Moskwa obawia się kolejnych zamieszek

Moskwa obawia się kolejnych zamieszek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władze Moskwy zaostrzyły środki bezpieczeństwa wokół Dworca Kijowskiego, nieopodal Białego Domu (siedziby rządu). Obawiają się, że w środę może tam dojść do takich zamieszek, jakie miały miejsce w sobotę na Placu Maneżowym, przed murami Kremla.
Z kolei Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl zaapelował  "obniżenie stopnia radykalizmu, a także niedopuszczenie do zburzenia ładu religijnego i narodowościowego" w Rosji. - Trzeba odciąć radykałów od porządnych, uczciwych ludzi; stworzyć nieznośne warunki dla wszelkich radykalnych ugrupowań, tak wśród etnicznych mniejszości, jak i rdzennej większości - oświadczył zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.

Natomiast Rada Muftich Rosji wezwała społeczność muzułmańską do  niepoddawania się prowokacjom. - Kraj, którego wielkość przez wieki budowali przedstawiciele różnych narodów, stała się dzisiaj areną międzyetnicznej rzezi -  oznajmił jej przewodniczący Rawil Gajnutdin. Jego zdaniem, w tej sytuacji władze powinny zwrócić baczną uwagę na politykę narodowościową.

Ewakuowano centrum handlowe

Według krążących w internecie informacji, pseudokibice piłkarscy i  nacjonaliści zamierzają spotkać się na placu przed Dworcem Kijowskim, aby jeszcze raz uczcić pamięć swojego kolegi Jegora Swiridowa, fanatyka Spartaka Moskwa, zastrzelonego w nocy z 6 na 7 grudnia na przystanku autobusowym w  północnej części Moskwy podczas sprzeczki z sześcioma przybyszami z Kaukazu. Tam też w środę planują spotkanie imigranci z Kaukazu, chcący odwetu za sobotnie pobicia.

Już we wtorek po południu w rejon Dworca Kijowskiego skierowane zostały dodatkowe patrole milicji i OMON-u (milicyjnych sił specjalnych). Wyrywkowo kontrolują one pasażerów wychodzących z metra. Jako potencjalne miejsce nowych zajść wymienia się też plac przed Dworcem Kurskim, także w  centrum stolicy, na który przyjeżdżają pociągi z Północnego Kaukazu. Milicja weryfikuje doniesienia o przybyciu w poniedziałek z Machaczkały, stolicy Dagestanu, dużej grupy młodych mężczyzn, którzy jakoby mają sprowokować masowe zamieszki. Nowych wystąpień w Moskwie poważnie obawiano się już w poniedziałek. Wieczorem w pośpiechu ewakuowano centrum handlowe, usytuowane pod Placem Maneżowym. Sam plac otoczyły siły specjalne MSW i OMON. Do żadnych starć nie doszło. W pobliżu widziano jednak grupy młodych ludzi wyglądających na pseudokibiców.

Ludzie się boją

Niespokojnie było natomiast w metrze, gdzie nacjonalistyczne bojówki polowały na przyjezdnych z Kaukazu i Azji Środkowej. Kilkanaście osób zostało pobitych. We wtorek w metrze trudno było spotkać ludzi o niesłowiańskich rysach. Wszyscy wchodzący do wagonów nerwowo przyglądali się współpasażerom. Z kolei szkoły sygnalizowały gwałtowny wzrost "zachorowań" wśród dzieci imigrantów.

W sobotę około 5-7 tys. pseudokibiców piłkarskich i nacjonalistów starło się z OMON-em na Placu Maneżowym. Milicja użyła pałek i gazu łzawiącego. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. Stadionowi chuligani i nacjonaliści zebrali się tam, aby uczcić pamięć Swiridowa i zażądać ukarania winnych jego śmierci. Strzelający został aresztowany nazajutrz po zabójstwie. Jest nim niejaki Asłan Czerkiesow, 26-letni mieszkaniec Kabardo-Bałkarii, republiki na Północnym Kaukazie. W  kolejnych dniach milicja zatrzymała trzech innych uczestników zatargu, także mieszkańców republik północnokaukaskich. Okazało się, że wszyscy oni byli już w rękach milicji bezpośrednio po zabójstwie 28-letniego Swiridowa, jednak zostali zwolnieni.

"Rosja to nie Kaukaz"

Uczestnicy sobotniej akcji w Moskwie wznosili nacjonalistyczne i ksenofobiczne hasła. "Rosjanie, naprzód!", "Tylko Rosjanie - tylko zwycięstwo!", "Rosja - to nie Kaukaz, Kaukaz - to nie Rosja!", "Rosja - dla Rosjan, Moskwa - dla moskwian!" - skandowali. Atakowali przechodniów o kaukaskich rysach. Opuszczając Plac Maneżowy, chuligani zdemolowali stację metra Ochotnyj Riad. W stojącym na niej pociągu wybili wszystkie szyby. Próbowali też schwytać pasażerów o kaukaskich rysach, czemu zapobiegła milicja. Do podobnych incydentów doszło również na kilku innych stacjach.

Dworzec Kijowski znajduje się w odległości kilkuset metrów od  sądu rejonowego, w którym w środę rozpocznie się ogłaszanie wyroku w  procesie byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa. Wiadomo już, że od rana przed gmachem będą się gromadzić opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i sympatycy obu skonfliktowanych z Kremlem przedsiębiorców.

zew, PAP