"Kim Dzong Il nas prowokuje. Waszyngton zareaguje spokojnie"

"Kim Dzong Il nas prowokuje. Waszyngton zareaguje spokojnie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. FORUM
Specjalny amerykański wysłannik ds. Korei Północnej Stephen Bosworth ocenił, że ujawnienie przez Phenian nowych instalacji do wzbogacania uranu jest prowokacyjne i rozczarowujące, jednak nie jest niespodzianką i nie doprowadzi do kryzysu. Amerykański ekspert zapowiada, że w odpowiedzi na posunięcia Phenianu Waszyngton będzie ściśle współpracował ze swoimi regionalnymi partnerami.

- To oczywiście rozczarowująca informacja. Jest to też kolejne z serii prowokacyjnych posunięć - powiedział Bosworth po spotkaniu z południowokoreańskim ministrem spraw zagranicznych Kim Sung Hwanem. - Mimo to nie jest to kryzys. Nie jesteśmy tym zaskoczeni. Obserwowaliśmy i analizowaliśmy aspiracje Północy, by wyprodukować wzbogacony uran od pewnego czasu. Również przedstawiciel Seulu oświadczył, że "nie jest to nic nowego".

W sobotę źródła w Waszyngtonie ujawniły, że amerykański fizyk atomowy Siegfried Hecker widział w tym miesiącu podczas pobytu w Korei Północnej zakłady posiadające setki wirówek służących do wzbogacania uranu. Przedstawiciele amerykańskiej armii ostrzegają, że zakłady takie mogą przyspieszyć osiągnięcie przez Koreę Płn. zdolności do produkcji zdatnej do użycia broni atomowej. Według amerykańskiego ministra obrony Roberta Gatesa pozwoli to Północy zbudować kilka dodatkowych bomb atomowych ponad niewielką ich liczbę, którą Phenianowi już udało się zebrać. Z kolei przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów admirał Mike Mullen uznał, że Korea Płn. jest "bardzo niebezpiecznym krajem". Południowokoreański minister obrony Kim Te Jung oświadczył, że Seul będzie rozmawiał na temat ponownego rozmieszczenia na Półwyspie Koreańskim amerykańskiej taktycznej broni atomowej.

Nie wiadomo na razie dlaczego Północ zdecydowała się ujawnić ukrywaną dotychczas instalację do wzbogacania uranu. Phenian może dążyć do uzyskania w ten sposób ustępstw w rozmowach dotyczących jego programu atomowego albo wzmocnienia pozycji prawdopodobnego następcy Kim Dzong Ila.

Stany Zjednoczone od 2003 roku wspólnie z Chinami, Japonią, Rosją, i Koreą Płd. w ramach tzw. rozmów sześciostronnych próbują przekonać Koreę Północną do porzucenia programu atomowego. Bosworth po wizycie w Korei Południowej ma polecieć do Japonii, a potem do Chin. Amerykański wysłannik poinformował, że konsultacje z Rosją będą prowadzone "inną drogą, za pomocą innych środków". Zapytany o możliwość wznowienia negocjacji sześciostronnych, Bosworth powiedział, że USA "nie wykluczają możliwości przyszłego współdziałania z Koreą Płn.".

PAP, arb