Róbta co trzeba

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbiera pieniądze na leczenie dzieci z wadami serca. Dziś wspomogą ją dziesiątki milionów Polaków. Dla WOŚP kwestuje także "Wprost".
50 groszy ze sprzedaży każdego egzemplarza najnowszego, 999 numeru tygodnika (w sprzedaży od poniedziałku) przekażemy na rzecz orkiestry.
Orkiestra totalna
"Ludzie, zróbmy coś!" - apelował Jerzy Owsiak w radiowym programie "Brum" w 1991 r., gdy dowiedział się, że na uratowanie ludzkiego życia wystarczy 40 mln ówczesnych złotych (czyli 4 tys. zł po denominacji). Zrobiono "coś": doraźna zrzutka wystarczyła na uratowanie dwóch chorych. Dziś dzięki kupionemu przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy sprzętowi co roku ratuje się tysiące osób. Od pierwszej radiowej akcji minęło dziesięć lat. Twórcy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy stali się mistrzami w pozyskiwaniu pieniędzy, wielkimi inwestorami służby zdrowia (na sprzęt medyczny wydali 36 mln dolarów), menedżerami wyręczającymi administrację państwową, promotorami społeczeństwa obywatelskiego, terapeutami uczącymi otwartości na innych, wytwórcami najcenniejszego dobra - kapitału społecznego.
Z badań przeprowadzonych przez Pentor na zlecenie "Wprost" wynika, że dzięki WOŚP w działaniach na rzecz wspólnego dobra chętnie uczestniczy 82,1 proc. Polaków z wyższym wykształceniem i 83,3 proc. z wykształceniem podstawowym. Podziwiają orkiestrę młodzi, w średnim wieku i starzy. Aż 47,5 proc. respondentów, którzy nie przekroczyli 29. roku życia, chciałoby należeć do organizacji (wzorującej się na WOŚP) działającej na rzecz dobra wspólnego w ich miejscowości. To samo deklaruje 46,3 proc. Polaków w wieku 30-49 lat i 37,2 proc. osób powyżej 50. roku życia.
Lekcja wychowania obywatelskiego
-Gdy w 1991 r. orkiestra po raz pierwszy zbierała pieniądze, więcej osób patrzyło na nią sceptycznie niż przychylnie. Znajomy polityk zastanawiał się nawet, czy warto dać na nią pieniądze - wspomina Piotr Ławacz, psycholog społeczny. Po latach PRL "inicjatywa społeczna" po prostu źle się kojarzyła. Dziś wiemy już, że działania w stylu Owsiaka są fundamentem społeczeństwa obywatelskiego. I są użyteczne: tysiące nowo narodzonych obywateli otrzymały szansę wyleczenia wad wrodzonych. Miliony dorosłych ma szansę leczenia się z bierności. Dzięki orkiestrze nabraliśmy pewności siebie, poczuliśmy, że mamy wpływ na rzeczywistość. Przekonaliśmy się, że liczy się dobra wola i chęć działania - nawet w mikroskali.
Nauczyliśmy się też racjonalnych zachowań: gdy ktoś umiera, właściwą reakcją jest udzielenie pomocy, a nie ustalanie procedur. Wpłacając pieniądze na orkiestrę, płacimy dobrowolny podatek - bodaj jedyny, z którego finansuje się dokładnie to, co ustalono z darczyńcami. Jest to więc podatek idealnie przejrzysty. Psychologowie nazywają efekt wywołany przez orkiestrę "torowaniem zachowań". Innymi słowy - orkiestra jest katalizatorem zachowań prospołecznych i obywatelskich. Wprawdzie nadal ponad 75 proc. Polaków nie działa w żadnej organizacji, a jedynie 16 proc. chce pracować dla innych, jednakże dzięki inicjatywie Owsiaka myślenie w kategoriach "wspólnego dobra" lub "wspólnego interesu" zakorzeniło się w społeczeństwie. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to przedsięwzięcie bezprecedensowe w Europie, gdzie organizowane są (na przykład w Niemczech) akcje charytatywne angażujące setki tysięcy ludzi, ale żadna z nich nie mobilizuje całego kraju i nie powtarza się już po raz dziesiąty. Orkiestra stała się "nową świecką tradycją". Polski słomiany zapał Owsiak zamienił w nie gasnący ogień.
Uniwersytet tolerancji
W przeprowadzanych systematycznie badaniach opinii Jerzy Owsiak zajmuje drugie miejsce wśród przewodników młodzieży (po Janie Pawle II). Młodzi ludzie nie mają zaufania do polityków, bo uważają ich za podatnych na korupcję egoistów. Owsiaka traktują jak polityka ą rebours: bezinteresownego, nieustannie weryfikowanego, działającego w światłach rampy, a nie w zamkniętym gabinecie. - To dzięki orkiestrze młodzi ludzie chcą robić rzeczy użyteczne. Motywuje ich szczytny cel. Nie byłoby tego bez zaufania do ludzi, którzy te działania proponują. WOŚP zdobyła zaufanie, ponieważ zawsze wiadomo: ile dokładnie pieniędzy zebrano oraz na jaki sprzęt i dla kogo są one przeznaczone - uważa prof. Renata Siemieńska, socjolog. Anna Wyka, socjolog kultury z Polskiej Akademii Nauk, przekonuje, że sukcesy finansowe osiągane przez Owsiaka i spółkę to tylko uboczny skutek społecznej przemiany. - Orkiestra jest przede wszystkim lekcją bycia obywatelem. Owsiak nie ocenia i nie zakłada niczego z góry. Młodzi ludzie obdarzyli go zaufaniem, ponieważ on im zaufał. Bez względu na to, z jakich rodzin pochodzą, jak się czeszą, ubierają i ile mają pieniędzy, czy są Polakami, Żydami, Ukraińcami czy Litwinami - tłumaczy Anna Wyka.
