Protesty przed ambasadą Brazylii w Rzymie

Protesty przed ambasadą Brazylii w Rzymie

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Sprawiedliwość, a nie wendeta" - to jedno z haseł pikiet, które odbyły się we wtorek przed ambasadą Brazylii w Rzymie przeciwko decyzji władz tego kraju, by nie wydawać Włochom skazanego przez włoski sąd na dożywocie za cztery zabójstwa Cesare Battistiego.
56-letni Battisti, który niegdyś należał do organizacji Zbrojni Proletariusze na rzecz Komunizmu, został uznany przez włoski sąd winnym zabicia dwóch policjantów, jubilera i rzeźnika w latach 1978-1979.

Niemal powszechnemu we Włoszech oburzeniu przeciwko decyzji strony brazylijskiej, by nie wydawać Battistiego, nie towarzyszyła jednomyślność przed ambasadą Brazylii na Piazza Navona w Rzymie. Siły polityczne urządziły kilka własnych pikiet. Najpierw przybyło tam około 100 reprezentantów i zwolenników centroprawicy. "Naród włoski nie zapomniał. Musi dojść do ekstradycji Cesare Battistiego" - skandowali protestujący. Wznosili okrzyki przeciwko byłemu już prezydentowi Brazylii Luizowi Inacio Lula da Silvie, który w ostatnich dniach swego urzędowania podjął decyzję, by nie wydawać włoskiego bojówkarza. Przed ambasadę przybyli również niektórzy politycy centrolewicowej opozycji oraz obywatele Brazylii, którzy nie zgadzają się z decyzją władz swego kraju. Według mediów w pikietach uczestniczyło łącznie około 500 osób. Podziały wśród demonstrantów wynikały z tego, że część włoskiej prawicy zarzuca lewicy, iż na swój sposób popierała Battistiego i mu kibicowała.

W dniu protestów premier Włoch Silvio Berlusconi, który wcześniej wyraził rozgoryczenie z powodu decyzji władz Brazylii, spotkał się z częściowo sparaliżowanym synem zamordowanego przez Battistiego jubilera Pierluigiego Torregianiego, Alberto. Porusza się on na wózku od chwili zamachu na jego ojca, w którym on sam, w wieku 13 lat został ciężko ranny. Szef rządu wyraził przekonanie, że Cesare Battisti jest "prawdziwym kryminalistą". Zarazem stwierdził, że stosunki dyplomatyczne między Włochami a Brazylią nie ucierpią z powodu obecnego napięcia na tle odmowy ekstradycji. Jednocześnie strona włoska złożyła we wtorek w Sądzie Najwyższym Brazylii wniosek, by nie dopuścić do zwolnienia Battistiego z więzienia.

Przebywa on w brazylijskim zakładzie karnym od 2007 roku. W 1981 roku uciekł z włoskiego więzienia, gdzie odsiadywał dożywocie. Schronił się we Francji, gdzie zaczął nowe życie jako autor poczytnych powieści. W marcu 2007 roku został aresztowany w Rio de Janeiro w wyniku wspólnej operacji policji brazylijskiej, francuskiej i włoskiej.

Po aresztowaniu władze brazylijskie początkowo odmówiły udzielenia mu azylu politycznego. Battisti odwołał się jednak do brazylijskiego ministra sprawiedliwości Tarso Herza Genro i uzyskał status uchodźcy politycznego. Tę decyzję unieważnił jednak wyrok brazylijskiego Najwyższego Trybunału Federalnego. Włochy wystąpiły o jego ekstradycję, ale w ostatnim dniu ubiegłego roku ustępujący prezydent Brazylii Lula da Silva zdecydował, że Battisti nie zostanie wydany Włochom.

W reakcji na to stanowisko bardzo ostry list wystosował w piątek prezydent Włoch Giorgio Napolitano, w którym nazwał Battistiego "terrorystą". Stwierdził również: - Nie można stawiać na równi terrorystów, którzy splamili się najcięższymi przestępstwami przeciwko pojedynczym obywatelom i przeciwko demokratycznemu państwu z tymi, którzy w całkiem odmiennych okolicznościach słusznie walczyli z dyktaturą. Nie do przyjęcia jest to, by zbrodnie, jak te których dopuścił się Battisti, zostały zapomniane lub co gorsza darowane z uwagi na ich nieokreśloną i nieistniejącą naturę polityczną.

pap, ps