Pikieta przeciwko Radziszewskiej przed Kancelarią Premiera

Pikieta przeciwko Radziszewskiej przed Kancelarią Premiera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około 30 osób pikietowało w poniedziałek przed Kancelarią Premiera, domagając się dymisji pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. W ocenie uczestników zgromadzenia Radziszewska "podsyca niechęć i nietolerancję".
Pikietę zorganizowała Partia Kobiet. Uczestnicy protestu przynieśli transparent "Tusk do kąta wstydu" i hałasowali, uderzając łyżkami o metalowe garnki. - Nie zgadzamy się na taką pełnomocniczkę ds. równego traktowania, która szerzy dyskryminację zamiast z nią walczyć - powiedziała przewodnicząca zarządu regionu mazowieckiego partii Izabela Stawicka.

Kontrowersje wywołała ubiegłotygodniowa wypowiedź minister w porannym programie TVN, w którym wystąpiła wraz z Krzysztofem Śmiszkiem z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Powiedziała wówczas m.in., że "tajemnicą poliszynela" jest jego homoseksualna orientacja i to, kim jest jego partner, za co później go przeprosiła. Śmiszek skierował w tej sprawie skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich.

W liście otwartym do premiera Donalda Tuska, pod którym uczestnicy pikiety zbierali podpisy, napisano m.in., że ta wypowiedź Radziszewskiej "nie tylko dowodzi jej niezrozumienia dla zasad równego traktowania, równości i tolerancji, ale wskazuje na osobiste uprzedzenia, co dyskredytuje ją jako osobę odpowiedzialną w polskim rządzie za sprawy równego traktowania".

Dariusz Szwed z partii Zieloni 2004 ocenił ponadto, że Radziszewska "blokuje wdrażanie unijnych dyrektyw równościowych", co - jego zdaniem - naraża Polskę na płacenie kar z tego tytułu. Przedłożony przez Radziszewską projekt ustawy, która ma wprowadzić do polskiego prawa przepisy wynikające z unijnych dyrektyw dotyczących równego traktowania, pod koniec sierpnia został przyjęty przez rząd. Teraz zajmie się nią Sejm.

Robert Biedroń z Kampanii przeciw Homofobii przekonywał z kolei, że "nadszedł czas, by oddać ten prezent, który Donald Tusk dał nam na Dzień Kobiet trzy lata temu. - Zamiast minister, premier dał nam ministrantkę, która woli spotykać się z biskupami zamiast z organizacjami pozarządowymi - powiedział.

O odwołanie Radziszewskiej w ubiegłym tygodniu zaapelowało do premiera kilkadziesiąt osób życia publicznego, m.in. artyści, naukowcy i przedstawiciele organizacji działających na rzecz przeciwdziałania homofobii. Sygnatariusze listu podkreślili, że od momentu powołania minister Radziszewskiej organizacje pozarządowe oraz media zwracały uwagę na "jej brak kompetencji, woli współpracy oraz język dyskryminacji, jakiego używa".

Apel podpisali m.in.: prof. Maria Janion, prof. Magdalena Środa, prof. Zbigniew Izdebski, prof. Mikołaj Lew-Starowicz, prof. Wiktor Osiatyński, prof. Piotr Stępień, Henryka Bochniarz, Urszula Dudziak, Agnieszka Holland, Jolanta Kwaśniewska i Henryka Krzywonos-Strycharska. Apel o odwołanie Radziszewskiej wystosowały do premiera także organizacje pozarządowe zajmujące się przeciwdziałaniem dyskryminacji w różnych obszarach, m.in. Fundacja Feminoteka, Stowarzyszenie Romów w Polsce, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacja Batorego, Kongres Kobiet, Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Listy w obronie Radziszewskiej wystosowały natomiast m.in. organizacje zrzeszone w Forum na Rzecz Odpowiedzialnego Ojcostwa i prezes Związku Romów Polskich Roman Chojnacki. W internecie pojawiły się też listy otwarte popierające Radziszewską, np. na portalu Fronda.pl oraz mamaitata.org.pl. List w obronie Radziszewskiej wystosowała do premiera Europejska Unia Kobiet.

W sobotę premier zapowiedział, że w tym tygodniu będzie rozmawiał z Radziszewską na temat jej wypowiedzi, ale na razie nie przewiduje jej dymisji.

pap, ps