Węgry walczą z czerwonym szlamem

Węgry walczą z czerwonym szlamem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zniszczone domy, utracone mienie, zanieczyszczona gleba - z takimi skutkami wycieku na zachodzie Węgier czerwonego szlamu, toksycznego opadu powstającego przy produkcji aluminium, borykają się służby ratunkowe i mieszkańcy. Według ekspertów zapytanych przez dziennik "Nepszabadsag", przyczyną katastrofy był błąd konstrukcyjny lub niefrasobliwość fabryki.
Na skutek wycieku około miliona metrów sześciennych czerwonego szlamu zginęły cztery osoby: 34-letni mężczyzna, dwie kobiety, starsza i w średnim wieku, oraz 14-miesięczne dziecko. Sześć osób wciąż uważa się za zaginione. Obrażenia odniosło około 120 osób. Kilkaset rodzin trzeba było ewakuować. Władze w trzech województwach ogłosiły stan wyjątkowy. Minister spraw wewnętrznych Sandor Pinter zapewnił, że nie uległy zanieczyszczeniu zasoby wody pitnej, nie ma zagrożenia promieniowaniem, a wszyscy poszkodowani będą mieć na zimę dach nad głową.

Premier Viktor Orban wystąpił do szefa MSW o wszczęcie sprawy karnej w związku z katastrofą, gdyż według niego dotychczasowe informacje świadczą o tym, że nie spowodowały jej przyczyny naturalne. Tymczasem dyrekcja huty aluminium oświadczyła, że nie uważa się za odpowiedzialną za katastrofę, a czerwony szlam nie jest niebezpieczny dla człowieka. Tymczasem Greenpeace twierdzi, że przed katastrofą na zdjęciach satelitarnych było widać, że zbiornik z czerwonym szlamem pękł. Organizacja uważa wobec tego za "cynizm i wprowadzenie opinii publicznej w błąd" zapewnienia huty aluminium, że nie jest ona winna katastrofy. Sekretarz stanu ds. ochrony środowiska Zoltan Illes powiedział, że pojawiło się podejrzenie, iż w uszkodzonym zbiorniku przechowywano dużo więcej szlamu, niż było dozwolone, albo też że zbiornik nie został należycie umocniony.

Około 500 specjalistów od zwalczania skutków katastrof rozpoczęło już prace w miejscowościach zalanych przez czerwony szlam. Rzeczniczka Krajowego Głównego Urzędu ds. Zwalczania Skutków Katastrof Timea Petroczi powiedziała, że trwa budowa umocnień i zapór, aby szlam, który zawiera ług i metale nieżelazne, nie dotarł do Dunaju - przed czym przestrzega WWF.

W Kolontarze wojsko zbudowało most pontonowy przez strumień szlamu, by mieszkańcy mogli dotrzeć do swoich domów i zabrać stamtąd najcenniejsze rzeczy. Jak powiedział płk Zoltan Szombati, na razie jest on otwarty tylko dla ruchy pieszego, ale wkrótce będzie można przedostać się na drugą stronę także samochodem. Wokół zalanych miejscowości wzmocniono w nocy ochronę policyjną. Obecność uzbrojonych funkcjonariuszy była niezbędna, gdyż w opuszczonych domach zaczęli pojawiać się szabrownicy. Mieszkańcy skarżyli się, że zginęły im cenne rzeczy, np. maszyny.

Specjalista od usuwania skutków katastrof Bela Farkas poucza, że wszystko, co uległo zalaniu szlamem, należy obficie zmyć czystą wodą. Według niego, czerwony szlam łatwo jest usunąć, dopóki jeszcze nie zasechł. Potem zaczyna się kruszyć, tworząc pył, którego pod żadnym pozorem nie wolno wdychać. Według innego eksperta, Janosa Musiego, w ciągu 15-20 lat w zanieczyszczonych rejonach może wzrosnąć ryzyko zachorowań na raka płuc.

PAP, arb