Huebner: nie można przejść obojętnie wobec dyskryminacji

Huebner: nie można przejść obojętnie wobec dyskryminacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Danuta Huebner (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Prof. Danuta Hubner została zaproszona do Grupy Osób Wybitnych, powstałej przy Radzie Europy, kierowanej przez byłego ministra spraw zagranicznych Niemiec, Joschkę Fischera. W składzie dziewięcioosobowej grupy są też m.in. brytyjski historyk Timothy Garton Ash i były szef unijnej dyplomacji, Javier Solana. W najbliższy piątek odbędzie się pierwsze spotkanie Grupy, a owocem jej pracy ma być raport, poświęcony kwestiom dyskryminacji, nietolerancji, ale też wielokulturowości.
Wprost24: Czym nowo powołana grupa różni się od rozmaitych Rad Mędrców, działających przy instytucjach europejskich?

Danuta Huebner: - Przede wszystkim na szczęście, i bardzo się z tego cieszę, grupa nie została nazwana Grupą Mędrców. Określenie „wybitny" może też jest na wyrost, ale organizatorom chodziło o zebranie ludzi o rozmaitym doświadczeniu i profilu zawodowym (bo to nie tylko politycy, ale też publicyści, czy historycy), którzy odegrali jakąś rolę w polityce i życiu społecznym, i teraz dzięki poprzednim doświadczeniom będą się mogli wspólnie zastanowić na najważniejszymi problemami nękającymi Europę. Naszym zadaniem jest odpowiedź na jedno z najtrudniejszych pytań: czy jesteśmy wierni wartościom europejskim, które legły u podstaw Unii Europejskiej. Mamy przygotować raport, który będzie czymś innym niż urzędnicze zebranie suchych faktów - będzie wyrazem troski o Europę. A raport w naszej intencji ma otworzyć debatę społeczną i być też swego rodzaju drogowskazem dla Rady Europy.

- A jest się o co martwić?

- Najbardziej niepokojące jest zjawisko radykalizacji i nasilenia postaw ksenofobicznych. Obserwujemy coraz częstszy brak tolerancji i wzrost poziomu agresji oraz zwiększanie się podziałów wewnątrzspołecznych. Przysłuchajmy się coraz agresywniejszemu dyskursowi politycznemu w czasie kampanii wyborczych w różnych krajach: niesie to zagrożenie dla demokracji. Kryzys ekonomiczny dodatkowo nasila negatywne tendencje i zaostrza postawy skrajne. To nie przypadek, że w kolejnych wyborach, w kolejnych krajach europejskich, zaskakująco dużym poparciem wyborców cieszą się partie populistyczne, szafujące np. antyimigranckimi hasłami. Europejski model integracyjny, który wyrósł z lęków, głównie strachu przed powtórzeniem się koszmaru wojny, potrzebuje wzmocnienia. Musimy powrócić do wartości europejskich.

- Mówi pani o wartościach europejskich. Co kryje się pod tym określeniem?

- To przede wszystkim poszanowanie dla praw człowieka, praw mniejszości, tolerancja, poszanowanie dla demokracji i państwa prawa. I coś, co jest ważne: szacunek dla siebie, ograniczenie egoizmów narodowych. Te ostatnie wyzwala i potęguje kryzys finansowy. Nie możemy dopuścić do tego, żeby recesja zakończyła się dominacją agresywnego nacjonalizmu. Europa jest kojarzona z prawami człowieka i powinniśmy kontynuować tę tradycję. To globalna rola Europy, którą od strony prawnej i politycznej wzmacnia Traktat Lizboński. Jeśli będziemy liczącym się partnerem na świecie, będziemy mogli dbać o innych.

- Czy jednak integracja europejska w paradoksalny sposób nie przyczynia się do wzrostu postaw ksenofobicznych? Obywateli czują się zagrożeni w swoim bycie narodowym. Holandia i Francja głosowały przeciwko konstytucji europejskiej także ze strachu przed ściślejszą integracją.

-  W rozmowach nieoficjalnych, a czasem nawet publicznie politycy z małych, starych  krajów unijnych mówią, że Europa kiedyś była przytulna, kameralna. Niedawno kierowca, który mnie wiózł do Parlamentu Europejskiego nie wiedząc, że jestem Polką mówił jak było miło przed 2004 rokiem, kiedy Europejczycy byli jedną, zżytą rodziną. Są tacy, którzy uważają, że w mniejszej Europie żyło im się lepiej. Spora w tym wina polityków, którzy często całkowicie cynicznie manipulują faktami i grają na lękach. Niektóre siły polityczne w odpowiedzi na kryzys próbują zrzucić z siebie odpowiedzialność na Europę - chcą z Unii zrobić kozła ofiarnego. Jednocześnie wyniki Eurobarometru pokazują, że instytucje unijne są przez obywateli darzone większym szacunkiem i zaufaniem niż te rządowe. Europa przez większość obywateli jest postrzegana jako parasol ochronny. Nie wiązałabym wzrostu ksenofobii z integracją. To zresztą wyzwanie dla polityków: pokazanie dobrych stron integracji europejskiej, a nie tylko doszukiwanie się zagrożeń. Musimy dyskutować też o zdolności Europy do otwarcia się na odmienność kulturową, etniczną i religijną.

- Mówimy o poszanowaniu dla praw mniejszości. Ale w Azji czy Afryce chrześcijanie są też mniejszością i są prześladowani…

- Powiem tak, dobrą stroną tego zjawiska, jeśli możemy mówić o dobrej stronie, jest to, że dzięki temu my, Europejczycy, potrafimy lepiej zrozumieć, co czują inne mniejszości, czym jest doświadczenie prześladowania i dyskryminacji. Powinniśmy to też potraktować jak lekcję, która nas uwrażliwi. Myślę, że Europa nie jest obojętna wobec żadnych prześladowań. A jeśli są sytuacje, kiedy przechodzimy obojętnie obok dyskryminacji, jest to absolutnie niedopuszczalne.