Prokuratura zbada przeciek ws. katastrofy smoleńskiej

Prokuratura zbada przeciek ws. katastrofy smoleńskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawska prokuratura cywilna badająca przeciek do mediów materiałów ws. katastrofy w Smoleńsku zapytała prokuraturę wojskową, kto był dotychczas zapoznawany z tymi materiałami.

Taką informację uzyskała w poniedziałek PAP w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która prowadzi postępowanie sprawdzające z wniosku prokuratury wojskowej w sprawie przestępstwa "publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia" wiadomości ze śledztwa dotyczącego katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia br. w Smoleńsku.

Postępowanie sprawdzające poprzedza formalną decyzję prokuratury, czy wszcząć śledztwo w danej sprawie, czy też odmówić tego - na co prokuratura ma 30 dni. Art. 241 Kodeksu karnego stanowi: "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

W początkach lipca Naczelna Prokuratura Wojskowa przekazała Prokuraturze Okręgowej w Warszawie materiały w sprawie rozpowszechniania zeznań Wiktora Ryżenki, kontrolera lotów smoleńskiego lotniska (w "Rzeczpospolitej") i Artura Wosztyla, pilota samolotu Jak-40, który wylądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą (w portalu Gazeta.pl)- oraz treści wniosku prokuratury wojskowej o pomoc prawną do USA z 30 czerwca (w "Dzienniku Gazecie Prawnej").

Fragmenty zeznań Wosztyla ujawniły "Wiadomości" TVP i portal niezalezna.pl, a "Gazeta Wyborcza", powołując się na portal niezalezna.pl, napisała, że zeznania pilota znajdują się na karcie 1165 w aktach śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę wojskową. Wg "GW" Wosztyl zeznał, iż wieża lotniska w Smoleńsku miała wydać załodze prezydenckiego samolotu komendę: "Jak na wysokości 50 m nie zobaczycie pasa, odlatujcie". "Śladu po komendzie nie ma w stenogramach z czarnych skrzynek" - pisała "GW".

"Rzeczpospolita" podawała, że z rosyjskich protokołów przesłuchań świadków, które trafiły do polskich śledczych, wynika, że - według tych dokumentów - Ryżenko, pomocnik kierownika kontroli lotów, był przesłuchiwany przez dwóch różnych śledczych. "W protokole przesłuchania, którego dokonywał A. A. Aleszyn, kontroler twierdzi, że przy odległości 1,1 km (co zostało poprawione na 1,5 km), tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział Tu-154 na wskaźniku monitora. W drugim protokole Ryżenko zeznał, że przy odległości 1,5-1,7 km nie widział już samolotu na monitorze" - pisał dziennik.

We wniosku o pomoc prawną do Departamentu Sprawiedliwości USA prokuratura wnosi m.in. - jak przyznawał prokurator generalny Andrzej Seremet - o udostępnienie ewentualnie posiadanych przez stronę amerykańską zapisów nasłuchów "rozmów w przestrzeni". Zaprzeczył on doniesieniom mediów, by wniosek dotyczył rozmów z telefonu satelitarnego z pokładu prezydenckiego tupolewa. Potwierdził zaś, że obejmuje on m.in. wątek ewentualnego zamachu przy użyciu broni elektronicznej.

Na początku roku resort sprawiedliwości ogłosił, że przygotował nowelizację prawa znoszącą karę więzienia za ujawnianie przez media informacji ze śledztwa bez zgody prokuratury - o ile służyłoby to dobru publicznemu, nie utrudniałoby danego śledztwa i nie sprzeciwiałoby się interesom osób trzecich.

PAP, pp