszczenie więźniów to tylko przynęta"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wypuszczeni z kubańskich więzień opozycjoniści, którzy w tym tygodniu dotarli do Hiszpanii, wezwali kraje UE, by nadal wywierały presję na Hawanę. Uwolnienie więźniów nie oznacza, jak uważa Hiszpania, uelastycznienie kubańskiej polityki - podkreśliło w czwartek w Madrycie sześciu z nich.

"Wypuszczenie więźniów to tylko przynęta" - przekonuje kubański dziennikarz Ricardo Gonzalez. Opozycjoniści wezwali kubańskie władze, by wypuściły także pozostałych więźniów politycznych nawet, jeśli nie będą oni chcieli wyjechać do Hiszpanii - tylko to będzie dowodem zmian na wyspie. "Chyba, że chcecie wykorzystać naszych towarzyszy jako zakładników, zastaw?" - pytał Gonzalez.

Kubańscy dysydenci podczas konferencji prasowej w Madrycie podkreślali również, że w Hiszpanii nie czują się naprawdę wolni, ponieważ na Kubę mogą wrócić jedynie, jeśli zgodzi się na to Hawana. "Zostaliśmy deportowani" - uważa inny opozycjonista Omar Rodriguez. Zaniepokojeni są też swoją niejasną na razie sytuacją prawną w Hiszpanii. Rząd tego państwa obiecał co prawda uznać ich za legalnych imigrantów i przyznać im prawo pobytu oraz pozwolenie na pracę. Mogą też wystąpić o azyl polityczny.

W czwartek w Madrycie wylądowało dwóch kolejnych kubańskich dysydentów wraz z rodzinami, tym samym ich liczba w Hiszpanii wzrosłą do 11. O godzinie 12.50 czasu polskiego do Madrytu dotarł 40-letni Luis Milan oraz 11 członków jego rodziny. Godzinę później w towarzystwie ośmiu najbliższych osób do stolicy Hiszpanii przybył 43-letni Mijail Barzaga.

Siedmiu pierwszych kubańskich opozycjonistów wraz z rodzinami przyleciało do Madrytu we wtorek, a kolejnych dwóch - w środę. W pierwszej grupie uwolnionych był 66-letni Julio Cesar Galvez, który na czwartkowej konferencji prasowej opisał warunki w kubańskich więzieniach jako "gorzej niż straszne", wyjaśniając, że skazani żyli "wśród szczurów, karaluchów i własnych odchodów".

"W celach o wielkości ok. dziewięciu metrów kwadratowych przetrzymuje się 36-40 osób. Więźniowie śpią na ziemi, jest tylko jeden zbiornik z wodą, otwierany raz dziennie na 10 minut" - dodał. W więzieniach występowała denga oraz gruźlica. "W niektórych budynkach na gruźlicę chorowało 1,5 tys. osób" - powiedział Galvez.

Kubańskie władze w ubiegłym tygodniu po negocjacjach prowadzonych za pośrednictwem Kościoła katolickiego i hiszpańskiego rządu zgodziły się na uwolnienie 52 więźniów politycznych. Wszyscy oni należeli do grupy opozycjonistów, którzy zostali aresztowani w 2003 roku podczas tzw. czarnej wiosny i za "współpracę" ze Stanami Zjednoczonymi zostali skazani na kary do 28 lat więzienia.

Według przedstawicieli Kościoła katolickiego na Kubie wszyscy mają być wypuszczeni w ciągu maksymalnie czterech miesięcy. 20 wyraziło chęć wyjazdu do Hiszpanii. Z kolei zdaniem kubańskiej opozycji 10 nie zgodziło się na opuszczenie wyspy. To największa amnestia dla więźniów politycznych, od kiedy cztery lata temu Raul Castro przejął władzę na wyspie od swojego brata Fidela. Poprzednio Fidel Castro zwolnił więźniów politycznych w 1998 roku wkrótce po wizycie na Kubie Jana Pawła II.

PAP, PP