Kaczyński: chodziło o zaszkodzenie opozycji
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w poniedziałek po raz kolejny skrytykował PO za obniżkę subwencji budżetowych. - Możliwości opozycji będą znacznie mniejsze i o to tutaj chodziło - powiedział, oceniając, że PO stara się "za wszelką cenę" utrzymać przy władzy. Podkreślił jednocześnie, że poparcie dla PO spada. Kaczyński sondaże dające PO ponad 50-proc. poparcie nazwał "bajkowymi" . - To są sondaże typu białoruskiego - powiedział prezes PiS.
Jarosław Kaczyński nie chciał zdradzić szczegółów cięć finansów partyjnych: - My będziemy musieli wprowadzić różne ograniczenia, ale to jest partyjna kuchnia i nie będę o tym mówił - powiedział. Skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski dokona przeglądu wydatków partyjnych, m.in. pensji pracowników i materiałów biurowych. Nieoficjalnie wiadomo, że w ostateczności Prawo i Sprawiedliwość rozważa wynajęcie innej siedziby niż położona w centrum Warszawy Nowogrodzka. PiS rozważa skierowanie ustawy obniżającej subwencje do Trybunału Konstytucyjnego.
SLD żegna Rozbrat
Do szukania oszczędności zmuszony będzie też SLD. - Będziemy musieli jeszcze bardziej oszczędzać. Będziemy ograniczać koszty związane z nową siedzibą, bo utrzymanie obecnej sporo kosztuje - powiedział rzecznik SLD Tomasz Kalita. Sojusz planuje sprzedać dotychczasową siedzibę przy ulicy Rozbrat. Prowadzone są ostatnie negocjacje w tej sprawie z potencjalnym kupcem. Według Kality na opłatach za wieczyste użytkowanie, uda się zaoszczędzić około 600 tysięcy złotych. Sojusz ma zamiar ograniczyć też koszty organizacyjne.
PSL: styl był fatalny
- Prawo w demokratycznym państwie powinno być przewidywalne. My nie mieliśmy zastrzeżeń do obcięcia subwencji, natomiast uważaliśmy, że zrobiono to w fatalnym stylu, tuż przed końcem roku. Niedawno były wybory samorządowe, więc wzięliśmy kredyt, prosząc bank o pewne raty, bo wiedzieliśmy, jaka będzie subwencja. Teraz ta subwencja jest o połowę mniejsza, więc trzeba renegocjować z bankiem - powiedział szef klubu ludowców Stanisław Żelichowski.
Sytuację PSL pogarsza "wisząca" nad tą partią perspektywa zwrotu 18 milionów złotych za źle rozliczoną kampanię wyborczą 2001 roku. Ludowcy odwołali się w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego, zwrócili się też do Ministerstwa Finansów o rozłożenie na raty zwrotu tej kwoty. - Mamy zaszłości z 2001 roku - niezawinione, ale zasądzone, trzeba spłacić. Prosiliśmy ministra finansów o rozłożenie tej kwoty na raty - teraz trzeba te raty zmniejszyć lub rozszerzyć w czasie, bo na tyle nas nie stać - podkreśla Żelichowski. Jak dodał, za wcześnie na tym etapie mówić o wpływie obniżenia subwencji na przyszłoroczną kampanię parlamentarną.
Dostawali 11,53 zł za głos
Według danych PKW za 2010 rok Platformie przysługuje subwencja w wysokości 40,4 mln złotych, PiS - 37,8 mln, SLD - 14,4 mln, a PSL - 15,1 mln. W przyszłym roku Platforma weźmie z budżetu państwa ok. 20 mln złotych mniej. PiS dostanie 19 mln niż w tym roku, SLD i PSL odbiorą dotacje chudsze o 7 mln zł. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął poprawkę senacką ograniczającą wysokość subwencji o 50 proc. Za ograniczeniem subwencji budżetowej dla partii politycznych głosowali posłowie PO i PJN, a także część posłów z kół poselskich i niezrzeszonych. Przeciwni byli posłowie PiS, SLD i koalicyjnego PSL. Ograniczenie dotyczyć ma wszystkich partii mających prawo do korzystania z takich subwencji - także tych, które nie znalazły się w parlamencie, a osiągnęły co najmniej 3-proc. próg w wyborach.
Zgodnie z dotychczas obowiązującą ustawą partie, które uzyskały do 5 proc. poparcia w wyborach, otrzymywały subwencję w wysokości 11,53 zł za jeden oddany na nie głos. Te, które uzyskały 5-10 proc. głosów, dostawały 9,22 zł za głos; za 10-20 proc. poparcia w wyborach przysługiwało partii 8,7 zł subwencji za głos, za 20-30 proc. poparcia 4,61 zł za głos. Partie uzyskujące powyżej 30 proc. dostawały 1,73 zł za każdy oddany na nie głos.
zew, PAP