PiS Light z Brukseli

PiS Light z Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Był czas, kiedy plany i porozumienia polityczne były realizowane pod auspicjami Kościoła i w jego murach. Od tego nazwę wziął słynny Konwent Św. Katarzyny, porozumienie partii i partyjek prawicowych, które w roku 1995 miało wyznaczyć wspólnego kandydata zjednoczonej prawicy na urząd Prezydenta RP. Kandydatem została Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale prawica się nie połączyła. Teraz prawica próbuje odbudować swoją pozycję na korytarzach Parlamentu Europejskiego.
Dziś porozumienia zawiera się głównie w restauracjach, kawiarniach, gdzie spotykają się politycy, ich doradcy i media. Jeśli dziennikarzy nie ma przy stole, to zawsze jest ryzyko, że są za szybą. Tak było ze słynnym już spotkaniem prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej, dziennikarzy i doradców ds. politycznego marketingu, które odbyło się latem w warszawskich "Ogrodach Foksal". Warto się rozejrzeć, czy przypadkiem teraz Joanna Kluzik-Rostkowska nie spotyka się z kimś w sprawie organizacji nowej formacji politycznej. Czy to nie kawiarnie Brukseli są miejscem ustalania strategii nowej formacji?

Kiedy Jarosław Kaczyński przed wyborami do Parlamentu Europejskiego desygnował tam kilku pierwszoplanowych polityków swojej formacji chciał uspokoić atmosferę w partii. Niejako mimochodem doprowadził jednak do sytuacji, w której to nie posłowie, ale eurodeputowani PiS odgrywają kluczową rolę w dyskusji o sprawach wewnętrznych partii. Największy krytyk PiS i prezesa, Marek Migalski, rezyduje głównie w Brukseli i zapewne przekonuje innych, dotychczas wiernych prezesowi polityków, że czas na zmiany.  I to PiS-owscy„Emigranci" mogą wkrótce zacząć odgrywać kluczową rolę.

Joanna Kluzik-Rostkowska po wyrzuceniu jej z Prawa i Sprawiedliwości wyraźnie zaznaczyła, że nie interesuje jej przejście do żadnej innej partii, ani posada w Kancelarii Prezydenta. Już w weekend pojawiły się informacje, że szykowane jest powołanie nowej formacji pod jej kierownictwem. Co więcej – takie plany miały powstać już kilkanaście tygodni temu, gdy Kluzik-Rostkowska była jeszcze pełnoprawnym członkiem PiS. W tym świetle inaczej wygląda zachowanie Marka Migalskiego i jego prowokacyjne listy otwarte do prezesa Kaczyńskiego. Innego znaczenia nabiera także zniknięcie z przestrzeni politycznej i medialnej tych polityków PiS, którzy określani są mianem „liberałów". Kluzik-Rostkowska i Jakubiak niekoniecznie powołają partię ad hoc – zmuszone do tego decyzją Komitetu Politycznego PiS. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że wszystko zostało wcześniej przygotowane. Niewykluczone, że właśnie w Brukseli.

Odejście z PiS grupy Marka Jurka, a następnie Ludwika Dorna, Kazimierza M. Ujazdowskiego i Jarosława Sellina, nie zachwiało pozycją PiS. Formacje stworzone przez dysydentów już w momencie startu schodziły na margines życia politycznego. Nie zdobyły pozycji w Sejmie, nie udało im się przebić w wyborach samorządowych, ani europejskich. Jeżeli grupa Kluzik-Rostkowskiej chce uzyskać sukces, musi doprowadzić w PiS do poważniejszego rozłamu. Po pierwsze - liczba posłów, którzy zdecydują się opuścić Jarosława Kaczyńskiego musi pozwolić na założenie klubu poselskiego nowej formacji. Po drugie – do dysydentów musi dołączyć cześć struktur lokalnych PiS (to akurat, w obliczu spodziewanej klęski partii Kaczyńskiego w wyborach samorządowych, jest wielce prawdopodobne).

Rozłam w klubie parlamentarnym PiS jest możliwy. Zaproszenie Joanny Kluzik-Rostkowskiej na konwencję PiS do Rudy Śląskiej wystosowane przez posła Grzegorza Tobiszowskiego, pokazuje, że są w klubie osoby, które poważnie rozpatrują porzucenie Jarosława Kaczyńskiego. Nastąpiłoby to zapewne tuż po wyborach samorządowych. Kilku kandydatów na dysydentów już jest - to grupa związana z Janem Ołdakowskim, który nie jest formalnie członkiem PiS, oraz Paweł Poncyliusz, który obok Kluzik-Rostkowskiej był najostrzej atakowany przez „ziobrystów". Pojawiła się również pogłoska, że do polityki mógłby powrócić... Jan Rokita. No i politycy z Brukseli.

Jednak żeby nowa formacja, roboczo nazywana PiS-em Light, mogła rozwinąć się i stanąć w szranki wyborcze jesienią przyszłego roku, potrzebne jest spełnienie jeszcze innych warunków. Te warunki, to zapewnienie środków finansowych na działalność, a także wsparcie mediów. Obecne regulacje prawne faworyzują partie mające reprezentacje w parlamencie – bo one mogą liczyć na sute dotacje z budżetu. Nowa partia – siłą rzeczy pozbawiona na razie dostępu do budżetowych fruktów – musiałaby szybko zapewnić sobie alternatywne źródło finansowania. Jeśli to się uda – wielka polityka stanie przed PiS Light otworem.

Jarosław Kaczyński znalazł się, na własne życzenie, na ostrym politycznym zakręcie. Totalna wojna z Platformą Obywatelską i wyjaśnianie "zbrodni smoleńskiej" kosztem malejącego poparcia, a także postawienie na takich polityków, jak Zbigniew Ziobro, Antoni Macierewicz, czy starych towarzyszy z Porozumienia Centrum - musiało zaowocować sytuacją kryzysową. Kaczyński liczy dziś zapewne na to, że Kluzik-Rostkowska i Jakubiak podzielą los Dorna i Jurka. Czy tym razem się nie przeliczy?