Do wymiany zdań doszło podczas lunchu, w którym uczestniczył Sarkozy i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Według relacji Orbana, Barroso bronił się w obliczu krytyki, podkreślając, że istnieje rozbieżność między tym, co on mówi, a tym, co mówią jego koledzy. - Postawił jasne rozróżnienie pomiędzy obowiązkami przewodniczącego Komisji i obowiązkami pozostałych jej członków - podkreślił węgierski premier, którego kraj przejmie w styczniu od Belgii półroczne przewodnictwo w Unii.
Reding, która jest komisarzem ds. sprawiedliwości, ostro skrytykowała w tym tygodniu francusko-niemiecką propozycję reformy funkcjonowania strefy euro, nazywając ją "nieodpowiedzialną". Reforma ta, którą można przeprowadzić jedynie przez zmianę traktatu z Lizbony, jest kluczowym punktem trwającego właśnie szczytu szefów państw i rządów UE w Brukseli. Sarkozy i Barroso pomimo wszystko wyszli ze potkania w dobrych stosunkach i jednym samochodem pojechali do budynku, w którym odbywa się szczyt UE. Rzecznik Barroso już w środę stwierdził, że Reding wyraziła swoje osobiste zdanie.
Już w środę Paryż żywo reagował na wypowiedzi pochodzącej z Luksemburga komisarz. Francuski sekretarz stanu ds. europejskich Pierre Lellouche uznał je za "zdecydowanie niedopuszczalne" i zarzucił Reding, że "kontynuuje zemstę na naszym kraju, rozszerzając ją obecnie o Niemcy".
Viviane Reding we wrześniu wywołała oburzenie Paryża, porównując odsyłanie Romów z Francji do Rumunii i Bułgarii z deportacjami wojennymi. Powiedziała wówczas: "Napawa mnie grozą, że w jednym z krajów UE są ludzie usuwani stamtąd najwyraźniej dlatego, że przynależą do określonej mniejszości etnicznej. Myślałam wcześniej, że po zakończeniu drugiej wojny światowej to sytuacja, która nie będzie już miała miejsca"pap, ps