Chlebowski: byłem w piekle, ale odnalazłem Boga. Chcę wrócić do klubu PO

Chlebowski: byłem w piekle, ale odnalazłem Boga. Chcę wrócić do klubu PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Chlebowski (fot. WPROST) Źródło: Wprost
Zbigniew Chlebowski w rozmowie z "Polską The Times" twierdzi, że przez ostatni rok był w piekle, ale po katastrofie smoleńskiej spojrzał na wszystko inaczej i "odnalazł Boga". Były szef klubu PO dodaje, że afera hazardowa prawdopodobnie uratowała mu życie - bo gdyby pozostał szefem klubu Platformy pewnie znalazłby się na pokładzie samolotu do smoleńska. Teraz polityk chce wrócić do klubu parlamentarnego PO.
- Na pewno poleciałbym do Smoleńska. Nigdy nie byłem w Katyniu, bardzo chciałem odwiedzić to miejsce i uczcić pamięć poległych. I na pewno poleciałbym z prezydentem - przekonuje Chlebowski. - Przez tragedię smoleńską inaczej patrzę na całe moje życie. Zacząłem wierzyć w przeznaczenie. Ale też wróciłem do normalności, znalazłem czas dla mojej rodziny. Wreszcie odnalazłem na nowo Pana Boga - przekonuje polityk. Dodaje, że w trudnych chwilach "znalazł ukojenie w wierze" i "dużo się modlił". - Nie wstydzę się tego. Ale też zgłębiałem zagadnienia psychologiczne, filozoficzne. Dużo czytałem - dodaje. - Teraz na pierwszym miejscu jest rodzina - przekonuje.

Chlebowski twierdzi, że polityka wciąż jest dla niego ważna, choć już nie najważniejsza. - Niestety, ani te książki, ani terapie nie zabiły mojej chęci udziału w polityce. Trudno mi o polityce zapomnieć, tym bardziej że prawie całe moje dorosłe życie związane było z polityką - mówi były szef klubu PO. Dodaje, że nawet jeśli jednak nie wróci do życia politycznego to poradzi sobie. - Mam dobre wykształcenie, wiedzę, znam się na gospodarce, finansach. Odważnie patrzę w przyszłość - mówi.

Pytany o ostatni rok stwierdza jednoznacznie: byłem w piekle. - Komentatorzy i część polityków skazali mnie, zanim poznali prawdę i zanim zacząłem się bronić. Ale też tragedia smoleńska była takim przeżyciem, że popatrzyłem na to bardzo filozoficznie - wspomina. I dodaje, że czuje się kozłem ofiarnym afery hazardowej. - Nie ma żadnej sprzeczności w moich zeznaniach i jakiegokolwiek świadka. I nie ma nawet cienia dowodu na prowadzenie przeze mnie lobbingu ani jakiejkolwiek działalności niezgodnej z prawem - mówi. Jego zdaniem afera hazardowa była prowokacją polityczną Mariusza Kamińskiego wymierzoną w premiera i jego otoczenie.

"Polska The Times", arb