Chochłow: Polska nie powinna oddać śledztwa

Chochłow: Polska nie powinna oddać śledztwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katastrofę polskiego samolotu rządowego powinna badać wspólna polsko-rosyjska komisja wojskowa. Ani MAK, ani też Edmund Klich, nie mają do tego uprawnień, powiedział "Naszemu Dziennikowi" Iwan Chochłow, pilot-instruktor Aerofłotu, b. członek komisji badania wypadków lotniczych.

Mieszkający obecnie w Uzbekistanie Chochłow dziwi się, że Polska oddała Rosjanom śledztwo. Twierdzi, że "jeżeli wicepremier Iwanow, który jego zdaniem jest bardzo poważnym człowiekiem, powiedział że Rosjanie przekazali Polsce już wszystkie materiały śledztwa, to znaczy, że przekazali. To jest na sto procent prawda. Jeśli jednak Polska uważa, że części materiałów nie ma, to nie znaczy, że nie chcą ich przekazać Rosjanie, tylko MAK. Rosjanie ich po prostu nie mają. Ma je szefowa MAK Tatiana Anodina w swoim eksterytorialnym sejfie. Tam nawet premier Władimir Putin nie może wejść, bo go nie wpuszczą".

Według Chochłowa tzw. trzecia czarna skrzynka ATM QAR zapisuje oryginalne parametry rejestratora rosyjskiego MŁP-14-6 i dodatkowe parametry wibracji silników. To jest pierwsza na świecie czarna skrzynka z pamięcią skomputeryzowaną. Wystarczy wyjąć kartę pamięci, podłączyć do laptopa i po półgodzinie wie się już w 90 proc., co spowodowało katastrofę. Ekspert przypomina, że MAK miał polską czarną skrzynkę przez trzy dni. "Przez ten czas mógł skasować, wgrać i zgrać wszystko, co chciał. Na pewno nie miał problemów z jej rozkodowaniem".

Zdaniem rozmówcy "Naszego Dziennika" w tupolewie doszło do awarii. Klapy samolotu podniesione na 28 stopni świadczą, że piloci odchodzili w trybie automatycznym na drugi krąg. Samolot z nieznanych przyczyn poszedł w dół. Piloci nie zrezygnowaliby z konfiguracji do lądowania na rzecz konfiguracji do odejścia (o czym bezsprzecznie świadczy podniesienie klap), gdyby chcieli lądować.

Chochłow nazywa "kompletną bzdurą" twierdzenie, że samolot uderzył grzbietem. "To się jeszcze nigdy nie zdarzyło". Według niego piloci próbowali usiąść awaryjnie na łące przed pasem, ale samolot tak "rozhuśtał" się w płaszczyźnie bocznej, że silnie uderzyli albo lewym, albo prawym skrzydłem, lub nawet kołami w ziemię. To uderzenie było tak silne, że nastąpiło oderwanie sekcji skrzydło - podwozie od centropłatu. Na centropłacie samolot przełamał się na dwie części, kadłub został zgnieciony. Obydwie części centropłatu, łącznie z głównymi fragmentami skrzydeł i kołami, upadły w pozycji odwróconej, tak samo ogon maszyny. Po dużym uderzeniu elementy koziołkują, stąd pozorne odwrócenie samolotu.

PAP, pp