Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział w sobotę, że podczas niedawnego szczytu UE w Brukseli przywódcy innych państw unijnych pytali go, czy jest jeszcze szefem rządu. Taki jest według premiera rezultat lipcowego rozłamu w jego partii Lud Wolności.
- Kiedy pojechałem do Brukseli szefowie państw patrzyli na mnie pytająco chcąc wiedzieć, czy wciąż jestem szefem rządu, czy już się więcej nie liczę. Oto rezultat bezmyślnej operacji z końca lipca - tymi słowami Berlusconi odniósł się na festynie partii La Destra (Prawica) w Taorminie na Sycylii do odejścia z Ludu Wolności współzałożyciela partii, szefa Izby Deputowanych Gianfranco Finiego. Wraz z Finim z koalicyjnego ugrupowania odeszło ponad 30 parlamentarzystów, co osłabiło centroprawicowy rząd
Z inicjatywy premiera kierownictwo Ludu Wolności oświadczyło 29 lipca, że utraciło zaufanie do Finiego i zarzuciło mu, że zachowuje się jak opozycja. Ponadto założona przez niego i Berlusconiego partia zażądała, aby Fini ustąpił ze stanowiska szefa Izby. On żądanie to odrzucił.
- Jestem pewien, że w parlamencie istnieją grupy, które wezmą na siebie odpowiedzialność za państwo i zbliżą się do koalicji - oświadczył w sobotę Berlusconi dając do zrozumienia, że liczy na dodatkowe głosy podczas kluczowych głosowań w parlamencie. - Tu nie chodzi jednak o handel, jak między klubami piłkarskimi - zapewnił premier, który jest właścicielem klubu AC Milan.
pap, ps