Początkowo działania orkiestry kierowane były do "odlotowców" - osób, które nie znajdowały dla siebie miejsca w oficjalnym obiegu kulturowym. Owsiak ogłaszający siebie założycielem Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników i producentem "butaperki na lotnie nieprzemakalne w kolorze foliowym" wydawał się absolutnym outsiderem, ucieleśnieniem absurdu. Dziś jest guru milionów, liderem największej, choć nie zarejestrowanej polskiej partii: partii czerwonych serduszek. Zaspokaja ona różne i często sprzeczne z sobą pragnienia: szaleństwa i praworządności, zabawy i ciężkiej pracy, inicjatywy i podporządkowania. Z pomocy innym czyni nieustające święto, a nie przykry obowiązek.
Prywatne ministerstwo zdrowia
Orkiestra w jakimś stopniu zastępuje państwo, nie umiejące sfinansować zbyt szeroko pojmowanej opieki zdrowotnej, a jednocześnie niezdolne do sprywatyzowania szpitali. W biurze orkiestry krąży plotka, że Ministerstwo Zdrowia co roku zmniejsza wydatki na zakup sprzętu medycznego o kwotę, którą zebrano podczas kolejnego finału. W Ministerstwie Finansów tego nie potwierdzają. - Nie wiemy dokładnie, ile wydajemy na sprzęt medyczny - rozkłada ręce Andrzej Troszyński z biura prasowego Ministerstwa Zdrowia. Wiadomo natomiast dokładnie, ile na ten cel wydała orkiestra (pierwszy finał - ponad 3 mln zł, szósty finał- ponad 10 mln zł, dziewiąty finał - 27 mln zł). O tym, na co zostaną przeznaczone pieniądze, decydują specjaliści znający potrzeby polskich szpitali.
Kupuje się ambulanse, respiratory, cyklery. Dzięki zakupom kardiomonitorów i płucoserc oraz wyposażeniu sal intensywnej terapii przeprowadza się operacje na otwartym sercu. 50 nowoczesnych ultrasonografów umożliwia diagnozowanie wad u dzieci w najwcześniejszym stadium. Ostatni przetarg na zakup tych urządzeń dla oddziałów noworodkowych i nefrologicznych był największym takim zakupem w Europie. Niektórzy ordynatorzy szpitali do tego stopnia uznają WOŚP za instytucję quasi-państwową, że nie proszą o sprzęt, ale "składają zamówienie" (wywołując przy okazji złość szefów fundacji).
"To skandal, orkiestra zastępuje państwo" - grzmią politycy różnych opcji, którym skala działań Owsiaka i jego ludzi, a zwłaszcza ich bezinteresowność, przeszkadza w kreowaniu się na dobroczyńców elektoratu. - To nie skandal, to norma - replikuje Jerzy Owsiak. - W Stanach Zjednoczonych ponad połowę sprzętu medycznego kupiły fundacje i charytatywne stowarzyszenia.
Orkiestra polskiego radia i telewizji
Bez sponsorów, wsparcia banków, Telekomunikacji Polskiej SA, Poczty Polskiej, Mennicy Państwowej i setek mniejszych firm z całej Polski orkiestra mogłaby działać, bo jest to już dobrze funkcjonujący mechanizm. Zbierałaby tylko mniej pieniędzy. Ale bez Telewizji Polskiej i publicznego radia, które konsekwentnie od początku wspierają Owsiakowe przedsięwzięcie, raczej nie. - Bez telewizji byłbym jak dziad pod kościołem - przekonuje Owsiak. Przedstawiając dzieci czekające na pomoc i potrzeby polskich szpitali, twórca WOŚP zachowuje się jak DJ prezentujący muzykę, jest więc doskonale "telewizyjny". A forma ma ogromne znaczenie dla pozyskania widza, szczególnie młodego.
Zaangażowanie telewizji publicznej jest tym bardziej godne uwagi, że wpływy z emitowanych podczas niedzielnych finałów reklam nie pokrywały poniesionych nakładów. Wedle nieoficjalnych danych, koszt telewizyjnej relacji finału WOŚP to 1-2 mln dolarów. Podczas VIII finału wpływy z reklam (nie uwzględniając rabatów) nie przekroczyły 10 proc. wydatków na obsługę przedsięwzięcia. Od dziesięciu lat TVP wysyła w Polskę 20-25 wozów transmisyjnych i około 50 ekip reporterskich. Dziennikarze łączą się ze studiem w Warszawie kilkaset razy w ciągu dnia. Według AGB Polska, finały w prime time przyciągają 4,5 mln widzów. W ciągu dnia i w programie II TVP transmisje ogląda około 3,5 mln osób. Inna rzecz, że wielogodzinne relacje z finału orkiestry TVP wpisuje sobie po stronie realizowania "misji publicznej". Wyprodukowanie tylu godzin programów edukacyjnych lub kulturalnych musiałoby kosztować znacznie więcej. Jest to więc zaangażowanie podszyte trzeźwą kalkulacją.
Agnieszka Filas Marcin Klimkowski Współpraca: Małgorzata Mrozińska