Włoski minister spraw zagranicznych Franco Frattini również zaprzeczył jakoby Włochy uzależniły się od Rosji w dziedzinie energetyki, jak utrzymują niektórzy amerykańscy dyplomaci w depeszach wysyłanych do Waszyngtonu i opublikowanych przez Wikileaks.
Jednocześnie premier oświadczył swoim partyjnym kolegom, że zdaje sobie sprawę, iż wcześniej czy później będzie musiał odejść z polityki, ale nie przekaże steru władzy obecnym politykom, lecz jedynie nowej generacji. - Uczynię to dopiero wówczas, gdy urzeczywistnię mój program i przekażę ster władzy nie fałszywym nowym politykom, którzy prokurują jedynie katastrofy, lecz nowemu pokoleniu poważnych, młodych i dobrze przygotowanych polityków - zapowiedział Berlusconi.
Premier Włoch wygłosił tę deklarację, nawiązując do zbliżającego się głosowania nad wotum zaufania dla jego rządu, które odbędzie się 14 grudnia i może doprowadzić do upadku gabinetu. Postawienie sprawy wotum zaufania stało się niezbędne po tym, gdy jeden z jego głównych sojuszników w partii Lud Wolności, Gianfranco Fini, wystąpił z partii rządowej i założył własne ugrupowanie. - Nie sposób zrozumieć, jak może istnieć tak liczna grupa naiwnych popierających tych pretendentów do roli liderów politycznych - atakował swoich przeciwników Berlusconi. - Ci panowie ze względu na swe osobiste ambicje sprzymierzają się teraz z lewicą i chcą oddać lewicy rządy kraju. Włosi powinni zdawać sobie z tego sprawę! - ostrzegał premier Włoch.
PAP, arb