"Stopień histerii wśród polityków wzrósł bardzo wysoko"

"Stopień histerii wśród polityków wzrósł bardzo wysoko"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Lityński, fot. Wprost 
- Prezydent przyjechał na pogrzeb oddać hołd człowiekowi, który zginął, a nie po to, by występować – powiedział o pogrzebie Marka Rosiaka Jan Lityński, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jan Lityński skrytykował słowa Jarosława Kaczyńskiego o "socjotechnice nienawiści". - To niezauważanie własnego języka, a zrzucanie na przeciwników politycznych całej odpowiedzialności – powiedział doradca prezydenta. Podkreślił, że chociaż nie jest "miłośnikiem Platformy Obywatelskiej", to uważa, że Donald Tusk znacząco przyczynił się do zmniejszania napięć na polskiej scenie politycznej, które z kolei wywołuje Jarosław Kaczyński.

- Jarosław Kaczyński w trakcie kampanii wyborczej obiecywał refleksję – dodał Lityński. - Tymczasem ludzi, którzy go wówczas otaczali, którzy dążyli do tego, aby na polskiej scenie politycznej była merytoryczna dyskusja, Kaczyński odsunął. W tej chwili w PiS-ie wygrywa przekonanie o własnej wspaniałości i możliwości obrażania każdego, kto ma inne zdanie. Mam nadzieję, że nastąpi pewne opamiętanie w tej dziedzinie – podkreślił doradca Komorowskiego.

W jego ocenie, "stopień histerii wśród polityków wzrósł bardzo wysoko". Zdaniem Lityńskiego, częstotliwość politycznych sporów utrudnia prace legislacyjne. - Kiedy ja prowadziłem komisję polityki społecznej, to dążyłem do tego, aby spór polityczny w trakcie obrad komisji był zawieszony, żeby ludzie mogli się swobodnie wypowiedzieć i swobodnie zagłosować za danym rozwiązaniem – stwierdził.

Lityński zauważył, że partie polityczne od pewnego czasu przestają być miejscem debat, a stają się "przedsiębiorstwami, w których kierownictwo dyktuje pracownikom, jak mają pracować". Powoduje to - uważa Lityński - zanikanie indywidualności; wyłamanie się z partyjnej "drużyny" grozi utratą miejsca w przyszłym parlamencie.

Doradcę prezydenta zaniepokoiły wyniki badań Instytutu Spraw Publicznych, według których prawie 40 proc. Polaków nie zdaje sobie sprawy z tego, że niedługo odbędą się wybory samorządowe. - Poprzez ten spór, który się toczy, który jest dla większości ludzi niezrozumiały, ludzie przestają się interesować sprawami publicznymi. Jest to problem nie tylko partii politycznych. Jest to problem całości życia publicznego, że bardzo wielu ludzi wyłącza się z działań na rzecz społeczności, działań wspólnych – zaakcentował Lityński.

– Samorząd powinien być bardzo blisko ludzi. Ale jeżeli zamiast informacji w mass mediach toczy się bez przerwy spór, kto kogo i w jakiej sprawie, to zrozumiałe, że ludzie się od tego odwracają, że nie chcą uczestniczyć w tego typu życiu - ocenił Lityński.

mb, Polskie Radio