"Magic" Johnson: 10 lat z HIV

"Magic" Johnson: 10 lat z HIV

Dodano:   /  Zmieniono: 
Równo 10 lat temu Earvin "Magic" Johnson ogłosił, że jest zarażony wirusem HIV. Dzisiaj nie tylko nadal żyje, lecz także imponująco rozwinął interesy. Wyjątkowo zasłużył się też dla wiedzy na temat AIDS.
- Czuję się wspaniale - mówi były koszykarz, a obecnie właściciel sieci kin-multipleksów, kawiarni i restauracji. - Wszystko jest cudowne. Celebruję życie i żyję każdego dnia. Każdy dzień jest dla mnie świętem. 7 listopada nie różni się niczym od innych dni.
A przecież 10 lat temu wydawało się, że 32-letni wówczas "Magic" ogłosił właśnie wyrok śmierci na siebie. 7 listopada 1991 r. wyznał na konferencji prasowej w hali Forum w Los Angeles, a zatem w hali, w której jako genialny rozgrywający święcił triumfy w barwach LA Lakers, że ma wirusa, który uśmiercił miliony ludzi i na którego nie było wtedy lekarstwa.
Teraz też nie ma, ale postęp medycyny sprawił, że wprawdzie wirusa nie da się zniszczyć, ale udaje się go powstrzymać i Johnson - prowadzony przez dr. Michaela Mellmana - nie jest chory na wywoływaną przez HIV chorobę AIDS. Oczywiście, "Magic" jako jeden z najbogatszych sportowców świata miał dostęp do najnowszych i najdroższych leków.
Koszykarz bardzo przysłużył się rozpowszechnieniu wiedzy o sposobach zapobiegania zarażeniu. Jeździł na spotkania z młodzieżą w USA, Ameryce Płd. i Afryce, wydał przystępną książkę na ten temat (ukazała się także w Polsce). Uświadomił światu, że AIDS nie jest chorobą wyłącznie homoseksualistów. Już tylko za to powinien mieć pierwszeństwo w dostępie do nowych leków.
Na początku nie było mu łatwo. Niewiedza na temat HIV i AIDS była tak wielka, że znajomi zrywali z nim kontakty w obawie o życie i zdrowie. Z koszykówki "Magic" też nie wycofał się z własnej woli: liczni gracze ligi NBA (m.in. Karl Malone) zapowiedzieli, że nie będą z nim grać, bo grozi im zarażenie. Skazali go na banicję, lecz mieli trochę racji, gdyż w przypadku zranienia na parkiecie, faktycznie mogli się przecież zarazić.
"Magic" jednak wrócił na boiska: zagrał w Dream Teamie na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie '92, potem w 1996 r. rozegrał trochę spotkań w NBA, a następnie występował w ligach szwedzkiej i duńskiej. W ostatni piątek grał w meczu swojej drużyny gwiazd przeciwko reprezentacji uniwersytetu Michigan State w Lansing, gdzie wciąż mieszkają jego rodzice. W barwach drużyny tej uczelni zdobył akademickie mistrzostwo USA w 1979 r. Jest także wiceprezesem LA Lakers. Ale głównie zajmuje się biznesem w swojej firmie Johnson Development Corp., która inwestuje na ubogich terenach miejskich, zamieszkanych głównie przez ludność murzyńską, budując tam kina sieci "Magic" Johnson Theaters, kawiarnie Starbucks i restauracje T. G. I. Fridays. W październiku Johnson do tego zestawu dodał sieć restauracji spod znaku Fatburger. W interesach doradza byłemu koszykarzowi Michael Ovitz, jeden z największych agentów w Hollywood.
Earvin wciąż żyje z żoną Cookie i trojgiem dzieci; nikt z nich nie nabawił się wirusa.
"Magic" był jedną z tych naprawdę największych gwiazd NBA, większe to chyba tylko Michael Jordan i Wilt Chamberlain, może jeszcze Kareem Abdul-Jabbar. 5-krotnie wraz z Lakers był mistrzem ligi. Po raz pierwszy w 1980 r., a więc w swoim pierwszym roku gry w NBA. W ostatnim meczu finału z Philadelphia 76ers zdobył wtedy 42 pkt oraz wykonał 15 zbiórek i 7 asyst.
IrP, basketnews