Ultimatum Wiednia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Austria zablokuje unijne reformy?
Temperatura stosunków między rządami czternastu państw Unii Europejskiej a gabinetem kanclerza Wolfganga Schüssela sięgnęła absolutnego zera. Skończyła się cierpliwość austriackich polityków, nie zamierzających dłużej znosić ostracyzmu ze strony unijnych kolegów. W obronie własnych praw Wiedeń zamierza wytoczyć przeciwko UE działa największego kalibru. Ultimatum brzmi jednoznacznie: dalsza międzynarodowa izolacja Austrii oznaczać będzie blokadę unijnych reform, a w konsekwencji także zahamowanie procesu rozszerzenia wspólnoty.
Jeśli do 13 października, czyli rozpoczęcia szczytu unii w Biarritz, nie zostaną zniesione sankcje nałożone na Wiedeń po wejściu do koalicji rządowej populistycznej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ), to dwa tygodnie później Austriacy pójdą do urn. Wynik referendum, skądinąd łatwy do przewidzenia, będzie dla rządu demokratycznym mandatem pozwalającym na zastosowanie wszelkich środków, by jak najszybciej zostały zniesione nałożone na kraj sankcje, unia zagwarantowała wszystkim członkom te same obowiązki i prawa, a każde państwo członkowskie UE miało prawo wolnego demokratycznego wyboru swego rządu. Gabinet Schüssela zamierza zapytać Austriaków także o to, czy powinien się domagać od Unii Europejskiej wzmocnienia roli regionów oraz ustanowienia przejrzystego podziału kompetencji między instytucjami wspólnoty a krajami, i czy do traktatu UE należy włączyć procedurę prawną umożliwiającą kontrolę, gdy zaistnieje podejrzenie, że którekolwiek z państw członkowskich naruszyło wartości europejskie.
Tylko połowa Austriaków - według pierwszych sondaży - zamierza uczestniczyć w głosowaniu, ale ci, którzy pójdą do urn, w większości wezmą w obronę republikę i postawią krzyżyk przy słowie "tak". Przeciwko zagłosują zapewne politycy opozycyjni - socjal-demokraci, zieloni, liberałowie. Innego zdania może być jednak znaczna część ich elektoratu. Opozycja nie ma zbyt mocnych argumentów przeciwko poparciu rządowej inicjatywy. Który demokrata po przeczytaniu pytań referendum powie z ręką na sercu, że jest w nich cokolwiek niewłaściwego? Austriacki prezydent Thomas Klestil stwierdził jedynie, że wstrzymuje się od wszelkich działań do czasu, aż parlament zatwierdzi projekt referendum. Potem poleci, aby sprawdzono, czy jego rozpisanie jest zgodne z konstytucją.
Francja, która objęła półroczne przewodnictwo unii, ostrzegła Austrię przed próbą wywierania presji na wspólnotę poprzez blokowanie reform wymagających jednomyślności w czasie głosowania. Austriacki kanclerz Wolfgang Schüssel odparł te zarzuty jednym zdaniem: żadne z pytań referendum nie dotyczy weta, nawet słowem nie wspomina się w nich także o rozszerzeniu unii. Komisarz rolny wspólnoty, Austriak Franz Fischler, powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że głosować nie będzie, bo referendum "nie przyczyni się do rozwiązania problemów". Ale na pytanie, czyich problemów - Austrii czy unii - nie umiał już przekonująco odpowiedzieć.
Pół roku po nałożeniu sankcji wiele wskazuje na to, że są one bardziej kłopotliwe dla wspólnoty niż Austrii. Politycy większości państw czternastki mówią nieoficjalnie, że czas byłby je już uchylić. Nie mają jednak pomysłu, jak wyjść z tej sytuacji z twarzą. Rolę hamulcowych odgrywają właściwie tylko Francuzi i Belgowie. Nawet Portugalczycy, od kiedy przestali przewodzić unii, popierają ułaskawienie dla Wiednia. O zniesieniu sankcji nie chce słyszeć głównie Jacques Chirac, którego Haider nazwał "kieszonkowym Napoleonem". Faktycznie był to polityczny wulgaryzm, ale z powodu nadwrażliwości polityków nie można karać całych państw i narodów.
Jörg Haider wprawdzie grozi blokadą reform unijnych, mówiąc otwarcie, że jeśli sankcje nie zostaną w najbliższym półroczu zniesione, to okres przewodzenia Francji można sobie będzie darować, nie zapadnie żadna decyzja wymagająca zgody Austrii i zapanuje totalna "cisza legislacyjna", lecz Haider nie jest członkiem rządu, od 1 maja nie jest nawet szefem FPÖ. Pozostaje nadal duchowym przywódcą wolnościowców, ale formalnie jest drugorzędnym, prowincjonalnym politykiem. A takich są w Europie tysiące, i mówią oni rzeczy nie mniej kontrowersyjne niż Haider.
Kwestia sankcji ma przede wszystkim wymiar polityczny, a nie ekonomiczny. Unijna kara nie wywarła większego wpływu na gospodarkę Austrii. Rosną obroty w handlu zagranicznym, bezrobocie (i tak najniższe w krajach piętnastki) spada, a turystyka kwitnie. Dochodzi nawet do zabawnych paradoksów. Pewien francuski turysta powiedział wiedeńskiej gazecie, że właściwie się w tym roku do Wiednia nie wybierał, ale przyjechał z nadzieją, że gdzieś tutaj zobaczy... Haidera!


Więcej możesz przeczytać w 29/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.