Białoruska opozycja prosi Europę: krytykujcie Mińsk jednym głosem

Białoruska opozycja prosi Europę: krytykujcie Mińsk jednym głosem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Europa powinna przyjąć skonsolidowane stanowisko wobec reżimu białoruskiego, przywrócić sankcje wizowe, a warunkiem wstępnym kontaktów musi być uwolnienie więźniów politycznych - przekonywali w Warszawie liderzy białoruskiej opozycji.

- Zwolnienie więźniów politycznych nie może być przedmiotem targów. Musi być warunkiem koniecznym, by w ogóle rozmawiać z reżimem białoruskim - podkreślił Alaksandr Kazulin, opozycyjny kandydat na prezydenta w wyborach 2006 r., po których spędził w więzieniu ponad dwa lata. Kazulin zaapelował, by dla uwolnienia więźniów politycznych wykorzystać "wszelkie możliwe narzędzia dyplomatyczne, polityczne i gospodarcze". Kazulin wyraził przekonanie, że reakcją wspólnoty demokratycznej na brutalne represje po wyborach 19 grudnia będzie przywrócenie sankcji wizowych wobec Mińska. Według niego ograniczenia wizowe powinny objąć wszystkich, którzy przyczynili się do represji, a nawet członków ich rodzin. Źmicier Borodka ze sztabu wyborczego jednego z aresztowanych kandydatów na prezydenta Andreja Sannikaua, w imieniu obywatelskiej kampanii Europejska Białoruś zaapelował, by wprowadzić sankcje nie tylko polityczne, ale i ekonomiczne.

"Pamiętacie 1981 rok w Polsce?"

- Powinna powstać skonsolidowana europejska pozycja - ocenił Kazulin. - Wspomnijmy Polskę stanu wojennego i solidarność całego świata z Polską i narodem Polski. Nie chcę porównywać, ale pomyślmy, jak walczyliśmy wtedy i jak można walczyć dzisiaj - powiedział. - 19 grudnia to przekroczony Rubikon. Obserwujemy represje na niebywałą skalę, to oczyszczanie całego pola - ocenił Kazulin. Liczba aresztowanych, których po demonstracji było ponad 600, to w jego ocenie "dowód na chęć zniszczenia wszystkich inaczej myślących".

Katastrofa humanitarna

Ewa Niaklajeua, córka przetrzymywanego w areszcie opozycyjnego kandydata na prezydenta Uładzimira Niaklajeua, ogłosiła powołanie Biura Solidarności z Białoruskimi Siłami Demokratycznymi z siedzibą w Warszawie. Zadaniem biura ma być informowanie o wydarzeniach na Białorusi, pomoc represjonowanym i ich rodzinom, oferowanie platformy dla białoruskich sił demokratycznych. - Mamy do czynienia z katastrofą humanitarną, która rozpoczęła się 19 grudnia i trwa do dziś - oceniła Niaklajeua. Przypomniała, że aresztowano siedmiu z dziewięciu kandydatów na prezydenta, trzech z nich pobito, w tym jej ojca. Zaatakowano go, zanim dotarł na demonstrację, choć zgodnie z prawem do zamknięcia lokali wyborczych kandydaci są objęci immunitetem. 20 osobom grozi proces o organizację masowych zamieszek, za co sąd może wymierzyć karę do 15 lat więzienia. Obecnie władze wywierają naciski na osoby, które mogą więźniom pomóc: adwokatów, obrońców praw człowieka i niezależne media. - Jeśli porównać z 2006 rokiem, to teraz wybory są bardziej bezwzględne. Jeśli nie wyciągnie się wniosków i nie podejmie żadnych działań i wysiłków, to można twierdzić, że więcej wyborów na Białorusi nie będzie albo będą się odbywać pod lufami automatów i pod pałkami specnazu i OMON-u - ostrzegł Kazulin.

Opozycjoniści ocenili, że przed wyborami Europa "faktycznie popierała" Alaksandra Łukaszenkę, oferując mu 3,5 mld dol. kredytów unijnych, jeśli wybory będą wolne i uczciwe. - Trzeba z tym skończyć - zaapelował były szef parlamentu Białorusi Stanisław Szuszkiewicz, zaznaczając, że było to podejście kontrproduktywne.

Kazulin zapewnił, że białoruska opozycja, która ostatnio ściągnęła na siebie krytykę za brak jedności, "dzisiaj mimo wszystko się jednoczy". - Prowadzimy konsultacje, nie tylko między sobą, lecz także z naszymi europejskimi i amerykańskimi partnerami, żeby plan działania był konkretny, zrozumiały i do zrealizowania - podkreślił.

PAP, arb