Łukaszenka: jest możliwe, by Polacy mieli kilka organizacji

Łukaszenka: jest możliwe, by Polacy mieli kilka organizacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alaksandr Łukaszenka, fot. Wikipedia 
- Jest możliwe, by na Białorusi było kilka zarejestrowanych organizacji polskiej mniejszości - zadeklarował prezydent Alaksandr Łukaszenka. Zastrzegł, że nie chce takich podziałów wśród Polaków, obiecał jednak nie wywierać w tej sprawie nacisku. W czwartkowym wywiadzie dla dziennikarzy PAP, Polskiego Radia, "Rzeczpospolitej" i TVP Łukaszenka obiecał też zająć się sprawą białoruskiej listy katyńskiej.
Pytany o mniejszość polską na Białorusi, prezydent podkreślił, że  osobiście kategorycznie nie chce, by Polacy dzielili się na różne organizacje, ponieważ istnienie kilku organizacji prowadziłoby do dalszych podziałów i  konkurencji między nimi. Alaksandr Łukaszenka powiedział, że Polacy powinni napisać zgłoszenie do białoruskiego Ministerstwa Sprawiedliwości i że zostanie ono rozpatrzone zgodnie z prawem. Obiecał, że nie będzie naciskać na Ministerstwo Sprawiedliwości. Wspomniał, powołując się na prawo białoruskie, że zgodnie z przepisami nie mogą istnieć dwie organizacje o tej samej nazwie.

Prezydent powiedział, że jeśli Polacy na Białorusi zechcą mieć dziesięć organizacji, to będą ich mieli dziesięć. Podkreślił przy tym, że powinni tego chcieć sami Polacy, a nie - jak wymienił - na przykład Andżelika Borys czy inne osoby. Oskarżył Andżelikę Borys o rozdzielenie związku i o to, że władze ZBP, którymi kierowała, zajmowały się działalnością polityczną. Zaznaczył, że nie chce, by Polacy stali się swego rodzaju katalizatorem destabilizującym sytuację na Białorusi. Według niego Polska mogłaby i powinna obniżyć koszt wiz dla obywateli Białorusi, a granica między obydwoma państwami powinna być otwarta.

Zapytany o białoruską listę katyńską i możliwość otwarcia archiwów KGB w celu jej poszukiwań, prezydent Białorusi zastrzegł, że bardzo wiele dokumentów zostało wywiezionych do Moskwy. Zapowiedział jednak, że  zajmie się tą sprawą i będzie rozmawiał o niej z szefem KGB.

Łukaszenka powiedział też, że chciałby, by Białorusi pozostawiono prawo rozpatrywania jej spraw wewnętrznych, w tym wyborów prezydenckich. Przypomniał, że podczas niedawnego spotkania z szefami MSZ Polski i Niemiec - Radosławem Sikorskim i Guido Westerwelle zapewnił ich, że wybory będą absolutnie uczciwe i otwarte i powiedział im, że do tej pory wybory prezydenckie na Białorusi zawsze były demokratyczne.

Zapytany o rezultaty zebrania podpisów poparcia dla potencjalnych kandydatów powiedział, że uzyskał ich około 300-400 tys. więcej, niż przekazano ostatecznie do Centralnej Komisji Wyborczej. Zastrzegł, że nie wie jeszcze, jaką decyzję podejmie CKW, natomiast jego stanowisko jest takie, by zarejestrować jako kandydatów wszystkich chętnych do startu w wyborach.

Alaksandr Łukaszenka powołał się na rezultaty badań socjologicznych, według których poparcie dla niego wynosi obecnie co najmniej 68 proc. Powiedział, że przy takim poparciu nie jest potrzebne fałszowanie wyborów. Zapytany, dlaczego na Białorusi nie ma debat telewizyjnych na żywo podczas kampanii wyborczej, odpowiedział, że nie ma ich w wielu innych krajach. Dodał, że w tym wypadku nie widzi konieczności, by uczestniczyć w takich debatach, ale nie wykluczył, że pojawi się sytuacja, w jakiej wziąłby w nich udział.

zew, PAP