Wdowa po Ryszardzie Kaczorowskim: też byłam zaproszona do Katynia

Wdowa po Ryszardzie Kaczorowskim: też byłam zaproszona do Katynia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były prezydent Polski na uchodźtwie - Ryszard Kaczorowski (fot. Wikipedia) 
- Nikt tego nie przeczuwał, to było straszne. Ja dlatego nie zginęłam, że byłam po szpitalu i nie miałam na tyle siły, żeby pojechać, bo też byłam zaproszona - mówiła wdowa po byłym prezydencie Ryszardzie Kaczorowskim, który zginął 10 kwietnia pod Smoleńskiem, Karolina Kaczorowska.
Wdowa po Ryszardzie Kaczorowskim powiedziała, że gdyby nie stan jej zdrowia, to ona również poleciałaby do Smoleńska. Przypomniała także chwile, gdy trumna z ciałem jej męża wylądowała na warszawskim Okęciu. - Jak dotknęłam tej trumny, to go przeprosiłam, jeżeli cokolwiek było złego - wspomniała. - Miałam czyste sumienie, że mu nigdy w życiu nie przeszkadzałam w jego pracy społecznej, bo my normalnie pracowaliśmy zawodowo, a to, co robiliśmy to było w czasie naszych urlopów, w czasie naszego wolnego - stwierdziła i dodała: - Wiem, może lepiej było pojechać (do Smoleńska - red.)

Na pytanie czy, nie czuje po katastrofie do nikogo żalu, odparła: - Jak nie byłam zdrowa, to zawsze któreś w wnuków przyjeżdżało jak mąż wyjeżdżał. Mój najstarszy wnuk Rysio jak widział tą rozpacz, to przyszedł, przytulił mnie i mówił: "Babciu nie rozpaczaj, dziadziuś nie zmarnował życia i nawet zginął dla Polski" - wspomina Karolina Kaczorowska. - Babci, której wnuk jest wychowany poza granicami kraju i potrafi powiedzieć to piękną polszczyzną, to była dla mnie naprawdę nagroda. Nie zawiedliśmy dziadka, wnuk to rozumiał - dodała wdowa po byłym prezydencie.

RMF FM, ps